środa, 1 stycznia 2014

Grizzlies vs. Bulls, czyli "Mecz obrony"

Tytuł specjalnie wziąłem w cudzysłów, ponieważ było to raczej spotkanie w stylu: kto rzuci więcej cegieł oraz kto popełni więcej błędów. I rzeczywiście, oba zespoły popełniły wspólnie aż 42 straty i powiem szczerze, że momentami nie dało się tego meczu oglądać. Strata za stratą, cegła za cegłą oraz mnóstwo fauli.  Jednym słowem MA-SA-KRA.

Należy także oddać najwyższe honory defensywie Bulls. Muszę przyznać, że miło było popatrzeć na świetnie rotacje w obronie zawodników z Wietrznego Miasta. To właśnie dzięki wspaniałej, zespołowej defensywie goście zaliczyli w trzeciej kwarcie run 19-4 wychodząc na najwyższe 18 punktowe prowadzenie w meczu.
Jednak nasi zawodnicy walczyli do końca i kiedy wydawało się, że przejmujemy kontrolę w meczu, wtedy Jimmy Butler do spólki z D.J. Augustinem oddali szalone, desperackie dwa celne rzuty z dystansu, które pogrzebały szanse Niedźwiadków na zwycięstwo w tym spotkaniu.

Bardzo podobały mi się słowa jednego z redaktorów w studiu, w przerwie meczu, który powiedział, że: „W tym spotkaniu, dwa punkty przewagi, to jak dwadzieścia punktów przewagi” I myślę, że te słowa najlepiej opisują całe to widowisko.

Mike Conley – Dopiero w drugiej połowie się ogarnął i zaczął grać jak topowy point guard ligi. Robił praktycznie wszystko, żeby wygrać, no ale tym razem to Z-Bo mu nie pomógł pociągnąć zespołu. Mike zaliczył świetną linijkę (26 punktów, 9 asyst, 6 zbiórek, 6 przechwytów, 1 strata) i był naprawdę blisko nawet Quadraple-double!
Ocena:4+

Tony Allen – Wyjątkowo zagrał na dobrej skuteczności z gry (71%), ale nasz Grindfather, jeżeli gra przyzwoicie w ataku, to z reguły jest zagubiony w defensywie. I rzeczywiście ten mecz tylko to potwierdził, bowiem Tony zdecydowanie za często dawał łapać się na pump-fake Butlera oraz zostawiał mu zbyt dużo miejsca w ataku.
Ocena:2+

Tayshaun Prince – Kiedy widzę jak dostaje kolejne piłki na low-poście, to od razu wiem czym to się skończy – kolejnym pokracznym „rzutem” w kierunku kosza. Zdecydowanie nie zasługuje na pierwszą piątkę, ale aż strach pomyśleć jak wyglądała by gra naszych zmienników, gdyby Tejszon wychodził z ławki.
Ocena: 1

Zach Randolph – „Koksu” Boozer, do spółki z „Jaskiniowcem” Noah nie dali pograć w tym meczu Zachowi. Egzotyczny duet z Illinois ograniczył Z-Bo do tylko 10 punktów (w tym prawie wszystkie z dalekiego półdystansu). Kolejne próby przepychania się z graczami Bulls kończyły się stratami, albo niecelny rzutami.
Ocena: 2+

Kosta Koufos – Zaczął ten mecz jak prawdziwy łowca punktów (4/4 z gry w pierwszej połowie), koledzy świetnie odnajdywali go pod koszem, a nawet udało mu się ukłuć dwa razy z półdystansu. Brakowało mi jego energii w walce na tablicach.
Ocena: 3

James Johnson – Momentami wyglądał jak Lebron i to on razem z Conleyem utrzymywał nas w meczu  w drugiej części. JJ jest prawdziwym All-arounderem. W tym spotkaniu był wszędzie i robił wszystko. Muszę też zwrócić honor Jamesowi, bo w pierwszym jego występie posądziłem go o słabą pracę w defensywie. W ostatnich trzech meczach Johnson udowodnił, że się myliłem, bowiem zaliczył w nich w sumie 5 bloków i 6 przechwytów.
Ocena: 4

Ed Davis – Rośnie z niego naprawdę wspaniały obrońca i zdecydowanie widziałbym go w pierwszej piątce zamiast Koufosa. Davis w ostatnich meczach gra na niezłej skuteczności i widać w tym wszystkim „rękę” Zacha Randolpha.
Ocena: 3+

Jerryd Bayless – Fatalnie wyglądaliśmy z Baylessem jako playmakerem. Z nim na boisku Grizzlies byli -10 i to chyba wszystko co pokazał w tym spotkaniu.
Ocena: 1+

Mike Miller – Zdecydowanie brakowało jego trójek, bo w tym meczu nie trafiliśmy ani jednej, a to w NBA nie zdarza się często nawet takiemu zespołowi jak Grizz. Inna sprawa, że obrońcy Bulls nie dawali mu na rzut nawet pół centymetra.
Ocena: 1

Jon Leuer – Janek wyszedł tylko na 3 minuty w drugiej kwarcie i przestrzelił wszystkie 3 rzuty z łatwych pozycji. To chyba koniec Jonsanity.

Badylos

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz