piątek, 2 maja 2014

Grizzlies vs Thunder Game 6, czyli po prostu blow-out

Tak, dobrze widzicie. To był blow-out. Thunder nas złapali, zgnietli, przeżuli i połknęli. Russell Westbrook grał tej nocy wyjątkowo inteligentnie, a Kevin Durant odnalazł w sobie żniwiarkę, przy pomocy której pokroił na kawałki defensywę Niedźwiadków.

Dla przypomnienia, przed spotkaniem, pierwsza strona gazety The Oklahoman:


Nazwanie przyszłego MVP, przed najważniejszym meczem w sezonie człowiekiem, na którym nie można polegać? Mocno ryzykowne. Mówi KD: „Taka jest ich rola, w ostatnich meczach nie zrobiłem tego, czego oczekiwała ode mnie moja drużyna

"To co zostało powiedziane czy napisane nie miało wpływu na postawę Kevina. On nie potrzebuje zewnętrznych bodźców by się zmotywować. Nie dostajesz się na ten poziom grania w oparciu o motywację ze strony innych ludzi. On motywuje się od środka." - Dodał po spotkaniu Scott Brooks.

W ten sposób Durant już od pierwszych minut przełączył się z trybu "Unreliable" w tryb "Unstoppable", pewnie prowadząc swój zespół po trzecie zwycięstwo w serii.

Sam mecz przebiegał (o dziwo) bez większej historii. Thunder szybko osiągnęli sporą przewagę, której nie oddali już do końcowej syreny. Wydaje się, że najistotniejszym aspektem było desygnowanie do pierwszej piątki Carona Butlera, dzięki któremu gra obwodowa OKC wyraźnie odżyła. Wydawałoby się, że przy takim obrocie spraw więcej swobody będzie miał Mike Conley, jednak ten kompletnie zawiódł. Co gorsza nasz rozgrywający naciągnął ścięgno udowe, przez które musiał oglądać końcowe minuty z perspektywy ławki rezerwowych. Na szczęście Mike już zapowiedział, że wystąpi w Game 7, pytanie tylko na ile ograniczy go ta nieprzyjemna kontuzja.


Jeśli chodzi o liczby to Grizzlies spudłowali aż dziewięć osobistych, a także grali na fatalnej 37% skuteczności z gry. Przyjezdni wygrali walkę na tablicach 47-36 oraz byli lepsi w punktach z kontry 17-5.

Tak wysoka wygrana na boisku rywala może budzić respekt, jednak moim zdaniem, nie ma opcji, żeby ten wynik powtórzył się w sobotę. Nie ma co liczyć także na to, że David Joerger wprowadzi korekty w wyjściowej piątce i według mnie słusznie. Nie ma co kombinować, przez jedno niepowodzenie.

Przygotujcie się więc na kolejne zawały i być może na kolejne dogrywki. Coś czuję, że poleje się krew. To będzie prawdziwa wojna. Start: 2:00!


Mike Conley - Zauważcie, że gdy Conley gra dobrze tj. trafia z (pół)dystansu, penetruje to zazwyczaj wygrywamy. Wiele zależy w tej serii od jego formy. 2/10 to zdecydowanie za mało. Liczę, że wreszcie odpali z dystansu. Musi także więcej próbować wjeżdżać pod kosz, przecież nikt na nogach nie jest w stanie mu ustać! C'mon Mike!
Ocena: 2

Courtney Lee - Nie o to chodzi. Wszyscy wiemy, że Lee nie jest dobrym catch and shooterem, ale w przypadku wyczyszczonej pozycji na obwodzie, musi trafiać. Musi. Nie wiem, może niech robi jeden-dwa kozły przed rzutem?
Ocena: 2

Tayshaun Prince - A idź pan w... Totalny NO-FACTOR!
Ocena: 1

Zach Randolph - Początek miał mocny - w pierwszej połowie, do spółki z Gasolem zdobył 25 punktów, jednak potem przyszedł... Steven Adams, który odebrał Zachowi chęci do gry. 3 razy zablokowany. 16 punktów, 8 zbiórek. Nie istnieje na atakowanej tablicy
Ocena: 2+

Marc Gasol - W boxscorze wygląda nie najgorzej - 15 punktów, 5 zbiórek i 4 asysty, ale wciąż to nie jest to, czego od niego oczekujemy. Aha, nie wiem jakim cudem chudy jak tyczka Durant mógł zatrzymywać takiego tura tyłem do kosza. Ktoś wytłumaczy?
Ocena: 3

Tony Allen - Nie tym razem Tony. Parę razy zatrzymał KD'ego, ale ten był wczoraj nie do zatrzymania. Próbował rozruszać atak, jednak skończyło się to dla niego tragicznie:

Ocena: 3

Beno Udrih - Jakiś taki mało widoczny był w tym spotkaniu. Nawet nie zauważyłem, że Słoweniec spudłował aż 7 rzutów. Potrzeba jego punktów z ławki. Aż boję się pomyśleć co będzie jak Conley nie podoła...
Ocena: 1+

Mike Miller - Trafił szybkie dwie tróje i wydawało się, że może powtórzyć świetny występ z Game 5, jednak później było już tylko gorzej. Świetnie izolowany przez graczy Thunder.
Ocena: 2

James Johnson - Wreszcie zagrał więcej (20 minut) i zdobył przyzwoite 15 punktów oraz 5 zbiórek. Podczas jego obecności na parkiecie graliśmy totalny chaos w ataku. Akcje nie przygotowane, dużo 1 na 1, zupełnie nie w stylu Memphis Grizzlies.
Ocena: 3


Badylos

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz