niedziela, 4 maja 2014

Grizzlies vs. Thunder, czyli dziękuję Wam Memphis Grizzlies

To koniec. Nie będzie II rundy, nie będzie upsetu. Było naprawdę blisko, jednak czegoś zabrakło. Mimo wszystko możemy być dumni z postawy Niedźwiadków, którzy jeszcze przed rozpoczęciem serii byli skazywani na pożarcie. Nikt nie wierzył, w to że Grizzlies są w stanie urwać więcej niż 1/2 mecze. Tymczasem oni pokazali jak potężną bronią jest wola walki oraz zespół. Zdziesiątkowani, osłabieni, wyczerpani, jednak mimo tak dużej różnicy talentu nie poddawali się i potrafili zaskoczyć całą ligę.


Ten match-up był czymś więcej niż tylko I rundą Playoffs. Tak naprawdę walczyliśmy nie tylko z potężnym, dwugłowym smokiem, ale też z niedowiarkami, wszelkiej maści "ekspertami", a także z całym koszykarskim światkiem.

Ostatecznie ponieśliśmy klęskę, Kevin Durant znów był "reliable", a Russell Westbrook sprawił, że Scoot Brooks może spać spokojnie.

Jeśli chodzi o samo Game 7, to powiem szczerze, że byłem mocno zaskoczony, gdy ujrzałem wyjściową piątkę Miśków. Widać Dave Joerger postawił wszystko na jedną kartę, zdecydował się na wymianę ciosów z OKC, co przy takiej dozie talentu musiało skończyć się tak, jak się skończyło.

W samej pierwszej kwarcie rzuciliśmy aż 36 punktów, jednak już wtedy wiedziałem, że długo tak nie pociągniemy. Thunder musieli w końcu odpalić swoje działa, a pech chciał, że akurat mieli tej nocy przysłowiowy "dzień konia". Gospodarze rzucali na imponującej 60% skuteczności z gry i trzeba przyznać Grizzlies bronili fatalnie. Cóż to przecież wciąż tylko ludzie, których też dopada zmęczenie. Być może błąd popełnił trener gości, nie wystawiając na parkiet Davisa, czy Johnsona. Nie chce się tu zagłębiać i gdybać, bo przecież nie o to teraz chodzi. I tak Wielkie Propsy dla Dave'a za to co osiągnął z tym teamem. Przecież jeszcze w Grudniu dawano mu nie więcej niż 0,2% szans (pozdro John Hollinger) na to, że wprowadzi tych walczaków do PO.

Cóż, przegraliśmy. Szkoda. Taki jest sport. Zapytacie czego zabrakło?

- Po pierwsze szczęścia. Tak naprawdę przy odrobinie zwykłego farta (szczególnie w meczu nr 4 w Memphis, gdzie zwycięstwo praktycznie było w kieszeni) moglibyśmy zakończyć tą serię w 5 spotkaniach;

- Po drugie wciąż brakuje nam typowego go-to-guya. Gościa, który zdobyłby punkty w trudnym momencie, kiedy przeciwnik zbliża się bądź odskakuję. Patrząc realnie i biorąc pod uwagę politykę oszczędnościową właściciela Grizzlies, jeszcze przez długi czas możemy się nie doczekać takiego gracza;

- Po trzecie i ostatnie, wspomniany Ed Davis nie był należycie wykorzystywany. Wszyscy widzieli, że Niedźwiadki w każdym spotkaniu przegrywały deskę. Przeciwko silnym, dobrze zastawiającym podkoszowym Thunder o zbiórkę na atakowanej tablicy powalczyć mógł przede wszystkim ktoś skaczący (nie Zach, nie o tobie mowa), zwłaszcza, że Davis niejednokrotnie pokazywał się z dobrej strony na tle frontcourtu OKC.

Tyle o samej serii. Teraz czas na to, co czeka nas w najbliższej przyszłości. Mianowicie o tym, co powinni zrobić włodarze Memphis Grizzlies podczas najbliższego okresu letniego. Najważniejszą sprawą jest oczywiście zatrzymanie trzonu drużyny tj. Conley-Randolph-Gasol. Sam Z-Bo oświadczył, że pragnie dokończyć swoją karierę w stanie Tennessee.

Drugim priorytetem dla GM'a Miśków będzie wywalenie/zwolnienie/wytrejdowanie/amnestiowanie (whatever) Tayshauna Prince'a. Facet, który przez cały sezon był najsłabszym ogniwem organizacji, w samych rozgrywkach zaliczył może ze dwa, trzy mecze, które przypominały Tejszona z jego najlepszych lat gry w Detroit Pistons. W wielu spotkaniach większość zastanawiała się jak taki człowiek może w ogóle grać w NBA i zarabiać ponad 7 milionów dolarów za sezon?!

Całkiem miło byłoby także zatroszczyć się w końcu o porządny backup dla Mike'a Conleya. Powiedzmy sobie szczerze, Nick Calathes czy Beno Udrih to nie jest to czego potrzeba na ławce rezerwowych. Rozumiem, że ten pierwszy jest dopiero pierwszy rok w Dużej Lidze, jednak zapewne wszyscy liczyliśmy na nieco więcej. Marzy mi się tutaj powrót do miasta Greivis'a Vásqueza, który obecnie świetnie spisuje się jako zadaniowiec Toronto Raptors. Na pozycji drugiego rozgrywającego potrzebujemy gracza dynamicznego, z naciskiem na defensywę (Eric Bledsoe byłby tutaj mega przechwytem, jednak nawet się nie łudzę, że uda się go sprowadzić).

Na koniec chciałbym podzielić się z Wami moimi spostrzeżeniami jeśli chodzi o grę wszystkich zawodników w przekroju całego sezonu 2013/14. Przeżyjmy to jeszcze raz:

Mike Conley - Do czasu skręcenia stawu skokowego był naszym go-to-guyem, którego tak bardzo potrzebowaliśmy od odejścia Rudy'ego Gaya. Mike do połowy sezonu robił wszystko, rzucał w ciężkich momentach, asystował, świetnie bronił, kontrolował tempo gry oraz wygrywał mecze. Myślę, że gdyby nie kontuzja mógłby spokojnie powalczyć o nagrodę Most Improved Player.
Ocena: 5

Tony Allen - Gracz tragiczny, którego w jednej akcji kochasz, w następnej nienawidzisz. Sporą część sezonu opuścił z powodu kontuzji nadgarstka, jednak biorąc pod uwagę jego match-up z Kevinem Durantem w pierwszej rundzie Playoffs, Tony jest dla mnie absolutnym mistrzem i naprawdę chciałbym grać z taką pasją, energią i zaangażowaniem. Wielkie dzięki Grind Ojcze!
Ocena: 5



Tayshaun Prince - No dobra, wszyscy jechaliśmy po nim przez cały sezon, nie będę go już dobijał. Mimo wszystko, dzięki za walkę Tejszon, tej na pewno ci nie brakowało.
Ocena: 5

Zach Randolph - Długo przekonywał nas, że jeszcze potrafi mielić swoich rywali i choć chcieli go min. Phoenix Suns, Z-Bo ostatecznie przetrwał kolejny Trade Deadline, myślę, że z korzyścią dla nas. Jego staty z całego sezonu: 17,4 punktów, 10,1 zbiórek, 2,5 asysty. Aha, za te bądź co bądź głupie zawieszenie, powinien zaprosić cały klub na swoją działkę na niedzielnego grilla.
Ocena: 5

Marc Gasol - I znów, co by było gdyby nie kontuzja... Teraz można tylko przypuszczać, na którym miejscu skończylibyśmy sezon, gdyby Hiszpan był zdrów. Ostoja defensywy, spryt, inteligencja, umiejętności. Można tak wymieniać w nieskończoność.
Ocena: 5

