źr: wikia.com |
W zeszłym roku, włączając w to play-offy, oddałem 759 prób z gry. Trafiłem tylko 309, ale cóż, przecież każdemu się zdarza, prawda? Skuteczność nie jest tu jednak najważniejsza. 37% (282) moich rzutów stanowiły próby z 5-7 metra (16-23 ft), czyli tuż przed linią za trzy punkty. W lidze powszechnie uważa się, że są to najmniej efektywne próby jakie tylko można oddawać. Przeciętny zawodnik NBA, na 100 swoich prób, oddaje z tego miejsca 18 rzutów. O dziewiętnaście mniej niż ja.
Grając po 22 minuty na mecz, taką głupią i zupełnie nierozsądną próbę oddawałem co 6 minut i 15 sekund. Dla porównania, zobaczmy jak w tej statystyce spisywali się w sezonie 2012/13 inni lubiący dużo rzucać zawodnicy w lidze:
Zawodnik: | Ilość rzutów z 5-7 m. | Liczba minut: | Co ile minut rzut: |
Carmelo Anthony | 413 | 2842 | 7 min. 10 sek. |
Pan Zagadka | 282 | 2076 | 7 min. 20 sek. |
Kobe Bryant | 378 | 3013 | 8 min. |
Russell Westbrook | 316 | 2861 | 9 min. 15 sek. |
Kyrie Irving | 207 | 2048 | 9 min. 50 sek. |
Jak widać Pan Zagadka, czyli ja we własnej osobie, znajduję się w ścisłej czołówce graczy NBA, jeśli chodzi o częstotliwość odpalania możliwie najmniej efektywnych prób z gry. Wydawać by się mogło, że jeśli rzucam (i pozwala mi na to trener) z 5-7 metra częściej niż Kobe Bryant i Kyrie Irving, powinienem znać się na tych klockach całkiem nieźle. Niestety, poniższy shot-chart tego nie potwierdza:
Edit: W nocy machnąłem się nieco w obliczeniach (było późno), ale wszystko już poprawione. Mała pomyłka dużo jednak w tabeli nie zmieniła.
Jak pewnie się domyślacie, ten oddzielony niebieskim flamastrem (ok, przyznaję, pędzlem w paincie...) obszar, którego nie powstydziłby się nawet Jacek Gmoch, jest właśnie tą odległością od kosza, którą się dziś zajmujemy. Im kolor bardziej czerwony, tym dalej mi od przeciętnej, ligowej skuteczności z danego miejsca na parkiecie. Powyżej przeciętnej rzucam tylko z prawego łokcia (44.83%). Poza tym (odejmując ten szczęśliwy prawy łokieć)? Moja skuteczność z 5-7 metra waha się w granicach 36%. To chyba rzeczywiście nie brzmi zbyt dobrze, jak na kogoś, kto rzuca z tego miejsca średnio co 7 minut i 20 sekund.
Jeśli jeszcze nie wiecie kim jestem, przed wami ostatnia podpowiedź. Krótki film instruktażowy, o tym jak powodować zawały serca u osób regularnie oglądających mecze Memphis Grizzlies:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz