W pierwsze 12 minut wychodziło nam wszystko. Oglądanie Grizzlies, które zazwyczaj równa się kolejnym zawałom serca, tym razem było niespodziewanie przyjemne. 34 punkty, 64% skuteczność z gry - w pewnym momencie zastanawiałem się kto podmienił nam rozpaczliwe w ostatnich dniach Miśki na najgorętszą ekipę w lidze, której bliżej było raczej do Rockets i Clippers.
Niestety, piękny sen szybko się skończył. W drugiej i trzeciej kwarcie zdobyliśmy łącznie 31 oczek i znowu wyglądaliśmy jak drużyna, która nie ma żadnych szans na awans do PO. Nie chcę zapeszać, ale ten sezon może być dla nas bardzo ciężki...
Mike Conley - Momentami wyglądał jak profesor. W pierwszej kwarcie zdobył 10 punktów, trafił dwie trójki i był nie do zatrzymania. Później niestety ucichł i przegrał bezpośrednią rywalizację z Jrue Holidayem. 7 asyst bez żadnej straty robiłoby większe wrażenie, gdyby nie fakt, że jego vis-a-vis, również ani razu nie stracił wczoraj piłki i rozdał przy tym aż 12 kończących podań.
Ocena: 3+
Tony Allen - Największym plusem jego gry było to, że w pierwszej piątce w końcu nie zobaczyliśmy Jerryda Baylessa. Poza tym powrót Tony'ego trochę rozczarował. Często zdarzało mu się odpuścić Erica Gordona, który przeciwko Grizzlies zanotował 25 punktów i był 10/12 z gry. Nie takiego Tony'ego chcemy oglądać.
Ocena: 2
Tayshaun Prince - Niedawno w prywatnym plebiscycie SI (http://nba.si.com/2013/12/11/all-nightmare-team-raymond-felton-richard-jefferson-tayshaun-prince-kevin-garnett-kendrick-perkins/) został wybrany do piątki najgorszych starterów w lidze i... meczem z Pelicans tylko udowodnił słuszność tej decyzji. Tajszon jest największą dziurą Niedźwiadków w ataku, a coraz częściej zaczyna nią również być w defensywie. Lata niestety robią swoje i masa (a właściwie jej brak) Prince'a nie dają mu żadnych szans przeciwko bardziej atletycznym trójkom ligi.
Ocena: 1
Zach Randolph - Miał szansę pokazać wszystkim, co sądzi o plotkach mówiących o jego wymianie w zamian za Ryana Andersona, jednak niestety jej nie wykorzystał. ZBo grał jak ZBo tylko w pierwszej kwarcie, a później przez kolejne 36 minut zanotował tylko 5 punktów i 4 zbiórki. Jestem ostatnim człowiekiem na tej planecie, który chciałby go widzieć w innej ekipie niż Grizzlies, ale powoli zastanawiam się, czy mamy jakikolwiek wybór, jeśli chcemy coś osiągnąć w tym (i nie tylko) sezonie...
Ocena: 3
Kosta Koufos - Jeden z jego najgorszych występów po kontuzji Gasola. Traci miejsce w rotacji na rzecz coraz lepszego Jona Leuera i nie zdziwię się, jeśli w najbliższych dniach Joerger postanowi zrobić jakąś małą roszadę w naszej pierwszej piątce.
Ocena: 2
Jerryd Bayless - Graliśmy świetną koszykówkę w kwarcie, w której Bayless przebywał na parkiecie przez 22 sekundy. Naprawdę chciałbym myśleć, że to tylko i wyłącznie przypadek...
Ocena: 2+
Jon Leuer - Leuer jest obecnie naszym drugim najlepszym zawodnikiem i wyrasta na najpewniejszą opcję pod koszem (sorry, Zach). W ostatnich czterech spotkaniach zalicza średnio 16.8 punktów i 8.0 zbiórek na mecz przy 53% skuteczności. Fajnie, że wykorzystuje swoją szansę. Wczoraj był nie do zatrzymania dla defensywy Pelicans. 19 punktów, 8 zbiórek i 8/10 z gry. Jonsanity?
Ocena: 4+
Mike Miller - Całkiem pozytywny występ, okraszony dwiema trójkami. Niczego więcej nie powinniśmy od kolan Millera wymagać. Po obcięciu włosów wydaje się jakiś taki... czystszy.
Ocena: 3
Ed Davis - Również wrócił i trzeba przyznać, że pokazał się z lepszej strony niż Tony Allen. Trochę za mało było go na tablicach, ale dwa bloki i niezła defensywa w 23 minuty zrobiły niezłe wrażenie. Szkoda, że dwóch najlepszych zawodników z ławki, mamy na tej samej pozycji.
Ocena: 3+
Nick Calathes - Powinien stworzyć z Baylessem jakiś śpiewający duet, wyjechać na trasę koncertową po Stanach i nie grać żadnego koncertu w całym Tennessee.
Ocena: 2
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz