czwartek, 31 października 2013

Pondexter z nową, czteroletnią umową!

O godzinie 4:59 naszego czasu mija termin podpisywania przedłużeń kontraktu z pierwszorundowymi pickami w Drafcie 2010. Dotychczas nowe umowy otrzymało zaledwie pięciu zawodników: John Wall, Paul George, DeMarcus Cousins, Derrick Favors i Larry Sanders. Wiele wskazuje na to, że za chwilę dołączy do nich Quincy Pondexter.

źr: zimbio.com

Detale nowej umowy dla naszego sixth-mana nie są dokładnie znane, jednak wiemy, że Q-Pon zostanie w Memphis na najbliższe cztery lata. Pierwszy na twitterze informację tę podał Ron Tillery:
Niedźwiadki próbowały dogadać się także z agentem Eda Davisa, jednak obie strony były dalekie od porozumienia i wszystko wskazuje na to, że w najbliższe wakacje nasz podstawowy zmiennik na pozycje 4/5 zostanie zastrzeżonym wolnym agentem.

Pondexter zaliczał w ostatnich play-offach średnio 8.9 punktów i 2.5 zbiórek na mecz, a co najważniejsze rzucał na bardzo wysokiej, 45% skuteczności z dystansu. Szczegóły kontraktu powinniśmy poznać w ciągu najbliższych godzin.

Edit: Quincy zarobi 14 milionów $ przez najbliższe cztery lata. Nie wiem jak wy, ale that sounds good to me!

środa, 30 października 2013

Grizzlies vs. Spurs czyli: ale to już było i wróci jeszcze więcej

Zamknijcie oczy, rozłóżcie się wygodnie w fotelu i przypomnijcie sobie co robiliście w nocy z dziewiętnastego na dwudziestego maja tego roku. Miały być wielkie emocje, wspaniały wstęp do wyrównanej i zaciętej serii, a tymczasem Spurs z łatwością poradzili sobie z Grizzlies w pierwszym spotkaniu finału konferencji zachodniej. Ofensywa Niedźwiadków nie istniała. Mecz zakończył się wynikiem 105:83 i w Memphis mało kto wierzył, że był to tylko jednorazowy przypadek.
Podobnie było wczoraj. Fani Grizzlies spodziewali się trudnego pojedynku, jednak po cichu liczyli, że z AT&T Center uda im się wywieźć jakąś niespodziankę. Niestety. Spurs znowu okazali się zbyt silni i zbyt skuteczni, a Niedźwiadki przegrały swój trzynasty (!) mecz otwarcia z rzędu. 
Kluczem do zwycięstwa ponownie okazały się rzuty z dystansu. 19. maja podopieczni Gregga Popovicha trafili czternaście trójek, na świetnej 48% skuteczności, czym zupełnie rozbili, zazwyczaj niezawodną, defensywę Grizzlies. Wczoraj, celnych rzutów było nieco mniej (11), jednak ich odsetek poszedł w górę o 7 punktów procentowych. Niedźwiadki starały się odpowiadać tym samym i choć rzeczywiście w ich przypadku 8/15 zza łuku prezentuje się znakomicie, to i tak nie wystarczyło na szalonego Patty'ego Millsa wspieranego przez zabójczego Red Mambę - Matta Bonnera. 
Właśnie ta dwójka pojawiła się na parkiecie w drugiej kwarcie spotkania, gdy Grizzlies na chwilę zapomnieli jak powinno się grać w koszykówkę. Spurs w ciągu siedmiu minut zaliczyli run 22-0. Pozwolili podopiecznym Davida Joergera na zdobycie siedmiu punktów w całej kwarcie i wydawało się, że w tym meczu nic ciekawego nie może się już wydarzyć. Jeśli jest jednak w lidze ekipa, na którą zawsze musisz uważać do samego końca, to są to właśnie Niedźwiadki. Wystarczy kilka dobrych posiadań w defensywie i ni stąd ni zowąd wynik meczu znowu staje się sprawą otwartą.
Grizzlies walczyli dziewiętnastego maja, gdy na krótką chwilę zbliżyli się do Spurs na sześć punktów i walczyli także teraz, gdy na pięć minut przed końcem meczu, ich strata do Ostróg również wynosiła zaledwie sześć oczek. W obu przypadkach czegoś jednal zabrakło. Być może mądrych decyzji sztabu szkoleniowego, który wczoraj w najważniejszym momencie spotkania przywrócił do gry kompletnie nieradzącego sobie w starciach ze Spurs, Zacha Randolpha.
ZBo nie ma żadnej odpowiedzi na defensywę Grega Popovicha, a wczoraj, z nim na parkiecie goście stracili o 21 punktów więcej niż ich zdobyli. Boris Diaw (choć ciężko przechodzi to przez gardło) może być jednym z najlepszych obrońców w lidze na Zacha, a jego niewątpliwa i dumnie pielęgnowana masa pozwala mu na skuteczną walkę z liderem Grizzlies o podkoszową pozycję. Wyobraźcie sobie tylko, jak trudno musi być przepchnąć gościa zbudowanego tak jak Francuz. 
Spurs wygrali dzięki świetnej końcówce Tony'ego Parkera i zmartwychwstałych kolanach Manu Ginobiliego, który wyglądał o 3-4 lata młodziej, niż zawodnik, którego pamiętamy z tegorocznych finałów ligi. Na początku drugiej połowy do szatni zszedł za to kontuzjowany Tim Duncan, który doznał urazu klatki piersiowej i nie wrócił już na parkiet. Jego występ w kilku najbliższych meczach stoi pod znakiem zapytania. 
MVP meczu: Kawhi Leonard (14 pkt., 7 zb., 1 as., 2 blk., 5/9 FG., 2/2 3P)
Celowo zostawiłem go sobie na deser. Kawhi wyglądał znakomicie i tylko potwierdził, że będzie jednym z głównych kandydatów do zdobycia nagrody MIP. Gdy tylko Spurs potrzebowali punktów, piłka szła właśnie w jego ręce, co zazwyczaj kończyło się efektownymi trafieniami, tuż sprzed nosa obrońców Grizzlies. Jego pozyskanie w zamian za George'a Hilla to kolejny strzał w dziesiątkę managementu Spurs.

Oceny Grizzlies:

Mike Conley - (14 pkt., 7 as., 2 zb., 2 prz., 3 str., 7/17 FG) - Najważniejsze, że nie przegrał walki z Tonym Parkerem, któremu przez cały mecz skutecznie uprzykrzał życie. Do świetnej defensywy Conley nas już jednak przyzwyczaił, a o wiele większy znak zapytania powinniśmy postawić przy jego grze w ataku. W penetracjach wyglądało to jeszcze całkiem nieźle, jednak jeśli chodzi o rzuty - jest jeszcze sporo do naprawienia.
Ocena: 3

Tony Allen - (15 pkt., 3 zb., 2 as., 2 prz., 1 blk., 3 str., 6/8 FG., 3/3 3P) - Żeby tradycji stało się dość, sezon rozpoczął od dwóch niecelnych lay-upów, jednak później było już tylko lepiej. Allen jest obecnie najlepszym w lidze strzelcem z dystansu, co zagwarantowały mu 3 (słownie: trzy) celne próby we wczorajszym meczu. Rok temu na trafienie takiej ilości rzutów TA potrzebował całego sezonu. Dziś starczył mu jeden mecz. Pytanie tylko czy to zwiastun czegoś większego, czy może po prostu, tylko i wyłącznie chwilowa "naddyspozycja". W defensywie jak to Tony Allen, świetnie ograniczał Danny'ego Greena.
Ocena: 4

Tayshaun Prince - (9 pkt., 2 zb., 1as., 4/11 FG.) - Zaczął dobrze, ale niestety, Prawdziwych mężczyzn poznaje się po tym jak kończą. Prince był naszą pierwszą opcją ofensywną w I kwarcie, jednak później przypomniał sobie, że jest kompletnie bez formy i nijak nie może pojedynkować się ze świetnie dysponowanym Kawhi Leonardem. Spudłował sześć ze swoich ostatnich siedmiu prób i to by było na tyle
Ocena: 2

Zach Randolph - (2 pkt., 7 zb., 1 as., 1/6 FG., 1 blk.) - Najgorszy z całej pierwszej piątki, widać, że gra przeciwko Spurs niezbyt mu słuzy. Randolph znowu nie mógł sobie poradzić z Borisem Diawem i Mattem Bonnerem, zarówno w ataku (świetnie wypychali go z pola trzech sekund), jak i w obronie (gdy był zmuszony kręcić się po obwodzie i pilnować, czy aby przypadkiem Diaw lub Bonner nie odpalają czystej trójki). Śpieszmy się kochać ZBo, bo jak tak dalej pójdzie, może szybko odejść. Pytanie tylko, kto go w takiej dyspozycji zechce?
Ocena: 1

Marc Gasol - (14 pkt., 9 zb., 2 as., 1 prz., 7/15 FG) - Drugi po Randolphie najgorszy wskaźnik +/- w ekipie (-18) i bardzo przeciętne spotkanie po obu stronach parkietu. Marc zagrał nieco statyczniej niż w pierwszych meczach preseason i stąd zawiódł mnie przede wszystkim w ilości asyst. Skutecznie ograniczył Tima Duncana i złapał rytm w rzutach z półdystansu.
Ocena: 3

Jerryd Bayles - (5 pkt., 4 zb., 3 as., 2/9 FG) - Typowy Bayless. Wielki chaos i niska skuteczność. Znowu uparł się na najmniej efektywne w lidze rzuty z 5-6 metra i znowu ich nie trafiał. Niestety, to on jest naszym pierwszym rozgrywającym z ławki.
Ocena: 2

Mike Miller - (11 pkt., 4 zb., 3 as., 1 str., 3/6 FG., 2/3 3P) - Trafił dwie trójki w tym jedną po kontrze, więc można powiedzieć, że plan minimum został wykonany.W obliczu wciąż słabej dyspozycji Tayshauna Prince'a, liczę po cichu, że to właśnie Miller dostanie miejsce w pierwszej piątce i będzie rozciągał naszą grę, jak na prawdziwego strzelca przystało.
Ocena: 2

Quincy Pondexter - (13 pkt., 2 zb., 3 as., 4/9 FG., 2/4 3P) - Zauważyłem to już podczas preseason. Od jakiegoś czasu, Quincy zamiast korzystać z wolnych pozycji do rzutu woli wpieprzać się pod kosz i próbować wymuszać akcje and-1. Dopóki wychodzi jest fajnie, ale gdy widzisz kolejną potencjalną trójkę zmarnowaną przez jego głupią decyzję, zaczynasz mieć tego wszystkigo dość. Na minus także nietrafiony lay-up, który zbliżyłby nas do Spurs tylko na 4-punktową stratę.
Ocena: 2+

Kosta Koufos - (7 pkt., 3 zb., 3/4 FG) - Słaby początek, ale solidne zakończenie. Był jednym z głównych autorów naszego comebacku.Do spółki z Jonem Leuerem zaliczył najlepszy wskaźnik +/- w ekipie (+11)
Ocena: 3

W spotkaniu wystąpili jeszcze Jon Leuer, Ed Davis i Nick Calathes. Zobaczymy kogo z tej trójki najszybciej uwolni Dave Joerger.

sobota, 26 października 2013

Grizzlies vs. Rockets czyli pora się wreszcie obudzić

Na pięć i pół minuty do końca trzeciej kwarty, Grizzlies mieli na swoim koncie 35 punktów. 43 próby z gry zamieniliśmy do tego momentu na zaledwie 7 celnych rzutów. Prosta matematyka daje nam 16% skuteczność. To chyba nie miało tak wyglądać, prawda Dave? Ostatecznie skończyliśmy na nieco lepszych, 31%, choć porażka 73:92 dumnie nie wygląda. Na szczęście znowu (podobnie jak po meczu z Raptors) możemy do tego wszystkiego dodać zdanie "to tylko preseason". Gorzej może być za cztery dni, gdy rozegramy w San Antonio pierwszy mecz sezonu zasadniczego.

Mike Conley - (25 min., 3 pkt., 1 as., 1 prz., 1/5 FG., 0/3 3P., 3 str.) - Nie wyszedł mu ten mecz kompletnie. W ataku często się gubił i po nieudanych próbach penetracji oddawał piłkę rywalom. Po drugiej stronie parkietu też nie wyglądało to za dobrze. Conley chyba nieco zlekceważył Patricka Beverleya, który w Houston wyrósł na wyjściowego rozgrywającego. Często zostawiał go całkowicie niepilnowanego, a potem spóźniał się i łapał za głowę, gdy Beverley zdobywał kolejne punkty.
Ocena: 1

Tony Allen - (18min., 4 pkt., 3 prz., 1 zb., 0/7 FG., 2 str.) - W ofensywie jeszcze bardziej słabszy niż zwykle. W przypadku Allena zaczynam bardziej dziwić się, gdy trafi jakiś lay-up, a nie po raz kolejny przerzuci obręcz. Nieco lepszy w defensywie, choć tam też zdarzały mu się błędy. W pierwszej kwarcie kontuzjował Jamesa Hardena, jednak z Panem Brodą wszystko wydaje się być w porządku.
Ocena: 2-

Tayshaun Prince - (15 min., 0 pkt., 3 zb., 2 as., 3 str.) - Długo oczekiwany powrót i chyba dość spodziewany zawód. Przez tajemniczy wirus Prince stracił w ciągu ostatnich tygodni na wadze i widać, że do optymalnej formy jest mu jeszcze bardzo daleko. Niemal każde jego posiadanie kończyło się oddaniem piłki w ręce rywali, a prób rzutów lepiej nawet nie komentować. Zastanawiam się, czy jest sens, aby to on rozpoczął mecz ze Spurs w pierwszej piątce. Kawhi Leonard może zbyt umiejętnie wykorzystać jego wszystkie dyspozycyjne problemy.
Ocena: 1

Zach Randolph - (23 min., 10 pkt., 10 zb., 3/5 FG., 4 str.) - Chyba najlepszy mecz ZBo podczas tego preseason... I to chyba najlepiej podsumowuje rozgrywki przedsezonowe w wykonaniu Zacha Randolpha. Dzielnie walczył na tablicach z wysoką (Howard+Asik) pierwszą piątką Rockets. Niestety, duet środkowych Rockets skutecznie ograniczył jego wspólną grę z Marciem Gasolem, co wpłynęło na jego mały udział w ofensywie.
Ocena: 3

Marc Gasol - (28 min., 17 pkt., 8 zb., 2 blk., 2 str., 0 as.) - Najwięcej punktów w całej ekipie, ale co z tego? Marc w ostatnich dwóch meczach gdzieś zgubił niezłą formę z początku preseason. Ponad połowa jego punktów jest efektem dostawania się na linię rzutów wolnych, gdzie Hiszpan znowu nie wyglądał jak typowy środkowy (9/12 FT). Niestety agresywna defensywa Rakiet i dość częste podwojenia wykluczyły go z bycia pierwszym playmakerem Grizzlies. Marc nie zanotował ani jednej asysty i jedynym highlightem jego występu było małe spięcie z Dwightem Howardem:
Ocena: 2+

Mike Miller - (21 min., 3 pkt., 2 zb., 1/4 3P) - Miał kilka niezłych pozycji, jednak trafił tylko raz. Strzelca rozlicza się z tego co trafił, a czego nie, a w jego przypadku 25% zza łuku to zdecydowanie zbyt słaby wynik. I tak jednak lepszy niż 13% całej ekipy...
Ocena: 2

Quincy Pondexter - (27 min., 11 pkt., 5 zb., 3 as., 1 prz., 3/10 FG., 2 str.) - Po ostatnich meczach odniosłem dziwne wrażenie, że Pondexter boi się rzucać. Nawet, gdy Niedźwiadki znajdą mu w miarę czystą pozycję, Q-Pon woli zaatakować kosz, co wychodzi mu z różnym rezultatem. Występ bardzo przeciętny, ale i tak wolę, żeby to on, a nie Tay Prince rozpoczął mecz z San Antonio w wyjściowym składzie.
Ocena: 2+

Jerryd Bayless - (23 min., 3 pkt., 1 as., 1/5 FG.) - Jerryd jak Jerryd. Jedna celna trójka i nic poza tym. O jego grze trudno napisać coś dobrego. Znowu próbował wykorzystywać stawiane mu zasłony, znowu próbował odpalać te swoje dziwne próby z 4-5 metra, a one znowu nie wpadały. No po prostu szok.
Ocena: 2

Ed David - (12 min., 3 pkt., 5 zb., 3 as., 1 blk., 1/2 FG) - Lubiłem oglądać Davisa w meczach preseason. Także z Houston były gracz Raptors wyglądał bardzo przyzwoicie. Dobrze walczył na tablicach, szkoda, że koledzy z drużyny nie dostarczyli mu większej ilości piłek pod kosz. Będą z niego ludzie.
Ocena: 3

Kosta Koufos - (15 min., 5 pkt., 6 zb., 1/3 FG) - Podobnie jak Prince wrócił po krótkiej nieobecności, jednak w odróżnieniu od niego zaprezentował się całkiem solidnie. Bardzo dobrze walczył na tablicach i widać, że do spółki z Davisem może stworzyć jeden z najlepszych rezerwowych frontcourtów w całej lidze. Jedyny zawodnik w naszej ekipie, który pojawił się na parkiecie w pierwszych 24 minutach spotkania, a mimo to zanotował dodatni wskaźnik +/- (+2).
Ocena: 3

Nick Calathes - (15 min., 2 pkt., 2 as., 2 prz., 3 str., 1/1 FG) - Trafił lay-upa (!), więc stąd plusik przy jego ocenie. Niestety poza tym Calathes tym meczem rzucił cień na swój cały dotychczasowy preseason. Po raz pierwszy zanotował więcej strat niż asyst. Znowu pojawił się na parkiecie dość późno i obawiam się,że naszą pierwszą opcją z ławki na pozycji rozgrywającego zostanie Jerryd Bayless. Brrrr...
Ocena: 1+

Jon Leuer - (10 min., 10 pkt., 2 zb., 1 as., 5/9 FG) - Czyli idealne 10 minut od Jona Leuera. Trudno oczekiwać od niego czegoś więcej. Jako jeden z niewielu Niedźwiadków, po prostu trafiał. Szkoda, że zobaczyliśmy go dopiero w czwartej kwarcie. Będę tęsknić za jego minutami z Edem Davisem.
Ocena: 3+

Mecz ze Spurs gramy w środę 30 października, o godz. 02:30. To już nie będzie "tylko preseason".

czwartek, 24 października 2013

Grizzlies vs Raptors, czyli przecież to tylko preseason...

O wizycie w nowym królestwie Rudy'ego Gaya chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Grizzlies wyglądali tak, jakby banda kosmitów na jedną (miejmy nadzieję...) noc odebrała im wszystkie umiejętności. Niestety w pobliżu nie było nigdzie Michaela Jordana i spotkanie zakończyło się żałosnym wynikiem 72:108. A uwierzcie, mogło być jeszcze gorzej. Pozytywów szukałem na siłę, jednak niektórych nie oszczędziłem (nie czuję, że rymuję, hej!)

źr: torontosun.com

Mike Conley - (18 min., 7 pkt., 1 as., 3/6 FG., 2 str.) - Najmniejszy wskaźnik na minusie spośród zawodników pierwszej piątki (-12...), co jednak można tłumaczyć dość małą liczbą minut na parkiecie. Jego jedynym wyczynem był miły dla oka hesitation move w pierwszej kwarcie. Widać, że rolę pierwszego playmakera spróbuje podczas sezonu oddać Marcowi Gasolowi, ale to nie daje mu przyzwolenia na większą liczbę strat niż asyst.... Plusik w ocenie za dobrą defensywę na Kyle'u Lowrym.
Ocena: 2+

Tony Allen - (23 min., 8 pkt., 2 zb., 3 prz., 3/8 FG.) - Muszę przyznać, że gdy zobaczyłem boxscore, zdziwiłem się, że linijka Allena nie wygląda gorzej. Tony znowu pudłował lay-up za lay-upem, jump-shot za jump-shotem i łatwą dobitkę za łatwą dobitką. Bardzo możliwe więc, że liczący statystyki, zamiast na parkiet patrzyli w stronę obecnego na trybunach Drake'a i opuścili kilka "wyczynów" TA. Nieco lepiej wyglądało to w defensywie. Z Allenem na boisku, w składzie Raptors w ogóle nie istniał Rudy Gay. PS. On nadal rzuca te głupie próby z 5-6 metra i nadal ich nie trafia.
Ocena: 2

Quincy Pondexter - (26 min., 4 pkt., 3 zb., 2 as., 2/5 FG., 1 prz., 2 str.) - Ponownie rozpoczął mecz w pierwszej piątce i ponownie nie pokazał niczego ciekawego. Szkoda, bo przecież niektórzy z nas chcieliby, żeby Q-Pon rozpoczynał w s5 także w trakcie sezonu zasadniczego. Plusem jest fakt, że obrońcy przeciwników muszą stać przy nim zdecydowanie bliżej niż przy Tony Allenie, co uwalnia nieco miejsca w środku. Wczoraj nijak nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Gdy spotkanie dało się jeszcze oglądać zaliczył mini-wsad nad Rudy Gayem i DeMarem DeRozanem:
Ocena: 2

Zach Randolph - (25 min., 2 pkt., 5 zb., 2 as., 1/6 FG) - Pora się wyżyć. Najgorszy wskaźnik +/- (-28) w ekipie nie kłamie. ZBo był naszą piętą achillesową w każdym przedsezonowym spotkaniu i choć to oczywiście tylko preseason, to nie mamy żadnych powodów, żeby sądzić, że jego forma za tydzień wystrzeli w górę. Z ciekawości sprawdziłem jak Randolph prezentował się w preseason w zeszłym roku. Pierwszy mecz na który trafiłem - vs Hawks (14.10.2012) - ZBo zanotował 14 pkt., (7/12 FG) i 10 zb. Gdzie jesteś Zach? Wracaj szybko, bo jak tak dalej pójdzie, nie zostawisz Perze żadnego wyboru
Ocena: 1

Marc Gasol - (25 min., 8 pkt., 6 as., 3 zb., 2/8 FG., 4 str.) - Fatalny mecz na tablicach. Valanciunas przesuwał go jak chciał i już po pierwszych kilku minutach miał na swoim koncie więcej zbiórek niż Marc w całym spotkaniu. Gasol ma w czasie tego preseason problemy z europejskimi środkowymi, bo tak samo nie mógł poradzić sobie z Nicolą Vuceviciem z Orlando Magic. W ataku znowu grał pierwsze skrzypce i po raz kolejny udowodnił, że średnia pięciu asyst w sezonie jest jak najbardziej w jego zasięgu. Martwi za to dość spora liczba strat.
Ocena: 2+

Jerryd Bayless - (22 min., 10 pkt., 2 zb., 3/9 FG., 2/5 3P.) - Tak, to co działo się cztery dni temu było dziełem szczęścia i przypadku. Jeśli ktoś liczył, że Jerryd zacznie teraz cudownie trafiać rzut za rzutem, może szybko spadać w dół, póki balonik oczekiwań nie jest jeszcze zbyt wysoko. JB był 0/3 z dystansu w pierwszej kwarcie, a z nim na parkiecie jako jedynym rozgrywającym wyglądaliśmy bardziej komicznie niż profesjonalnie. Wszyscy potykali się o własne nogi, gra była zupełnie niepoukładana, a Jerryd tylko dziwił się, gdy po jego fade-awayach piłka nie wpadała do kosza. No coś nieprawdopodobnego...
Ocena: 2-

Mike Miller - (11 min., 3 pkt., 1/3 3P., 1 zb., 1 as.) - Miller był jednym z elementów poważnego eksperymetu, który zdarzył się pod koniec pierwszj kwarty. Początkowo myślałem, że śnię, ale Joerger zrobił to naprawdę. Na parkiecie pojawiła się piątka Conley-Bayless-Miller-Pondexter-Gasol. Tak, graliśmy small-ballem. Wyglądało to niestety bardzo słabo. Rzuty z dystansu nie wpadały kompletnie, a to co działo się na tablicach lepiej przemilczeć. Możemy sobie mówić, że small-ball przejmuje NBA, ale nie bójmy się, bo w Memphis (przynajmniej z tym składem) nie ma przyszłości.
Ocena: 2-

Ed Davis - (11 pkt., 9 zb., 2 blk., 5/10 FG., 2 str.) - Największy (i obok Leuera jedyny) pozytywny aspekt wczorajszego spotkania. Davis rozwinął skrzydła pod czujnym okiem Zacha Randolpha i widać, że o wiele lepiej ustawia się pod koszem. W ataku wciąż jest dość mechaniczny, jednak spory atletyzm pozwala mu na wygrywaniu kolejnych przebitek z rywalami. Aktywny na tablicach i chyba nasz jedyny zawodnik, którego grę oglądało się wczoraj przyjemnie. Choćby dlatego:
Mam nadzieję, że Joerger znajdzie mu sporo minut w sezonie zasadniczym.
Ocena: 4+

Jon Leuer - (20 min., 11 pkt., 5 zb., 4/7 FG., 1/1 3P) - Leuer jakiego znamy z tego preseason, czyli solidność, do której trudno się przyczepić. Robił to co do niego należało i do spółki z Edem Davisem stworzył duet, dzięki któremu o trzeciej w nocy nie zasnąłem przed laptopem. Jeśli naprawdę chcemy grać small-ball, to z nim na pozycji numer cztery.
Ocena: 4

Nick Calathes - (17 min., 2 pkt., 5 as., 1 str., 1/9 FG) - Kocham go i nienawidzę jednocześnie. Kocham za bycie prawdziwym first-pass rozgrywającym, którego brakowało nam cały poprzedni sezon. Nienawidzę za to, że pudłuje lay-upy gorzej niż Tony Allen. Niestety w wejściach pod kosz Calathesa widać ogromną różnicę pomiędzy koszykówką w Europie, a tą z NBA. Nick atakując pole trzech sekund rywali wygląda jakby zaraz miał się spuścić w gacie i wyrzuca piłkę jak najszybciej, tak, że ta często nie dotyka nawet obręczy. Jose Calderona z niego nie zrobimy. Nie zmienia to jednak faktu, że podczas tego preseason PER36 zalicza średnio ponad 10 asyst na mecz.
Ocena: 2+

Jamaal Franklin, Tony Gaffney i Willie Reed także pojawili się na parkiecie, jednak o ich grze trudno cokolwiek powiedzieć.

Przegraliśmy z Raptors walkę na tablicach 36-54 (!), straciliśmy aż 17 punktów po kontratakach (co zdarza nam się bardzo rzadko), a w pewnym momencie przegrywaliśmy nawe 39 (!) punktami. Spróbujmy o tym meczu jak najszybciej zapomnieć. To przecież tylko i wyłącznie preseason...

niedziela, 20 października 2013

Grizzlies vs. Hawks, czyli najlepszy dzień w życiu Jerryda Baylessa

Brak transmisji na LP i stream znaleziony dopiero przed startem drugiej połową spowodował, że przebieg pierwszej części spotkania mogę opisać tylko z tego co działo się w boxscorze. A działo się całkiem sporo, co za chwilę zobaczycie przy nazwisku Jerryda Baylessa. Grizzlies pokonali Hawks 90:82, odnieśli czwarte zwycięstwo z rzędu i z Marciem Gasolem w składzie są już 4:0 podczas tego preseason.

źr: fantasysmacktalk.com
Jerryd Bayless - (22 pkt., 8/9 FG., 6/6 3P., 3 as., 3 str.) Tak, to się stało naprawdę. Najpierw David Joerger wysłał na jednodniowy odpoczynek Mike'a Conleya, aby później wystawić w pierwszej piątce mojego ulubieńca. Gdy dowiedziałem się, że Bayless wyjdzie w wyjściowym składzie, moja złość z powodu braku transmisji na League Passie nagle zamieniła się w ulgę. Uznałem, że przynajmniej nie będę musiał podziwiać jego kolejnych, wątpliwych "wyczynów" . I wtedy się zaczęło. Boxscore oszalał. 3/3 z dystansu już po niecałych ośmiu minutach meczu. Chciałem dzwonić do Adama Silvera i powiedzieć: "Adaś, coś się wam psuje w systemie". A jednak. To się naprawdę działo. Skończyło się na 22 punktach, 88% skuteczności z gry i perfekcyjnym 6/6 zza łuku. Żeby nie było zbyt pięknie, Bayless był cały czas tym samym Baylessem, którego dobrze znamy. Miał najgorszy wskaźnik +/- (-8) w całej ekipie i rzucał (przynajmniej w drugiej połowie) bez przygotowanej pozycji. Tym razem, po prostu mu jednak wpadało.
Ocena: 4+

Tony Allen - (8 pkt., 6 zb., 3/11 FG., 2 as., 2 prz.) Grał głównie w pierwszej części spotkania, więc ocenić mogę go tylko na podstawie tego co znajduje się na papierze. Ze statystyk wynika, że Tony rozegrał typowe dla siebie zawody. Aktywny na tablicach (6 zbiórek), znakomity w defensywie (2 przechwyty) i znowu nieporadny w ataku (3/11 z gry). Założę się, że spudłował przynajmniej 2 lay-upy.
Ocena: 3

Mike Miller - (5 pkt., 1/5 FG., 3 zb., 3 as.) - Zaczął w wyjściowym składzie po raz drugi z rzędu, jednak nie powtórzył tego, co robił w Orlando. Trafił jedną trójkę, jednak to by było na tyle. Gdy Bayless jest z nim na parkiecie, to właśnie MM często zajmuje się kreowaniem akcji.
Ocena: 2+

Zach Randolph - (4 pkt., 5 zb., 1/4 FG., 2 prz., 3 str.) - Znowu w cieniu Eda Davisa i znowu tak jakby mu się po prostu nie chciało. Niemoc w ataku przekładał na problemy w defensywie, gdzie nijak nie radził sobie z Paulem Millsapem (19 pkt., 8 zb., 8/11 FG). Miejmy nadzieję, że ustrzeli z formą na sezon zasadniczy.
Ocena: 2

Marc Gasol - (10 pkt., 3 zb., 3 as., 4/10 FG., 3 str.) - Lepszy niż ZBo, ale to też nie ten sam Marc, którego poznaliśmy w meczach numer 3 i 4 tego preseason. Znowu przytrafiły mu się problemy ze skutecznością, jednak na niewiele pozwalał także Alowi Horfordowi. David Joerger w końcu postanowił dać mu więcej odpoczynku.
Ocena: 3-

Quincy Pondexter - (0 pkt., 0/2 FG., 3 as., 2 prz.) - Słabo, słabo i jeszcze raz słabo. Liczyłem na to, że po mizernym występie na Florydzie weźmie się w garść, a tym czasem zagrał jeszcze gorzej. Zamiast rzucać wolał oddać piłkę kolegom i przez 18 minut na parkiecie nie pokazał nic ciekawego.
Ocena: 1

Jamaal Franklin - (10 pkt., 6 zb., 2/6 FG., 2/4 3P., 2 prz.) - Wreszcie coś więcej niż tylko przeciętność w czwartych kwartach. Wstrzelił się z dystansu i ambitnie walczył na tablicach. Jeśli solidnie popracuje nad rzutem, może stać się bardzo solidnym wzmocnieniem.
Ocena: 3+

Jon Leuer - (9 pkt., 6 zb., 3/6 FG.) - Naprawdę dobra linijka, jak na 16 minut na parkiecie. Leuer po raz kolejny pokazuje, że podpisanie z nim kontraktu przed sezonem nie było pomyłką. Dobrze uzupełniał się z Edem Davisem.
Ocena: 3

Nick Calathes - (4 pkt., 10 as., 1/6 FG., 2 prz., 3 zb., 3 str.) - 10 asyst w 25 minut robi wrażenie. Calathes znowu udowadnia, że jest rozgrywającym z prawdziwego zdarzenia i to właśnie jemu Joerger powierzał kreowanie akcji przy nieobecności Mike'a Conleya. Brakuje jeszcze rzutu, ale z powodzeniem może stać się następnym, po Kyle'u Lowrym i Greivisie Vasquezie, solidnym playmakerem wypuszczonym ze stajni Grizzlies. Z nim na parkiecie byliśmy +20 (ucz się, Jerryd)
Ocena: 3

Ed Davis - (14 pkt., 8 zb., 7/11 FG., 2 blk., 3 str.) - Świetne minuty z ławki, szczególnie biorąc pod uwagę słabą dyspozycję Randolpha. Drugi raz z rzędu był kluczem do zwycięstwa i w końcu pokazał kilka fajnych ruchów w post-up. Drugi, po Calathesie najwyższy wskaźnik +/- w ekipie (+14) i jeden skromny plakat na Pero Anticiu (do zobaczenia tutaj -> http://www.nba.com/video/games/hawks/2013/10/20/0011300079-mem-atl-play3.nba).
Ocena: 4 

Tony Gaffney, Willie Reed i Andre Barrett grali zbyt krótko, aby można było o nich napisać coś więcej. Ten pierwszy, w czwartej kwarcie popisał się miłym dla oka reverse alley-oopem, który jutro rano pojawi się pewnie na Youtubie. 

PS. Z powodu urazu nogi przez niecały tydzień nie zobaczymy jeszcze na parkiecie Kosta Koufosa. 

PS2. Nie mam pojęcia dlaczego w meczu (znowu) nie wystąpił Tay Prince. Wszystko wskazuje na to, że nadal narzeka na zatrucie pokarmowe i dlatego nie pojechał z ekipą do Atlanty.

sobota, 19 października 2013

Grizzlies vs. Magic, czyli Mike Miller wciąż żyje i ma się dobrze

Trudno oglądać mecz, w którym przynajmniej połowa posiadań Grizzlies zasłonięta była powtórkami akcji Orlando Magic. Niestety realizatorzy z Amway Center bardziej niż na koszykówce woleli skupiać się na machających kamerze kibicach, więc pogląd na spotkanie miałem (dosłownie) zasłonięty. Niedźwiadki pokonały jednak Magic 97:91, a o to, co udało mi się zauważyć:

źr: koin.com
Mike Conley - (11 pkt., 5/10 FG., 4 as., 1 prz.) - Ostoja spokoju. W preseason odpowiedzialność za rozgrywanie bierze tylko w najważniejszych momentach. Świetny w defensywie, w ataku pozwala na dłuższy kontakt z piłką Nickowi Calathesowi (dobrze) i Jerrydowi Baylessowi (źle). Drugi najlepszy wskaźnik +/- w ekipie. Jameer Nelson (6 pkt., 1/7 FG., 3 str.) chce już o nim jak najszybciej zapomnieć.
Ocena: 4

Tony Allen - (9 pkt., 3/11 FG., 4 zb., 3 as., 2 prz.) - Tony jakiego znamy, czyli najpierw robił potem myślał. Dostarczył nam kolejną porcję nietrafionych lay-upów (podczas sezonu pomyślę o jakiejś składance). Jak zwykle był jednak niesamowicie aktywny w defensywie i na atakowanej tablicy (3 zb.).
Ocena: 3+

Mike Miller - (19 pkt., 7/10 FG., 11 (!) zb., 3/4 3P.) - Znakomity, genialny i co jeszcze tam chcecie. Miał przydać się dopiero w play-offach, a tu już w preseason robi coś czego mało kto się po nim spodziewał. Kolana mają się chyba całkiem nieźle, bo Miller nic sobie z nich nie robił i często rzucał się po wychodzącą na aut piłkę. Chwilę grozy przeżyłem na początku czwartej kwart, gdy łaskawy realizator (wracając od ujęcia szeroko się uśmiechającej, bezzębnej dziewczynki) nagle pokazał MM zwijającego się z bólu na parkiecie. Na szczęście dla Joergera, który trzymał go na parkiecie 30 minut (do jasnej cholery, to tylko preseason Dave!) nic poważnego się nie stało.
Ocena: 5

Zach Randolph - (4 pkt., 2/4 FG., 2 zb., 4 faule) - Zdecydowanie za mało, nawet jak na 18 minut gry. ZBo jeszcze nie wystartował i powoli zaczynam zadawać sobie pytanie, jak sprawdzi się w nowym, zdecydowanie szybszym ataku Grizz. Póki co może jeszcze odpoczywać, jednak miesiąc miodowy powoli się kończy...
Ocena: 2

Marc Gasol - (12 pkt., 4/10 FG., 4 zb., 4 as., 3 str.) - Najgorszy występ Marca w preseason. Rzut kompletnie mu nie siedział, a Nikola Vucević (13 pkt., 11zb.) miał solidne powody do zastanawiania się, jakim cudem ten gość obok niego, został rok temu najlepszym defensorem ligi. Czarnogórzec niszczył Gasola na tablicach i gdyby nie problem z faulami, jego przewaga nad Hiszpanem byłaby jeszcze większa. Asysty tym razem cie nie uratowały, Marc.
Ocena: 3

Jerryd Bayless - (6 pkt., 3/11 FG., 2 as., 1 zb., 0/5 3P) - Baylessowatość Baylessa w najlepszym wydaniu. Rzucał, rzucał i jeszcze raz nie trafiał. Zaczynam się trochę bać jego sporych minut na pozycji rozgrywającego. Jego gra polegała na wyjściu z połowy, oddaniu piłki w ręce Gasola i czekaniu na kolejną niecelną próbę z dystansu. Ooo koledzy, udało się wam coś zebrać w ataku? A co mi, rzucę jeszcze raz!
Ocena:

Ed Davis - (16 pkt., 7/10 FG., 10 zb., 2 as., 2 bl.) - 28 minut na parkiecie, +20 we wskaźniku +/- i fantastyczne minuty z ławki przy schowanym Randolphie i zaspanym Gasolu. Bez Davisa ten mecz byśmy po prostu przegrali. Sam jeden zebrał więcej piłek i zdobył tyle samo punktów co duet naszych podstawowych podkoszowych, a do tego, co w jego przypadku warto zauważyć, popełnił tylko 3 faule.
Ocena: 5

Nick Calathes - (2 pkt., 1/5 FG., 2 zb., 5 as., 0 str.) - #FreeCalathes od dziś trenduje na moim Twitterze. Czternaście minut, pięć asyst i ani jednej straty. Mimo to Joerger nadal nie pozwala mu na grę bez kogoś z dwójki Bayless-Conley obok. Od tygodnia próbuję znaleźć odpowiedź na proste pytanie: Dlaczego Dave? Dlaczego? Przecież to wygląda naprawdę dobrze:
Ocena: 3+

Jon Leuer - (7 pkt., 3/4 FG., 4 zb., 2 as.) - ...czyli standardowy Jon Leuer z preseason. +11, gdy był na parkiecie. Miejmy nadzieję, że zostanie mu tak na sezon.
Ocena: 3+

Quincy Pondexter - (5 pkt., 2/6 FG., 2 zb.) - Po świetnym występie przeciwko Bucks, przyszła kolej na męki przeciwko defensywie Magic. Oddać mu trzeba, że na parkiecie często przebywał w tej samej chwili co Bayless, więc na wiele czystych pozycji nie mógł liczyć.
Ocena: 2

Jamaal Franklin - Znowu czwarta kwarta i znowu najgorszy w całej ekipie wskaźnik +/- (-11).

PS. Trzecia część Skarbu Kibica pojawi się najprawdopodobniej w niedzielę. Niestety czasu jak zwykle jest za mało.

środa, 16 października 2013

Grizzlies - Bucks (15.10.13)

Dla tych, którym nie chciało się wstawać w nocy i nie mają wykupionego League Passa:



Enjoy.





Grizzlies vs. Bucks, czyli gdyby nam się chciało, tak jak się nam nie chce.

Nerwowa końcówka, sporo głupich błędów w defensywie i szczęśliwe zwycięstwo 102:99. Gdy tylko rzeczywiście czuliśmy presję wyniku (np. wtedy, gdy na minutę przed końcem przegrywaliśmy 5 punktami), zaczynaliśmy grać dokładniej i przede wszystkim skuteczniej w obronie. Na Bucks takie zrywy wystarczyły. Gorzej może być z silniejszymi rywalami

Mike Conley - (17 pkt., 5/10 FG., 3 as., 3 prz.) - Znowu czegoś zabrakło. Jak zwykle świetnie na nogach w defensywie, choć trzeba przyznać, że kilka razy udało mu się zupełnie odpuścić Brandona Knighta. Na plus akcja 2+1 w samej końcówce spotkania, która dała nam prowadzenie. Rolę pierwszego playmakera drugi raz z rzędu oddał Marcowi Gasolowi.
Ocena: 3+

Tony Allen - (6 pkt., 2/10 FG., 4 zb., 2 prz.) - O wiele spokojniejszy niż przedwczoraj. Na początku spotkania znowu zaskoczył rzutem z dystansu, jednak potem było już pod tym względem tylko gorzej. Nie wchodziły kolejne próby z piątego metra, a o niektórych lay-upach lepiej nawet nie mówić. O wiele lepiej z kolei niż Jerryd Bayless i Nick Calathes radził sobie z O.J.'em Mayo.
Ocena: 2

Quincy Pondexter - (24 pkt., 9/14 FG., 2/5 3P., 4 zb.) - Perfekcyjny w pierwszej połowie (17 pkt., 6/7 FG), nieco ucichł w drugiej części spotkania. Lepiej niż na dystansie, radził sobie w dostawaniu się pod kosz rywali. Wczoraj przekonał się o tym John Henson (Ułaaa):
Przed sezonem wspominał, że chce być uznawany za zawodnika, który jest gotowy do wskoczenia na wyższy poziom. Tym występem zaczął nas do tego przekonywać.
Ocena: 4

Ed Davis - (6 pkt., 1/5 FG., 10 zb.) - Nie miał łatwego życia pojedynkując się co chwila a to z Johnem Hensonem, a to z Larrym Sandersem. W pierwszej połowie oddał trochę zbiórek na naszej tablicy, jednak zdołał to nadrobić później. Najgorszy wskaźnik +/- w ekipie nie kłamie. Wczoraj to Jon Leuer był w lepszej formie.
Ocena: 2

Marc Gasol - (18 pkt., 5/16 FG., 8/10 FT., 6 zb., 7 as.) - Od najwyższej oceny "uchroniła" go tylko słaba skuteczność. Marcowi w ogóle nie siedział rzut z półdystansu, jednak co z tego skoro wstąpił w niego duch Arvydasa Sabonisa. Siedem asyst robi wrażenie, a mogło być jeszcze więcej, gdyby partnerzy częściej byli gotowi na jego extra-passy. Jeśli utrzyma taką formę podczas sezonu, to występ w All-Star Game ma raczej zagwarantowany. Aha, na koniec pokażcie mi innego 7-footera, który w ten sposób rozpoczyna kontratak:
Ocena: 4+

Jerryd Bayless - (18 pkt., 6/13 FG., 2/7 3P., 3 as., 4 str.) - Znowu chwilami grał na jedynce i znowu wyglądało to źle. Już jego dwa pierwsze podania mogły zakończyć się stratą i łatwymi punktami rywali. Świetnie radził sobie z kolei jako slasher otrzymując piłkę od Marca Gasola lub Mike Conleya. Właśnie w takiej roli chcemy go widzieć najczęściej:
Ocena: 3+

Jon Leuer - (8 pkt., 4/6 FG., 6 zb., 3 as.) - Też należałem do tych, którzy kwestionowali podpisanie z nim kontraktu, jednak ten preseason pokazuje, że Leuer grać w koszykówkę potrafi. Aktywny na tablicach i dobrze grający na półdystansie. Na te 8-10 minut w meczu będzie jak znalazł.
Ocena: 3

Nick Calathes - (3 pkt., 1/3 FG., 5 zb., 2 as.) - Joerger znowu postanowił poeksperymentować i zaproponował nam line-up z Calathesem, Conleyem i Baylessem razem na parkiecie. Na początku wyglądało to tak sobie, jednak z biegiem czasu (gdy JB oddał piłkę kolegom) rozwiązanie było dość ciekawe. Graliśmy szybciej i byliśmy o wiele groźniejsi w kontratakach, co widać chociażby tutaj:
Calathes może wypalić jako back-up dla Conleya, jednak w następnych meczach chciałbym zobaczyć więcej jego samego (bez MC i JB) w rotacjach Joergera.
Ocena: 2+

Jamaal Franklin - Grał tylko 5 minut, więc normalnie nic bym o nim nie pisał. W oczy rzucało się jednak kilka błędów w defensywie, przy kryciu Joey'a Grahama. A zestawione razem wyrażenia "błędy w kryciu" i "Joey Graham", nigdy nie brzmią ze sobą zbyt dobrze.

Ze zdrowiem ZBo, Millera i Koufosa wszystko w porządku. Joergr postanowił dać im po prostu dzień wolnego. Tay Prince z kolei wciąż narzeka na zatrucie żołądka (wcześniej problemy z udem) i nie wiemy kiedy wróci do zespołu.

wtorek, 15 października 2013

Skarb kibica 2013/14 - cz.2 - Trener

Długo można by pisać o tym, jaki sens miało zwolnienie Lionela Hollinsa i czy jego brak to rzeczywiście tak spora strata dla Grizzlies. Przeszłości nie zmienimy, więc zamiast rozpamiętywać sukcesy (i porażki) byłego coacha Niedźwiadków, zajmijmy się tym co do zespołu może wnieść David Joerger.

źr: commrcialappeal.com
Jedno jest pewne – wiele się nie zmieni. Joerger jest związany z organizacją z Memphis od 2007 roku. To właśnie on odpowiedzialny jest za defensywę, która od kilku sezonów uznawana jest za jedną z najlepszych w całej lidze. Dzięki jego pracy z ostatnich sześciu lat, liczba traconych przez Grizzlies punktów na sto posiadań spadła aż o 12 oczek (112.3 -> 100.3).

Nie dziwi więc fakt, że przez niektórych, nowy szkoleniowiec Grizz porównywany jest do Toma Thibodeau. Ten także wypłynął jako asystent pierwszego trenera specjalizujący się w defensywie i teraz spokojnie możemy go uważać za jednego z najlepszych fachowców w całej lidze.

Przyznam też, że nie podobają mi się opinie głoszące, że Joerger będzie o wiele bardziej niż sami-wiecie-kto podatny na sugestie Johna Hollingera. Nie trudno jest być mniej upartym człowiekiem od Lionela Hollinsa, jednak nie mam żadnych wątpliwości, że to wciąż nasz pierwszy coach, a nie statystyczny guru, będzie podejmował najważniejsze decyzje w klubie. Joerger nie jest w no-namem. To chodząca legenda tych mniej ważniejszych lig w Ameryce, która po mistrzostwo NBDL (czy wcześniej IBA) sięgała aż 5 razy. Serio, ilu trenerów w naszej ukochanej lidze jest w stanie poszczycić się własnym bobbleheadem

źr: wikimedia.org
W latach 2003-2007 z ekip prowadzonych przez Joergera (Dakota Wizards i Sioux Falls Skyforce) aż 18 (!) zawodników zostało przywołanych do NBA. Całkiem nieźle jak na gościa, który ma być tylko i wyłącznie marionetką w rękach Johna Hollingera...

poniedziałek, 14 października 2013

Memphis Grizzlies - Maccabi Haifa, czyli jak polepszyć sobie humor podczas preseason.

Łatwo, szybko i przyjemnie, czyli tak jak miało być. Grizzlies pokonali Izraelczyków 116:70 i wywalczyli sobie pierwsze zwycięstwo podczas tegorocznego preseason. Zespół z Haify był dla nas równym rywalem tylko przez pierwsze sześć minut spotkania. Później zobaczyliśmy ogromną przepaść, która dzieli większość zespołów z Europy, z tymi z NBA.

Mike Conley (10 pkt., 4/7 FG., 2/2 3P., 4 as., 3 zb., 2 prz., 2 str.) - Przeciętny występ, a podczas sezonu będziemy oczekiwać od niego znacznie więcej. Oczywiście na tle gorszych rozgrywających Maccabi  i tak wypadł całkiem nieźle, jednak poza dwoma celnymi trójkami trudno było szukać w jego grze jakiś większych pozytywów. Rzadko decydował się na wejścia pod kosz, a rolę pierwszego playmakera oddał Marcowi Gasolowi. W meczach z silniejszymi rywalami musi być o wiele bardziej agresywny.
Ocena: 3-

Tony Allen (19 pkt., 5/11 FG., 8/10 FT., 1/1 3P., 6 zb., 2 prz., 3 str.) - W swoim pierwszym meczu podczas preseason Tony pokazał jak bardzo tęsknił za koszykówką. Jak zwykle aktywny, czasami starał się robić aż za dużo, co poskutkowało kilkoma głupimi błędami w defensywie. Zdecydowanie zbyt silny dla swoich rywali, aż dziesięć razy dostawał się na linię rzutów wolnych i co najważniejsze, okazje te wykorzystywał. Trafił też jedną trójkę. Żeby jednak nie było zbyt pięknie - jego drugie posiadanie w meczu skończyło się zairballowanym (słowo stworzone specjalnie dla TA) lay-upem. Czyli wszystko po staremu
Ocena: 4

Mike Miller (10 pkt., 4/5 FG. 2/3 3P., 1 zb., 1 as., 3 str.)- Wyszedł w pierwszej piątce i robił to, co do niego należało, choć patrząc na niego miałem wrażenie, że jakaś tragiczna siła zaraz rozerwie mu kolana. Trafił dwie trójki i jeden rzut, gdy palce u nóg zostały na linii, więc na dystansie wreszcie wyglądał jak Mike Miller, którego chcieliśmy zatrudnić. Miał także przyjemność z bliska zobaczyć, jak łatwo gra się z Marciem Gasolem:

Zastanawiałem się, czy rozwiązanie ze zdrowym MM w wyjściowej piątce mogłoby wypalić podczas sezonu, jednak po spotkaniu z rywalem takim jak Maccabi Haifa, trudno wyciągać jakiekolwiek wnioski.
Ocena: 3+

Zach Randolph (11 pkt., 4/7 FG., 0/1 3P., 7 zb., 5 as., 3 str.) - Po raz kolejny widać było, że preseason traktuje bardziej jako zabawę, a nie grę na najwyższym poziomie. Wczoraj pobawił się w Marca Gasola, rozdając pięć asyst. Jeszcze trochę ospały w ataku, zdarzały mu się łatwe pudła spod samego kosza (czyli bawimy się też w Tony'ego Allena), jednak za dwa tygodnie wszystko powinno wrócić do normy.
Ocena: 4

Marc Gasol (17 pkt., 5/8 FG., 7 zb., 4 as., 3 prz., 1 blk., 3 str.) - Najlepszy zawodnik meczu. Na jego znakomitą grę zapatrzył się nawet David Joerger, trzymając Hiszpana na parkiecie w momencie, gdy Grizzlies prowadzili już 38 punktami. Znowu wyglądał jak jeden z najbardziej wszechstronnych zawodników ligi, a Maccabi nie miało na niego żadnej odpowiedzi. Zabrzmi to śmiesznie, ale jak na razie to właśnie Gasol jest naszym najlepszym back-upem dla Mike'a Conleya.
Ocena: 4+

Jerryd Bayless (12 pkt., 4/5 FG., 2/3 3P., 1 zb., 4 as., 1 str.) - Joerger postanowił dać mu szansę i pod koniec pierwszej kwarty wystawił go do gry na pozycji pierwszego rozgrywającego. Skończyło się to w ten sposób:
Bayless nie nadaje się do bycia playmakerem (nawet nie wiem kiedy uzbierał te 4 asysty) i mam nadzieję, że Joerger bardzo dobrze o tym wie. Z nim na parkiecie gramy statycznie, a naszymi jedynymi opcjami w ataku stają się (poza kilkoma wyjątkami) kolejne izolacje. Niech więc lepiej Jerryd zajmie się trafianiem z (pół)dystansu, co akurat wczoraj wychodziło mu całkiem nieźle.
Ocena: 3+

Quincy Pondexter (8 pkt., 2/3 FG., 0/1 3P., 4 as., 2 str.) - Pierwszy mecz w preseason. Nie zawiódł, ale także niczym specjalnym nie zaskoczył. Jak na razie trudno przewidzieć, czy utrzyma formę po ostatnich play-offach.
Ocena: 3-

Kosta Koufos (10 pkt., 5/6 FG., 12 zb.) - Double-double w 21 minut, jednak na papierze wygląda to nieco lepiej niż było w rzeczywistości. Kilka razy spóźnił się w obronie, choć błędy te można tłumaczyć nieudanym eksperymentem Joergera z grą na dwie wieże (Koufos-Gasol). Większość punktów zdobył w ostatniej kwarcie, gdy przeciwnicy bardziej niż o koszykówce myśleli już o powrocie do Izraela. Linijka robi jednak naprawdę dobre wrażenie.
Ocena: 4

Ed Davis (5 pkt., 2/5 FG., 6 zb., 2 blk.) - Świetny na tablicach, coraz lepszy w zajmowaniu pozycji pod koszem (dzięki Zach), jednak wciąż zdecydowanie zbyt mechaniczny w grze in the post. Jeśli myśli o zastąpieniu Randolpha będzie musiał dodać kilka szybszych i bardziej nieprzewidywalnych zagrań do swojego repertuaru. Do tego dwa bloki, z czego jeden bardzo miły do oglądania:
Ocena: 3

Nick Calathes (2 pkt., 1/3 FG., 0/2 3P., 4 as., 2 zb., 1 str.) - Kolejne 14 minut, po których nie jestem w stanie powiedzieć, czy nada się jako zastępstwo dla Mike'a Conleya. Zdecydowanie zbyt często decydował się na podania, które bardziej pasują na asfaltowe boiska.
Ocena: 2+

Jamaal Franklin (4 pkt., 1/2 FG., 5 as., 3 zb., 1 blk.) - Pięć asyst robi wrażenie, a z Franklinem na parkiecie Grizzlies byli +18. Wyglądało to dobrze, jednak pamiętajmy, że była to czwarta kwarta w meczu z Maccabi Haifa.
Ocena: 3+

Jon Leuer i Tony Gaffney - Trudno o ich grze powiedzieć coś więcej niż "W czwartej kwarcie z Maccabi Haifa, to nawet ja wyglądałbym nieźle."

Izraelczycy spotkaniem z Grizzlies zakończyli swoją podróż po USA. W meczach z klubami z najlepszej ligi świata nie pokazali nic ciekawego, a największym highlightem ich wyprawy będzie wspólne zdjęcie z Justinem Timberlakiem:

źr. Twitter
Przynajmniej tyle.

sobota, 12 października 2013

Skarb kibica 2013/14 - cz.1 - Podsumowanie offseason

Do rozpoczęcia sezonu zostało 17 dni, więc tak jak obiecałem przedwczoraj, przyszedł czas na zapowiedź tego, co będzie działo się w Memphis przez najbliższe kilka miesięcy. Skarb kibica postanowiłem podzielić na cztery (a gdy coś więcej wyjdzie w praniu - pięć) części: podsumowanie offseason; nowy trener; skład zespołu i coś co roboczo nazwałem "pytaniami i odpowiedziami", czyli inaczej - krótki wywiad z samym sobą. Począwszy od dzisiaj, wszystkie części pojawiać się będą co dwa dni. No to nie ma na co czekać. Zaczynamy.

OFFSEASON

Udany. Powiedziałbym nawet, że tak dobry, jak 20 milionów $  w kontrakcie Tony’ego Allena, które pozwoliło Robertowi Perze uniknąć płacenia podatku od luksusu. Grizzlies do wakacji przystąpili z konkretnym planem i wykonali go w 80%. Dziurę na pozycji rezerwowego centra załataliśmy jednym z największych przechwytów tego offseason – Kosta Koufosem, który w zeszłym sezonie notował przyzwoite 8 punktów i 7 zbiórek na mecz. Nuggets decydując się na jego oddanie dostali chyba kasety sprzed dwóch lat, na których Darrell Arthur rzeczywiście wyglądał jeszcze jak zawodnik ze sporym sufitem. Rok temu po kontuzji Achillesa był już niestety tylko cieniem samego siebie i ze wskaźnikiem PER wynoszącym 11.7 na pewno nie wyglądał na kogoś, kto w nadchodzącym sezonie może powalczyć o miejsce w rotacji z Edem Davisem. Jestem niemal pewny, że za 2-3 miesiące, w Denver z tej wymiany zadowolony będzie jedynie Timofey Mozgov.

(Z ciekawostek: Koufos w zeszłym roku miał drugi najlepszy OffRtg i czwarty najlepszy DefRtg spośród wszystkich graczy Nuggsies.)

Podobny steal udało nam się odpalić przy okazji sprowadzenia Mike’a Millera. Heat po zdobyciu drugiego mistrzostwa z rzędu, użyli na 33-letnim weteranie amnestii, a ten spośród kilku ekip walczących o poprawienie swojego wizerunku na dystansie (OKC, Nuggets, Rockets) wybrał tę, która tego wizerunku po prostu nie ma (tak, mówię o nas). Miller grał już w Memphis w latach 2003-2008 i wówczas rzucał trójki na poziomie 41%. Na początek wystarczy. 

źr. bleacherreport.com

Sporym problemem było także obsadzenie pozycji rezerwowego rozgrywającego. Podczas Summer League nie przekonywał Tony Wroten, który już zadomowił się w Filadelfii (i tam do jasnej cholery pokazuje, że coś jednak potrafi...), a oferty Grizzlies odrzucili również Beno Udrih i Mo Williams. Niedźwiadki sięgnęły więc, po Nicka Calathesa z rosyjskiego Lokomotivu Ruban, do którego prawa wywalczyli sobie oddając pick w drugieej rundzie draftu do Dallas Mavericks. Póki co jego gra to wciąż więcej znaków zapytania niż wykrzykników, jednak jednej zalety nie można mu odmówić – w odróżnieniu od Jerryda Baylessa jest playmakerem z krwi i kości.


Właśnie ze względu na tą niepewność związaną z Calathesem, plan „wyceniłem” na 80%. Niektórym z was w składzie Grizzlies brakuje jeszcze pewnie jednego strzelca z dystansu (ja też bym nim nie pogardził), jednak z tym powinniśmy sobie poradzić. Joerger prawdopodobnie i tak w większości rotacji będzie zostawiał przynajmniej jednego defensora na pozycje 2-3, więc Mike Miller i Q-Pon, wspierani od czasu do czasu przez Jona Leuera i (o zgrozo) Jerryda Baylessa mogą wystarczyć. Jeśli nie, do trade deadline zostało jeszcze trochę czasu.

Na koniec kilka słów o naszym jedynym debiutancie i potencjalnym stealu w drafcie - Jamaalu Franklinie. Chłopaka już w obroty wziął ponoć Tony Allen, więc można spokojnie powiedzieć, że znajduje się w dobrych rękach. David Joerger podczas preseason dał mu wolną rękę do rzucania z dystansu, jednak jak na razie wychodzi to mizernie (1/8). Mimo wszystko Franklin ma potencjał żeby stać się kolejnym znakomitym obrońcą na obwodzie, a do tego stanowi bardzo solidne zabezpieczenie, gdy coś (odpukać) stanie się Allenowi. No i potrafi robić takie rzeczy:


To tyle jeśli chodzi o offseason. W składzie Grizzlies przez te wakacje przewinął się jeszcze Fab Melo, a obecnie na niegwarantowanych umowach w Memphis przebywają Melvin Ely i Tony Gaffney. Wczoraj podpisaliśmy także Andre Barretta, dla którego będzie to siódma próba przebicia się do świata wielkiej koszykówki.

czwartek, 10 października 2013

Restart

Powoli się zaczyna. Mecze przedsezonowe zajmą jeszcze trochę czasu, ale już dostaję palpitacji serca na widok rzucającego Jerryda Baylessa. To chyba znak, że stronę trzeba przywrócić do życia i po nieudanym (sesja, sesja i jeszcze raz sesja) pierwszym debiucie pora na restart. Grizzlies znowu są niedoceniani, swój sufit podobno osiągnęli rok temu (bo jednak już nie trzy lata temu), więc w power rankingach często znajdują się nawet poza Top5 konferencji. I dobrze, bo do bycia under the radar wszyscy nas już mocno przyzwyczaili.

Zbliżający się sezon niesie za sobą kilka ważnych pytań: Kto otrzyma rolę rezerwowego rozgrywającego (i jednocześnie czy w tym fachu sprawdzi się Nick Calathes)?; Jak na ławce trenerskiej poradzi sobie David Joerger?; Czy Quincy Pondexter wyrośnie na prawdziwego sixth-mana?; i wreszcie to najważniejsze - Co Grizzlies powinni zrobić z Zachiem Randolphem? Moje odpowiedzi i teorie poznacie przy okazji zapowiedzi rozgrywek 2013/14, która na dniach powinna się pojawić. Na dniach pojawiać się będą też relacje z kolejnych meczów preseason, których do rozegrania Niedźwiadkom zostało jeszcze sześć. Miejmy nadzieję, że chociaż jeden uda się nam wygrać (w pierwszych dwóch byliśmy 7/34 z dystansu).

"Ale przecież to tylko preseason...".

źr. commercialappeal.com