Mike Miller - Jako jedyny z ekipy rozegrał wszystkie 89 spotkań w całym sezonie. Grał w kratkę, dobre mecze przeplatał kompletnie nie udanymi, jednak nieoceniona była jego obecność zarówno na jak i poza parkietem. Wielka szkoda, że nie było go rok temu. Myślę, że zakończy karierę w tym klubie.
Ocena: 5

Kosta Koufos - Przez całe rozgrywki pokazywał jak mądrym posunięciem było ściągnięcie go z Denver. Per36 praktycznie co mecz osiągał double-double. W Playoffach rzadko kiedy pojawiał się na parkiecie. Mam nadzieję, że zostanie.
Ocena: 5

Ed Davis - Mimo, że wciąż jest surowy w grze tyłem do kosza, widać, że lekcje od Marca Gasola i Zacha Randolpha nie idą na marne. Rozwijaj się chłopie, masz potencjał.
Ocena: 5

Jon Leur - To dzięki niemu mieliśmy okazję przeżywać małe Jonsanity przy okazji kontuzji Papy Gasola. Janek pokazał wielu niedowiarkom i przeciwnikom jego osoby w tym klubie, że potrafi grać w koszykówkę. Bardzo pożyteczny zawodnik.
Ocena: 5

Jamaal Frankiln - Nie pograł sobie w tym sezonie. Joerger próbował wystawiać go na pozycji rozgrywającego, jednak widać było gołym okiem, że to mu nie leży. Podobna sytuacja co z Wrotenem rok temu. Zapewne Franklin zostanie oddany za picki w drafcie. Mimo wszystko potencjał ma ogromny.
Ocena: 5

Courtney Lee - Sprowadzony w lutym za chimerycznego Jerryda Baylessa okazał się istotnym wzmocnieniem. O dziwo wszystkie spotkania w barwach Grizzlies zagrał w pierwszej piątce. Brakowało jego trójek z czystych pozycji w starciu z OKC. Ma nad czym pracować. Solidny grajek.
Ocena: 5

James Johnson - Takiej energii oraz dynamiki nie widzieliśmy w FedEx Forum od czasów Rudy'ego Gaya. Sprowadzony z D-League JJ pokazał zarówno talenty ofensywne jak i defensywne. Zaliczył najwięcej zablokowanych trójek (17) spośród całej NBA. Pod koniec sezonu niechętnie wykorzystywany przez Coacha. Chciałbym, żeby został.
Ocena: 5

Beno Udrih - Beno Beno Beno, sprowadzony tak naprawdę nie wiadomo po co, jednak okazał się dobrych ruchem. Pierwsze spotkania z Thunder miał zabójcze. Kroił defensywę Grzmotów swoimi jumperami z półdystansu, niestety później zanikł. 31 lat, być może wróci do Europy.
Ocena: 5

Quincy Pondexter - Prawie zapomniałem o wielkim nieobecnym tego sezonu. Pokładaliśmy w nim wielkie nadzieje po świetnej serii przeciwko Spurs w ubiegłorocznych playoffach, a ten już na samym początku rozgrywek złapał kontuzję stopy, która była na tyle poważna, że uniemożliwiła mu dokończenie sezonu. Być może właśnie Q-Pon był tym brakującym elementem? Tego się już nie dowiemy.
Ocena: 5 (Dawał radę jako komentator :D)

Jak pewnie zauważyliście wszyscy otrzymali "piątki", a to dlatego, że Ci zawodnicy, którzy mieli nie załapać się do PO, którzy skazywani byli na pożarcie w pierwszej rundzie, których dotykały kolejne przeciwności losu, są dla mnie bohaterami i wzorem do naśladowania. Nic na to nie poradzę, jestem fanem tych gości i dla mnie te playoffy już się skończyły. Dzięki jeszcze raz Grizz. Do zobaczenia w następnym sezonie. Keep Grindin'!


Badylos
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz