czwartek, 30 stycznia 2014

Grizzlies vs. Kings, czyli kolejny dzień z życia Memphis Grizzlies

Grizzlies vs. Kings, czyli kolejny dzień z życia Memphis Grizzlies

Ten mecz nie należał do najpiękniejszych, ale przecież to nie ofensywa jest wizytówką Grizzlies w ostatnim czasie. Niedźwiadki znowu grają „brudną koszykówkę”, ich zadaniem jest odebrać radość z gry swoim rywalom.

Od samego początku było wiadome, że zwycięstwo w tym spotkaniu nie przyjdzie z łatwością. Rozochoceni powrotem Rudy’ego Gaya Kings postawili poprzeczkę bardzo wysoko. Mecz był bardzo wyrównany z lekką przewagą Grizz, którzy wyszli na spokojne, 10-punktowe prowadzenie dopiero w połowie ostatniej kwarty. Nasz zespół nie oddał wygranej już do końca, tym samym zwyciężając w 9 z 10 ostatnich spotkań.

Jeszcze ciekawa statystyka na temat Miśków: W meczach, w których tracimy średnio mniej niż 95 punktów, jesteśmy w tym sezonie 19-1. Jeżeli zaś rywale zdobywają więcej punktów, to stosunek zwycięstw do porażek wynosi 5-19.

Mike Conley – Kolejny znakomite spotkanie Mike’a. Występ w Meczu Gwiazd zdecydowanie mu się należy. I nawet jeśli Goran Dragić osiąga podobne staty, to chociaż krótki epizod w Nowym Orleanie byłby zwieńczeniem jego pracy i postępów jakie Conley poczynił w tym sezonie.
Ocena: 4+

Courtney Lee
- Wszystkie swoje 4 punkty zdobył na początku pierwszej kwarty i dalej słuch o nim zaginął. W 24 minuty udało mu się zdobyć jeszcze 2 zbiórki oraz 1 przechwyt.
Ocena: 3

Tayshaun Prince
– Wierzcie lub nie, ale według mnie to właśnie on wygrał nam ten mecz. A wszystko to na niespełna 3 minuty przed zakończeniem spotkania. Tejszon najpierw ukarał graczy Kings z półdystansu, żeby za moment wymusić dwie kolejne straty Gaya i skończyć dwie ostatnie kontry w meczu. Clutch.
Ocena: 4

Zach Randolph
– Brakowało mi go trochę na tablicach (7 zbiórek), jednak Z-Bo zrobił swoje zaliczając 18 punktów na niezłej 50% skuteczności.
Ocena: 4

Marc Gasol
– Tak jak mogliśmy się spodziewać, Hiszpan jest coraz bardziej skuteczny ze swoich „klepek” na wprost kosza. Wczorajszej nocy był 6/10 z gry i dołożył do tego 5 zbiórek oraz tyle samo asyst.
Ocena: 4

James Johnson
– Zaliczył podobny występ do tego z Blazers. Czasami popełnia bardzo głupie błędy. Mam wrażenie, że zbyt często próbuje na siłę wbić się pod kosza (nieraz w 2/3 rywali) zamiast przysmażyć coś z dystansu.
Ocena: 2+

Nick Calathes
– Dał niezłą zmianę Conley’owi. W niecałe 14 minut zdobył 4 punkty, 2 zbiórki, 2 straty i 4 finalne podania. Cóż, drugim Jasonem Williamsem pewnie nie będzie, ale jak się nie ma co się lubi… I tak dalej.
Ocena: 3+

Mike Miller
– Nie mógł się wstrzelić za trzy (1/6), ale za to z półdystansu siedziało mu wszystko (5/5). Doznał także drobnej (miejmy nadzieję) kontuzji i jego status jest obecnie day-to-day.
Ocena: 3+

Ed Davis
– Z powodzeniem przepychał się z kolejnymi rywalami. Oprócz 6 punktów, udało mu się wywalczyć 2 zbiórki oraz 1 blok.
Ocena: 3

Kosta Koufos
– Tak jak już kiedyś wspominałem, bardzo podoba mi się jego zaangażowanie w walce o zbiórki. Nie ma dla niego straconych piłek i nawet kosztem przewinienia zawsze próbuje wyciągać swoje wielkie łapska po kolejnego Spaldinga.
Ocena: 3

Badylos

środa, 29 stycznia 2014

Grizzlies vs. Blazers, czyli najlepsza obrona kontra najlepszy atak

Zawsze, gdy spotykają się naprzeciw siebie dwie zupełnie odmienne drużyny, wiadome jest, że któraś z nich narzuci swój styl. Na szczęście w tym meczu to Grizzlies byli zespołem dominującym, pewnie prowadząc przez całe zawody.

Niedźwiadki zaczęły to spotkanie z wysokiego C, od wyniku 10-0. Conley raz po raz dziurawił siatkę z półdystansu, a Z-Bo z Gasolem znakomicie współpracowali pod koszem. Graliśmy na świetnej 51% skuteczności z gry oraz 46% z dystansu. Na bronionej połowie było jeszcze lepiej, bowiem ograniczyliśmy najlepszą ofensywę tego sezonu do tylko 34% z gry i 16% skuteczności za trzy!

Wygrywając w świetnym stylu Grizzlies pokazali reszcie ligi, że to obroną wygrywa się mecze i myślę, że jeśli tylko zdrowie dopisze, w kwietniu żaden zespół z Zachodniej części USA (ze Wschodniej pewnie też) nie będzie chciał grać z tak świetnie poukładanym i nokautującym kolejnych rywali zespołem.

Jednak nasi gracze muszą szybko zregenerować siły, ponieważ już dzisiejszej nocy zagramy spotkanie back-to-back z dręczonych kontuzjami Kings. Z zespołem z Sacramento wygrywaliśmy już w tym sezonie dwukrotnie i także w tym meczu Miśki będą faworytem, zwłaszcza, że prawdopodobnie tego wieczoru nie zagrają dwaj liderzy drużyny z Kalifornii – Rudy Gay i DeMarcus Cousins, którzy cały czas narzekają na urazy. Początek spotkania o 4.00!

Mike Conley – Jeśli ten mecz miał być wyznacznikiem, kto z dwójki Lillard-Conley wystąpi w All-Star Game, to ja nie mam wątpliwości, że tym graczem powinien być Mike. Rozgrywający Grizzlies zjada młodego Damiana na śniadanie, a kto myśli inaczej niech obejrzy to spotkanie!
Ocena: 4+

Courtney Lee
– Zrobił to co do niego należało. Zdobył 15 punktów świetnie rozciągając obronę Blazers swoimi celnymi rzutami z (pół)dystansu. Należy go też pochwalić za znakomitą pracę w defensywie na agresywnym Matthews.
Ocena: 4

Tayshaun Prince
– Tejszon jak to Tejszon – W ataku bardziej przeszkadzał swoim kolegom i zdobył 4 punkty. W defensywie jak zwykle na przyzwoitym poziomie.
Ocena: 3

Zach Randolph
– Kolejny występ na poziomie 20-10. Ostatnie spotkania pokazują jak bardzo brakowało mu Marca Gasola. Z-Bo znowu był bestią na tablicach (10 zbiórek) i pod koszem (23 pkt). Btw. Kiedy ostatni raz widzieliście Zacha ładującego z góry?
Ocena: 4

Marc Gasol
– Wreszcie zagrał jak Marc Gasol sprzed kontuzji. Zdobył 15 punktów, miał 8 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty. Od powrotu Hiszpana, jesteśmy 6-1 oraz mamy najlepszą obronę w lidze w miesiącu styczniu (średnio 85,4 tracone punkty na mecz).
Ocena: 4

Nick Calathes
– Zaliczył kilka ciekawych asyst (4) i zebrał tyle samo piłek z tablic. Zdobył 2 punkty i to chyba wszystko co można powiedzieć o jego występie w tym meczu.
Ocena: 3

James Johnson
– To był chyba najsłabszy mecz w wykonaniu JJ od jego przyjścia z D-League. Piłka co chwilę wypadała mu z rąk (3 straty), a także zbyt często nabierał się na pump-fake graczy z Portland.
Ocena: 2

Ed Davis
– Zagrał krótko, jednak był to bardzo bezbarwny występ. W niecałe 13 minut zaliczył 2 zbiórki i 2 faule.
Ocena: 2

Kosta Koufos
– Dał dobrą zmianę naszym podkoszowym i w 11 minut zdobył 6 punktów, 3 zbiórki oraz piękną „czapę” z pomocy.
Ocena: 3+

Mike Miller
– Nareeeszcie zaczął trafiać. Bardzo brakowało jego trójek (3/3), jednak musi popracować nad ustabilizowaniem formy.
Ocena: 4

niedziela, 26 stycznia 2014

Grizzlies vs. Rockets, czyli Grizzlies Basketball żyje i ma się dobrze

Niestety brak czasu nie pozwolił mi opisać tych meczy osobno, więc będą to dwie relacje w jednej.

Zarówno w piątek jak i w sobotę nasz zespół grał z Houston Rockets, czyli z drużyną, z którą w tym sezonie dwukrotnie przegrywaliśmy. Jednak mimo niekorzystnego bilansu w tych rozgrywkach, nie sposób nie zauważyć, że Grizzlies mają patent na zespół z Teksasu (prawda panie Harden?). Rakiety zostały zatrzymane na mniej niż 40 punktach do połowy w tym sezonie tylko 3 razy. We wszystkich przypadkach przez zespół z Memphis.

Piątkowe spotkanie było wyrównane tylko i wyłącznie za sprawą jednego gościa (wiadomo którego). Chandler Parsons, bo o nim mowa zdobył w samej drugiej połowie szalone 10(!) (słownie: dziesięć!) trójek, nie pozwalając tym samym Niedźwiadkom odskoczyć na bezpieczną przewagę. Na szczęście styl Grit&Grind, który prezentujemy od powrotu Marca Gasola pozwolił nam wygrać ten mecz i myślę, że tylko potwierdza to fakt, że w ostatnie 2 minuty spotkania przy wyniku 87:88 dla naszego zespołu, żadna z drużyn nie potrafiła zdobyć nawet jednego kosza.

Minionej nocy mogliśmy zobaczyć typowy blow-out Grizzlies. Rockets byli równorzędnym przeciwnikiem tylko przez pierwsze 12 minut spotkania. Nasz zespół zniszczył rywali na tablicach (52-38 w zbiórkach) oraz pod koszem (56-32 w punktach z pomalowanego). Błysnął przede wszystkim Nick Calathes, który zaliczył career-high w punktach (11) i w przechwytach (3). Starterom z ławki tradycyjnie już świetnie sekundował James Johnson, który popisał się 12 punktami, 8 asystami (także career-high), 4 zbiórkami oraz niesamowitymi 4 przechwytami.

Wygrywając tym samym 7 z ostatnich 8 meczy zespół ze stanu Tennessee jest już tylko o dwie porażki od 6 miejsca w niezwykle silnej konferencji zachodniej. Jednak już we wtorek Miśki rozpoczynają niezwykle ciężką, 5-meczową serię wyjazdową po zachodzie kraju, która da nam odpowiedź na co stać tak naprawdę Memphis Grizzlies w tym sezonie.

Wybaczcie, ale dzisiaj wyjątkowo bez tekstu przy nazwiskach naszych Niedźwiedzi (brak czasu).

wtorek, 21 stycznia 2014

Grizzlies - Pelicans, czyli niemoc Southwest Divison trwa...

W starciach z zespołami z Southwest Division jesteśmy już 0-10, a wczoraj nie potrafiliśmy zwyciężyć nawet z połamanymi Pelicans.

To spotkanie miało podobny przebieg do tego piątkowego z Sacramento Kings. Grizzlies gonili rywali praktycznie przez cały mecz, z tym, że trzy dni wcześniej nasz zespół miał po prostu więcej szczęścia. Trzeba wspomnieć także o fatalnej pracy sędziów, którzy nie specjalnie chcieli pozwolić nam wygrać. Kibice buczeli na nich praktycznie w co drugiej akcji, jednak nie przeszkadzało im to w podejmowaniu kolejnych złych decyzji.

Mimo wszystko zespół ze stanu Tennessee jest sam sobie winien. W oczy rzuca się najbardziej duża ilość strat Niedźwiadków (17) oraz słaba gra naszych zmienników (38-18 dla Pels) i nawet dzięki świetnej pracy na tablicach (44-34), nie udało się przedłużyć serii zwycięstw do 6 meczy.

Mike Conley – Przekazał rozgrywanie Gasolowi stąd mizerna liczba asyst - 2. Dzięki temu miał więcej miejsca na obwodzie, jednak piłka raz po raz wykręcała się z kosza (4-15 z gry, 1-5 z dystansu).
Ocena: 2+

Courtney Lee – 19 punktów, 6-8 z gry, 3/5 z dystansu oraz najwyższy wskaźnik +/- (+12). Dzięki Boston.
Ocena: 4+

Tayshaun Prince – Typowy Tejszon w tym sezonie. Nieskuteczny w ataku i słaby na nogach w defensywie. Nie zatrzymał Tyreke’a Evansa w najważniejszych momentach spotkania.
Ocena: 2

Zach Randolph – W pierwszej połowie grał fatalnie i nie trafiał nawet najprostszych lay-upów. Na szczęście w drugich 24 minutach spotkania włączył beast-mode i praktycznie w pojedynkę ciągnął pociąg o nazwie Grizzlies. Zabił podkoszowych z Nowego Orleanu i zdobył prawie połowę zbiórek swojego zespołu (20) oraz dorzucił do tego 20 punktów. Bestia!
Ocena: 5

Marc Gasol – Dobra wiadomość – Papa Gasol wraca do formy. Wygląda na to, że już zapomniał o przykrej kontuzji, która go spotkała ponad dwa miesiące temu. Hiszpan zagrał 36 minut i zaliczył 14 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty. Z meczu na mecz powinien być coraz bardziej skuteczny ze swoich ulubionych pozycji na wprost kosza.
Ocena: 4

Mike Miller – Wreszcie się przełamał i trafił trójkę, ale do ideału mu jeszcze dużo brakuje. W ostatnich czterech meczach MM jest 3/16 z gry…
Ocena: 2+

Nick Calathes – Bardzo podoba mi się jego praca w defensywie w ostatnich dniach. Stoi twardo na nogach, energicznie pracuje rękami oraz agresywnie atakuje rywali od połowy boiska. W ataku poza trafioną trójką jak zwykle bez większych fajerwerków.
Ocena: 2+

Ed Davis – Jak zwykle był pewnym punktem naszej defensywy:
Ocena: 3

James Johnson – Bardzo przeciętny mecz Jay-Jaya. Podobnie jak Prince, nie radził sobie z Evansem, który wymuszał na nim kolejne faule. Na plus dwa świetne bloki z pomocy.
Ocena: 2

Kosta Koufos i Jon Leur – Nie przypominam sobie, bym ich widział na parkiecie w tym meczu.

Badylos

czwartek, 16 stycznia 2014

Grizzlies vs. Bucks, czyli atmosfera rodem z Preseason...

Ci z Was, którzy zdecydowali się oglądać to spotkanie w środku nocy, musieli zaopatrzyć się w dużą porcję mocnej kawy, bo bez tego ciężko było dotrwać do końca meczu. Grizzlies wyglądali jakby zostali w szatni, a Bucks popisywali się świetną egzekucją ataku (2 punkty w ostatnie 8 minut pierwszej kwarty oraz 17% z gry).

Jednak właśnie w takich spotkaniach widać prawdziwą wartość rezerwowych. Nasz zespół grał drugą noc z rzędu i wielu z nas nie ma pojęcia, jak intensywny i wyczerpujący może być taki terminarz rozgrywek. Drugi unit Grizz zdobył w tym meczu 44 punkty przy zaledwie 21 gospodarzy i to właśnie zmiennicy wygrali nam ten mecz.
Jeszcze słówko na temat Milwaukee Bucks. Według mnie powinni się trochę bardziej wysilić, bo nie trudno zauważyć ich tankowania. Playbook zespołu z Wisconsin jest prosty jak konstrukcja cepa: albo gramy szybki pick&roll, albo zamykamy oczy i wjeżdżamy jak dzik w żołędzie w pole 3 sekund. No, ale przecież Jabari Parker sam się nie wybierze…

Mike Conley – Chyba jedyny gracz z pierwszej piątki, po którym nie było widać zmęczenia. Świetnie kontrolował tempo i nie pozwolił, żeby młody zespół Bucks zabiegał wyczerpanych Grizzlies. Mike choć momentami był mało widoczny, zaliczył ciekawe staty: 15 punktów, 7 zbiórek, 5 asyst.
Ocena: 4
Courtney Lee –Ciężko było wymagać, żeby powtórzył dobrą skuteczność z meczu z OKC. Jednak Lee jest typowym zadaniowcem i co miał trafić to trafił. Rzucił 9 punktów w tym jedną „trójkę”.
Ocena: 3

Tayshaun Prince
– Spisał się całkiem przyzwoicie. Był aktywny w ataku (8 punktów) i przede wszystkim skutecznie bronił na piłce długiego jak struna Giannisa Antetokounmpo.
Ocena: 3

Zach Randolph
– Widać było u niego wyeksploatowanie poprzednim meczem. Z-Bo zdobył tylko 6 punktów na fatalnej 20% skuteczności. W końcówce zdenerwował się i zdjął opaskę (albo zgubił), ale nawet to nie pomogło mu w przepychaniu się z wielkimi podkoszowymi Bucks.
Ocena: 2

Marc Gasol
– Występował tylko przez 14 minut, miał 5 zbiórek i nie zdobył żadnego punktu. Ciężko nie zauważyć, że Katalończyk nie do końca jest jeszcze sobą. Czasami gubi się w obronie, traci piłki i nie trafia ze swoich ulubionych pozycji. Miejmy nadzieję, że na PO dojdzie do formy.
Ocena: 2

Ed Davis
– Znakomity mecz Edwarda. 14 punktów, 7/8 z gry, 9 zbiórek i najwyższy wskaźnik +/- (+13). Nic dodać, nic ująć.
Ocena: 4+

Kosta Koufos – Razem z Davisem świetnie zastąpił naszych dwóch źle dysponowanych Niedźwiedzi. Grek w niecałe 22 minuty zdobył 10 punktów, 4 zbiórki, 3 asysty, 2 bloki i +8, kiedy przebywał na boisku.
Ocena: 3+

James Johnson – Jak przyznali ostatnio jego koledzy z zespołu: „Johnson jest wszędzie”. I trudno się z tym nie zgodzić, koleś robi wszystko, rzuca, zbiera, podaje i świetnie broni (wyrównał swoje carrer-high w blokach - 6). Coraz bardziej przekonuje włodarzy do przedłużenia z nim kontraktu po sezonie. Kozak.
Ocena: 4+

Mike Miller – Starał się, rzucał, rzucał i jeszcze raz nie trafiał. 1/8 z gry oraz 0/3 z dystansu mówią samo za siebie.
Ocena: 2

Nick Calathes
– Moim zdaniem Grizzlies powinni odesłać go do D-League i sprowadzić jakiegoś dynamiczniejszego rozgrywajka. Grek zupełnie nie radzi sobie w NBA i na jego przykładzie, ewidentnie widać różnicę między Europą i USA. Przypominam, że Calathes był w 2013 roku MVP Eurocupu…
Ocena: 1+

Jaamal Franklin – Jestem za tym, żeby otrzymywał więcej szans, no ale niestety to nie ja jestem trenerem. Z Franklinem, może się stać to, co stało się z Wrotenem, który dopiero po wyprowadzce z Memphis rozwinął skrzydła.

Badylos

środa, 15 stycznia 2014

Grizzlies vs Thunder, czyli witamy z powrotem Wielki Bracie

Wrócił Gasol i wraz z nim nasze ukochane Grit&Grind, czyli coś czego tak bardzo dawno w FedEx Forum nie widzieliśmy.

I tak spotkanie zaczęliśmy mieląc rywali na tablicach (20-6 w pierwszej kwarcie), trafiając z dystansu (2/3) i wymuszając kolejne straty OKC (19 w całym meczu). W drugiej ćwiartce nie było już tak kolorowo, bowiem Miśki przez prawie 5 minut(!) męczyli się, aby zdobyć choćby punkt.

Ogólnie mecz chociaż wyrównany, nie był najpiękniejszy, oba zespoły grały na słabej skuteczności, było sporo fauli i przeważała gra podkoszowa. Po raz kolejny Coach Niedźwiadków popełnił błędy w rotacji. Mam wrażenie, że za długo trzymał na ławce skutecznego Courtneya Lee w drugiej kwarcie i za wcześnie zdjął z boiska Mike Conleya, który pod koniec spotkania opadł z sił i musiał na moment opuścić parkiet.

Mimo wszystko Grizzlies przedłużyli swoją serię zwycięstw do 3 meczy i na pewno ta świetna passa może jeszcze potrwać, ponieważ w najbliższym czasie będziemy podejmować zespoły teoretycznie słabsze, a mianowicie – Bucks, Kings oraz Pelicans.

Mike Conley – MC11 coraz głośniej puka do drzwi All Star Weekend. Obok Walla jest chyba najszybszym graczem z piłką w Dużej Lidze, jego Ball-Handling jest na światowym poziomie, świetnie pracuje na nogach w defensywie, jest oburęczny oraz znacznie poprawił skuteczność zza linii 7.24. Jednym słowem - gracz kompletny.
Ocena: 4+

Courtney Lee
– Jaram się jak tęcza na placu Zbawiciela. Lee jest zdecydowanie bardziej pożyteczny od chaotycznego Baylessa, gra rozważnie i przede wszystkim myśli. Ten mecz zaczął niesamowicie, rzucił 14 z 24 punktów w pierwszej kwarcie. Był skuteczny na dystansie i aktywny na desce. Oby tak dalej!
Ocena: 5

Tayshaun Prince – Mimo, że w ataku był kompletnie nie przydatny, to muszę powiedzieć, że podobał mi się jego defense na Durancie. Fakt, że zdobył aż 37 punktów, ale KD zdecydowanie miał tej nocy „dzień konia”. Tejszon fajnie odcinał go od piłki, stał twardo na nogach, nie dał się przepchnąć i co najważniejsze miał najwyższy wskaźnik +/- z całego zespołu (+16).
Ocena: 3

Zach Randolph
– Z-Bo zagrał bardzo dobre zawody, chociaż wcale łatwej przeprawy nie miał. Thunder strasznie zacieśniali strefę podkoszową, podwajali go, a ten jakby nigdy nic miażdżył kolejnych rywali używając swojej Niedźwiadkowej masy. Występy na poziomie 20 punktów i 10 zbiórek powoli stają się u niego rutyną.
Ocena: 4+

Marc Gasol
– Wreszcie doczekaliśmy się jego powrotu, ale przyznam szczerze, że nie spodziewałem się tego, że po zaledwie jednym pełnym treningu wróci do pierwszej piątki i zagra aż 25 minut. Brakowało go bardzo, przede wszystkim jego obrony na pickach, ale widać gołym okiem, że Hiszpan nie jest jeszcze pewny siebie. Zdecydowanie brak mu ogrania, boi się złapać kontakt z rywalem, ale na pewno z każdym meczem będzie coraz lepiej.
Ocena: 3+

Ed Davis
– Wykonał tzw. „czarną robotę”. Był przydatny w walce na tablicach i udzielał świetnej pomocy swoim partnerom w obronie.
Ocena: 3+

James Johnson
– Miał mało miejsca na swoje wjazdy pod kosz, ale za to mógł skupić się na defensywie. JJ popisał się dwoma pięknymi blokami z pomocy i podobnie jak Tay Prince nie ustępował Durantowi.
Ocena: 3

Mike Miller
– Kompletnie nie widoczny. Jednak Grizzlies byli -17, kiedy przebywał na parkiecie, więc ktoś go chyba tam widział.

Nick Calathes
– Mam dzisiaj dobry humor, dlatego nie będę wypominał mu tych wszystkich baboli, ani nie wystawię żadnej oceny.

Koufos, Leuer – Wspólnie zagrali tylko 6 minut…

Badylos

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Grizzlies vs. Hawks, czyli Conley Show!

Od początku do końca, spotkanie było bardzo wyrównane z lekką przewagą Grizzlies, którzy w pewnym momencie prowadzili nawet 13 punktami. Niestety, gdy nie ma na parkiecie generała Conleya nasz zespół jest totalnie bezradny i tak na początku czwartej kwarty dosłownie w 2 minuty Hawks zniwelowali całą stratę. Na szczęście zaraz Mike na boisku powrócił i mogliśmy spokojnie dograć ten mecz do końca, przy okazji podziwiając jego świetne asysty oraz niesamowicie szybkie drive’y.

Grizzlies w każdym z ostatnich pięciu spotkań wrzucili rywalom ponad 100 punktów, co pokazuje, że nasz zespół ewidentnie poprawił ofensywę kosztem obrony. To właśnie defensywa jest naszą największą bolączką w tym sezonie. Tracimy średnio ponad 105 punktów co mecz. Dopiero teraz widać jak ważną postacią oraz ostoją naszej obrony był Marc Gasol, który nie bez powodu otrzymał Nagrodę dla Najlepszego Obrońcy poprzedniego sezonu. Razi w oczy przede wszystkim słabe krycie w akcjach pick&roll, przy których popełniamy bardzo dużo błędów.

Na szczęście Hiszpan już biega z kolegami w pełnowymiarowym treningu i jak sam przyznaje po kontuzji nie ma już chyba ani śladu, więc jego powrót jest kwestią kilku dni.

Mike Conley – Profesor. W ostatnich 5 meczach zaliczał średnio 24.0 punkty, 7.8 asyst i 2.2 przechwytu, trafiając 51% rzutów z gry i 50% z dystansu. Mike ma 5 PER wśród rozgrywających NBA i od dłuższego czasu wygląda jak Top 3 PG w lidze. W tym spotkaniu zaliczył 21 punktów, 4 zbiórki, 4 przechwyty oraz fenomenalne 13 asyst. Oby tylko utrzymał znakomitą formę jak najdłużej.
Ocena: 5

Courtney Lee – Od pierwszego występu polubiłem tego gościa. Wiedziałem, że posunięcie Baylessa na Wschodnie Wybrzeże będzie dobrym ruchem ze strony zarządu. Martwi tylko jego tłusty kontrakt - 11 mln przez 2 lata to sporo jak za niezłego strzelca. Jednak jeżeli Lee będzie grał w każdym meczu tak jak we wszystkich trzech występach w barwach Grizz to bardzo szybko zwróci zainwestowane w niego dolary.
Ocena: 4

Tayshaun Prince – W ostatnich kilku meczach Tejszon jest bardzo pewny siebie. Oddaję sporo rzutów, ale co najważniejsze trafia większość z nich. Jest aktywny w ataku, szuka gry, kończy kontry z góry, trafia z półdystansu i czasem przyłoży za tróję. Podobnie jak u większości zawodników, widać u niego zwyżkę formy.
Ocena: 3+

Zach Randolph – Kolejne double-double i kolejna miazga na tablicach. Hawks skutecznie go podwajali uniemożliwiając mu łatwe punkty spod kosza, jednak Z-Bo zachowywał zimną krew i świetnie rozrzucał piłki po obwodzie.
Ocena: 4

Kosta Koufos – Marcin Gortat powinien uczyć się od niego agresywnej walki na tablicach. Kosta zagrał na bardzo dobrej 83% skuteczności z gry kończąc kolejne akcje hakami na wprost kosza. Co raz lepiej współpracuję w duecie z Z-Bo.
Ocena: 3+

Ed Davis – Chyba wszystkie swoje akcję skończył z góry po podaniach Conleya lub po dobitkach. Jak zwykle był aktywny na deskach (5 zbiórek) oraz świetnie bronił dostępu do kosza.
Ocena: 3

Mike Miller – Mike był w tym spotkaniu skuteczny jak nigdy. Trafiał praktycznie wszystko  (6/8 z gry i 3/5 z dystansu) i popisał się nawet soczystym blokiem w ostatniej akcji meczu.
Ocena: 4

James Johnson – Dołożył swoje przysłowiowe „3 grosze” i zaliczył ciekawą linijkę w postaci 7 punktów, 4 zbiórek, 3 asyst, 3 przechwytów oraz 2 bloków. Dobrze kierował drugim unitem naszego zespołu.
Ocena : 3+

Nick Calathes – Gdy tylko wchodzi na parkiet należy spodziewać się utraty kolejnych punktów. Dużo tracimy w tym sezonie, gdy Grek jest na parkiecie. No cóż, ktoś przecież musiał przejąć pałeczkę po Bejlesie.
Ocena: 1+

Jon Leuer – Nie siedziało mu w tym spotkaniu (1/6 z gry). Miał drugi najgorszy wskaźnik +/- (-10) i zagrał skromne 10 minut. Ostatnio gra nie równo, ale przy takiej dyspozycji naszych Big-Manów, będzie miał dużą motywację do pracy.
Ocena: 1+

Badylos

sobota, 4 stycznia 2014

Grizzlies vs. Nuggets, czyli im więcej Prince'a, tym lepiej

Grizzlies grali drugi mecz back-to-back na wyjeździe w ciągu niespełna 24 godzin i wszyscy spodziewali się, że Nuggets będą próbowali zabiegać swoich rywali na śmierć.

Tak rzeczywiście było, niezwykle wydolni zawodnicy z Kolorado ganiali jak konie na Służewcu, a ich akcje trwały najwyżej 10-12 sekund. Gospodarzom w takiej grze na pewno pomaga klimat Gór Skalistych oraz fakt, że Pepsi Center jest najwyżej położoną halą w całej NBA. 

Mimo to nasz zespół zwalniał tempo jak tylko mógł i próbował wrzucać wszystkie piłki do swoich podkoszowych. Jednak w pierwszej połowie widać było zmęczenie dwumeczową serią wyjazdową. Grizzlies brakowało energii w obronie i zdecydowanie za łatwo pozwalaliśmy Denver zdobywać punkty spod samej dziury.

I gdy już powoli uświadamiałem sobie, że tego meczu nie wygramy, nadeszła 3 kwarta, w której Grizz w niespełna minutę zniwelowali praktycznie całą stratę przeprowadzając run 7-0. Oczywiście Grizzlies nie byliby Grizzlies, gdyby wykorzystali wszystkie błędy swoich przeciwników i tak zamiast spokojnej 10-punktowej przewagi, wynik cały czas oscylował w okolicach remisu.

W końcówce jak zwykle popełnialiśmy sporo błędów, jednak w niektórych sytuacjach zabrakło po prostu szczęścia. Wielka szkoda, że nie udało nam się wygrać tego spotkania, ponieważ na marne poszedł cały wysiłek włożony w odrobienie nawet 16-punktowego deficytu. Poza tym była szansa na wskoczenie na 10 pozycję w tabeli.

Mike Conley – Pozwalał na zbyt wiele Ty Lawson’owi, który już w pierwszej połowie zaliczył double-double. Nareszcie był wsparciem dla Z-Bo w ataku i gdyby nie dobra gra tej dwójki, ten mecz mógłby zakończyć już po pierwszych 24 minutach.
Ocena: 4

Tony Allen – Francuzik ze śmieszną grzywką robił z nim co chciał i jak chciał. Nie potrzebnie próbował napędzać szybkie ataki i w konsekwencji popełnił 4 straty. Moim zdaniem przebywał na parkiecie trochę za długo (36 minut).
Ocena: 2+

Tayshaun Prince – Tytuł nie wziął się z przypadku. Grizzlies byli +12, kiedy Tejszon przebywał na parkiecie i muszę przyznać, że nie pamiętam kiedy ostatnio grał tak dobrze zarówno w obronie jak i w ataku. Wykonał świetną pracę na Chandlerze i ograniczył go do tylko 3 celnych rzutów z gry w 30 minut. W ofensywie było jeszcze lepiej i przyznam szczerze, że przecierałem oczy ze zdumienia kiedy trafił Wielką trójkę na niecałą minutę przed końcem spotkania. No, ale „Jedna jaskółka wiosny nie czyni”. Niestety.
Ocena: 4

Zach Randolph – Kolejny znakomity występ Zacha. W tym spotkaniu zdobył 25 punktów na 55% skuteczności oraz zebrał 13 piłek z tablic. Cały paradoks jego gry polega na tym, że patrzysz na niego i zastanawiasz się czy dałby radę przeskoczyć książkę telefoniczną. Dalej zaglądasz w staty i widzisz, że w przeciągu całej długiej kariery zalicza średnio prawie 10 zbiórek na mecz. Jeden z niewielu, który dzięki takiej masie stał się All-starem.
Ocena: 5

Kosta Koufos – Skuteczny w ataku przez cały mecz (4/6 z gry i 3/4 z osobistych). Zaliczył także 2 ładne bloki, jednak wiele razy zdarzyło mu się zaspać pod własną tablicą, stąd tylko 5 zbiórek.
Ocena: 3

James Johnson – Tym razem zagrał krócej (12 minut), ale i tak uważam, że zrobił swoje. Podobnie jak cała ławka Grizzlies, nie radził sobie z rezerwowymi Nuggets.
Ocena: 3

Jerryd Bayless   - Same zera przy jego nazwisku. Wiadome było, że nie będzie tak skuteczny jak poprzedniej nocy w Phoenix, ale uważam, że Joerger popełnił błąd wpuszczając na parkiet Calathesa w ostatniej kwarcie.
Ocena: 1+

Ed Davis – Nie siedziało mu w tym meczu. Zaliczył tylko 1/5 z gry i przestrzelił 3 osobiste w ważnym momencie spotkania. Brakowało jego energii na desce.
Ocena: 2

Jon Leuer – Niezły występ Janka. Był bardzo pożyteczny szczególnie w końcówce rozciągając obronę swoimi rzutami z dystansu. Ze względu na braki w defensywie, 10-15 minut to jest maksimum jakie może spędzać na boisku.
Ocena: 3+

Nick Calathes – Niecałe 5 minut gry i wskaźnik -10… Nic więcej dodawać nie trzeba.
Ocena: 0.25

Badylos

piątek, 3 stycznia 2014

Grizzlies vs. Suns, czyli im mniej Prince'a, tym lepiej

Obie ekipy chciały narzucić swój własny styl gry. Suns, jak to Suns biegali i niemal 1/3 swoich punktów (30) zdobyli z kontrataków. Znakomicie spisywał się Goran Dragić, który do career-high 33 punktów dołożył jeszcze 7 asyst i 3 przechwyty. Najwięcej szkody, Słońca ze swoją radosną ofensywą wyrządzały nam w trzeciej kwarcie, którą wygrali 32-16 i w której wrócili do gry po tym, jak w pewnej chwili przegrywali już 14 oczkami.. 

Niedźwiadki odgryzały się tym, co ostatnio wychodzi im najlepiej, czyli świetną grą na deskach (59-40) i znowu znakomitą grą ławki rezerwowych. Ed Davis i spółka zdobyli 54 punkty, przy zaledwie 15 oczkach drugiego unitu Jeffa Hornacka. 

Tym samym odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo, którego prawdziwy smak możemy poznać dopiero w kwietniu. Suns powinni być jednym z naszych głównych rywali w walce o miejsca 7-8 na Zachodzie, a my właśnie zapewniliśmy sobie lepszy bilans w bezpośrednich starciach. 

Mike Conley - Nie radził sobie ze świetnym Goranem Dragiciem i oprócz kilku efektownych wejść pod kosz był całkowicie niewidoczny. Sześć asyst poszło w parze z season high szóstką strat, na które tylko czekały szybkie ręce Słoweńca. Od sześciu (pechowa liczba?) spotkań Mike rzuca na 32% z gry i 23% z dystansu.
Ocena: 2

Tony Allen - Ma pecha, bo na parkiecie znajduje się w tym samym czasie co Tayshaun Prince. Joerger trzymał go na parkiecie tylko przez 12 minut, co najlepiej świadczy o jego grze. Najgorszy wskaźnik +/- w całej ekipie (-18) i kolejny dowód na to, że David Joerger musi zmienić coś w naszej wyjściowej piątce.
Ocena: 1

Tayshaun Prince - Zróbmy research. Sprawdźmy, która drużyna chce przegrywać najbardziej i wyślijmy tam Tejszona w parze z drugorundowymi pickami w Drafcie. Prince szkodzi nam bardziej niż Jerryd Bayless. Jest pokraczny w ataku, wypuszcza piłkę, która ledwo dotyka obręczy, a do tego spóźnia się w obronie i nawet nie próbuje skakać do bloku. W każdym meczu czekam tylko na moment, w którym zastąpi go ktoś z dwójki Johnson-Miller. 
Ocena: 0

Zach Randolph - Tablice w US Airways center zostały zgwałcone. 20 punktów, 15 zbiórek i strach na twarzy Milesa Plumlee. Tak najłatwiej można opisać ten mecz w wykonaniu ZBo. Zach znowu jest naszym MVP, a przecież, gdy na parkiet wróci Marc Gasol, powinien wyglądać jeszcze lepiej. Strach się bać.
Ocena: 4+

Kosta Koufos - Świetna pierwsza kwarta, a potem długo, długo nic. 20 minut wystarczyło na kolejne prawie-dobuble-double (10 pkt., 9 zb.). Mimo wszystko, wolałbym widzieć Greka wchodzącego z ławki, za plecami Eda Davisa. 
Ocena: 3

Jerryd Bayless - Wrócił do domu i oszalał. W czwartej kwarcie trafiał wszystko. Nawet step-back fade-awaye, tuż sprzed nosa Milesa Plumlee. Nie żebym te próby pochwalał, ale trzeba przyznać, że gdy wpadają, wygląda to naprawdę imponująco. JB znowu udowodnił, że nie nadaje się na rezerwowego playmakera i najlepiej wygląda grając u boku Mike'a Conleya. Moją nienawiść póki co przenoszę na Tejszona.
Ocena: 4

James Johnson - Chłopak robi wszystko i stara haruje za trzech. Czasami przesadza, przez co wczoraj skończył mecz z czterema stratami i czterema faulami. Miał jednak jeden wielki blok na Marcusie Morrisie w czwartej kwarcie i kilka dobrych momentów na tablicach. Tajszon się do niego nie umywa.
Ocena: 3

Mike Miller - Młody Bóg. 32 minuty i ledwo widać było pot na jego skroniach. Miller był chyba naszym najlepszym playmakerem w tym spotkaniu i do pełni szczęścia zabrakło tylko celnej trójki. Poza tym byliśmy +24 z nim na parkiecie.
Ocena: 4

Ed Davis - W ostatnich trzech występach zdobył łącznie 41 punktów na 73% skuteczności. (17/23). Znakomicie uzupełnia przykręconego do ziemi Zacha Randolpha. Szkoda, że David Joerger nieco zmarnował szansę na jego rozwój, stawiając w pierwszej piątce na Kostę Koufosa. 
Ocena: 4+

Jon Leuer - Jonsanity umarło śmiercią naturalną. 10 minut, 4 punkty i 2/8 z gry. Szkoda.
Ocena: 2 

środa, 1 stycznia 2014

Grizzlies vs. Bulls, czyli "Mecz obrony"

Tytuł specjalnie wziąłem w cudzysłów, ponieważ było to raczej spotkanie w stylu: kto rzuci więcej cegieł oraz kto popełni więcej błędów. I rzeczywiście, oba zespoły popełniły wspólnie aż 42 straty i powiem szczerze, że momentami nie dało się tego meczu oglądać. Strata za stratą, cegła za cegłą oraz mnóstwo fauli.  Jednym słowem MA-SA-KRA.

Należy także oddać najwyższe honory defensywie Bulls. Muszę przyznać, że miło było popatrzeć na świetnie rotacje w obronie zawodników z Wietrznego Miasta. To właśnie dzięki wspaniałej, zespołowej defensywie goście zaliczyli w trzeciej kwarcie run 19-4 wychodząc na najwyższe 18 punktowe prowadzenie w meczu.
Jednak nasi zawodnicy walczyli do końca i kiedy wydawało się, że przejmujemy kontrolę w meczu, wtedy Jimmy Butler do spólki z D.J. Augustinem oddali szalone, desperackie dwa celne rzuty z dystansu, które pogrzebały szanse Niedźwiadków na zwycięstwo w tym spotkaniu.

Bardzo podobały mi się słowa jednego z redaktorów w studiu, w przerwie meczu, który powiedział, że: „W tym spotkaniu, dwa punkty przewagi, to jak dwadzieścia punktów przewagi” I myślę, że te słowa najlepiej opisują całe to widowisko.

Mike Conley – Dopiero w drugiej połowie się ogarnął i zaczął grać jak topowy point guard ligi. Robił praktycznie wszystko, żeby wygrać, no ale tym razem to Z-Bo mu nie pomógł pociągnąć zespołu. Mike zaliczył świetną linijkę (26 punktów, 9 asyst, 6 zbiórek, 6 przechwytów, 1 strata) i był naprawdę blisko nawet Quadraple-double!
Ocena:4+

Tony Allen – Wyjątkowo zagrał na dobrej skuteczności z gry (71%), ale nasz Grindfather, jeżeli gra przyzwoicie w ataku, to z reguły jest zagubiony w defensywie. I rzeczywiście ten mecz tylko to potwierdził, bowiem Tony zdecydowanie za często dawał łapać się na pump-fake Butlera oraz zostawiał mu zbyt dużo miejsca w ataku.
Ocena:2+

Tayshaun Prince – Kiedy widzę jak dostaje kolejne piłki na low-poście, to od razu wiem czym to się skończy – kolejnym pokracznym „rzutem” w kierunku kosza. Zdecydowanie nie zasługuje na pierwszą piątkę, ale aż strach pomyśleć jak wyglądała by gra naszych zmienników, gdyby Tejszon wychodził z ławki.
Ocena: 1

Zach Randolph – „Koksu” Boozer, do spółki z „Jaskiniowcem” Noah nie dali pograć w tym meczu Zachowi. Egzotyczny duet z Illinois ograniczył Z-Bo do tylko 10 punktów (w tym prawie wszystkie z dalekiego półdystansu). Kolejne próby przepychania się z graczami Bulls kończyły się stratami, albo niecelny rzutami.
Ocena: 2+

Kosta Koufos – Zaczął ten mecz jak prawdziwy łowca punktów (4/4 z gry w pierwszej połowie), koledzy świetnie odnajdywali go pod koszem, a nawet udało mu się ukłuć dwa razy z półdystansu. Brakowało mi jego energii w walce na tablicach.
Ocena: 3

James Johnson – Momentami wyglądał jak Lebron i to on razem z Conleyem utrzymywał nas w meczu  w drugiej części. JJ jest prawdziwym All-arounderem. W tym spotkaniu był wszędzie i robił wszystko. Muszę też zwrócić honor Jamesowi, bo w pierwszym jego występie posądziłem go o słabą pracę w defensywie. W ostatnich trzech meczach Johnson udowodnił, że się myliłem, bowiem zaliczył w nich w sumie 5 bloków i 6 przechwytów.
Ocena: 4

Ed Davis – Rośnie z niego naprawdę wspaniały obrońca i zdecydowanie widziałbym go w pierwszej piątce zamiast Koufosa. Davis w ostatnich meczach gra na niezłej skuteczności i widać w tym wszystkim „rękę” Zacha Randolpha.
Ocena: 3+

Jerryd Bayless – Fatalnie wyglądaliśmy z Baylessem jako playmakerem. Z nim na boisku Grizzlies byli -10 i to chyba wszystko co pokazał w tym spotkaniu.
Ocena: 1+

Mike Miller – Zdecydowanie brakowało jego trójek, bo w tym meczu nie trafiliśmy ani jednej, a to w NBA nie zdarza się często nawet takiemu zespołowi jak Grizz. Inna sprawa, że obrońcy Bulls nie dawali mu na rzut nawet pół centymetra.
Ocena: 1

Jon Leuer – Janek wyszedł tylko na 3 minuty w drugiej kwarcie i przestrzelił wszystkie 3 rzuty z łatwych pozycji. To chyba koniec Jonsanity.

Badylos