czwartek, 27 lutego 2014

Grizzlies vs. Lakers, czyli dwie zupełnie odmienne połowy

To spotkanie było dość nietypowe dla naszego zespołu, bowiem zawodnicy, którzy przyzwyczaili nas do topornych i wymęczonych zwycięstw, w tym meczu grali z niebywałą łatwością (tak wiem, że to tylko Lakers). W pierwszej połowie wychodziło nam dosłownie wszystko. Graliśmy pewnie, zdecydowanie, skutecznie i w konsekwencji uzyskaliśmy najwięcej punktów w sezonie w pierwszych 24 minutach (65).


Niestety w drugiej części nie było już tak kolorowo. Niedźwiadki w swoim stylu stanęły w ataku, a zespół z Miasta Aniołów sukcesywnie odrabiał dwudziestopunktową stratę, zaliczając run 17-2 w 3 kwarcie, oddając kolejne szalone trójki. Na rzuty z dystansu Grizz nie mieli w tym spotkaniu odpowiedzi, ponieważ tych Lakers rzucili aż 15.

Duży plus dla naszego Coacha, który widząc niemoc ofensywną Mike Conleya i spółki dał pograć naszym rezerwowym, którzy łącznie uzyskali aż 49 punktów. Dzięki tej wygranej Grizzlies tracą do Phoenix Suns już tylko 0.5 meczu. Playoffs coraz bliżej!

Mike Conley - Fatalnie wyglądał w tym spotkaniu. Od czasu, gdy skręcił kostkę ewidentnie nie jest sobą. Wczoraj był 3/11 z gry, miał 3 asysty i tyle samo strat. Oj daleko mu do świetnej formy sprzed kontuzji.
Ocena: 2

Courtney Lee - Jako jeden z niewielu był skuteczny z dalszej odległości od kosza. W niecałe 28 minut zdobył niezłe 18 punktów na 60% skuteczności, miał 5 asyst oraz trafił 2 trójki. Nie udało mu się zatrzymać niezwykle skutecznego Jodie Meeksa.
Ocena: 3+

Tayshaun Prince - Pierwszą połowę miał dość przyzwoitą. Rzucił w niej wszystkie swoje punkty oraz zaliczył piękny reverse dunk. W drugiej nawet nie zauważyłem, że grał...
Ocena: 3

Zach Randolph - Z-Bo jeździł z Pau Gasolem jak chciał. Podpychał, przesuwał i mijał. Zagrał znacznie krócej niż zwykle (28 minut) i nie udało mu się zdobyć 34 double-double w tych rozgrywkach.
Ocena: 4

Marc Gasol - Bardzo płynnie wyglądała jego gra w ataku, z racji że miał na przeciw siebie o głowę niższego Wesley Johnsona. Znakomicie zastawiał tablicę (12 zbiórek) i dogrywał do ścinających partnerów (5 asyst). Odebrał chęci do gry swojemu rodzonemu bratu, który do połowy zdobył tylko 5 punktów.
Ocena: 4

James Johnson - Joerger odnalazł dla niego miejsce na pozycji silnego skrzydłowego. Trzeba przyznać, że wysocy rywale nie mają pomysłu, ani warunków na zatrzymanie JJ. Podczas swoich dynamicznych drive'ów, zazwyczaj kończy akcje z góry i/lub staje na linii rzutów wolnych. Po raz kolejny zaliczył podwójną zdobycz w postaci 13 punktów.
Ocena: 4

Nick Calathes - Znacznie lepiej ogląda się Calathesa w drugiej części sezonu. Z pewnością dzięki kontuzji Conleya, Grek nabrał cenne doświadczenie i ogranie w Dużej Lidze. W tym meczu zdecydowanie sprawniej Grizzlies radzili sobie w ofensywie z Calathesem na jedynce.
Ocena: 3+

Tony Allen - Znakomicie wszedł do zespołu po miesięcznej absencji. Po kontuzji zalicza średnio 11.6 punktów na mecz. Odkąd wrócił, wydaje się być jeszcze silniejszy i szybszy niż był. Daje niesamowicie dużo energii z ławki. Z takimi dynamitami w postaci Allena i Johnsona grającymi obok siebie, nasi przeciwnicy będą mieli sporo problemów. Siła!
Ocena: 4+

Mike Miller - Dołożył swoją cegiełkę zdobywając 6 punktów i 2 zbiórki. Brakowało dwóch celnych trójek w kontrze.
Ocena: 3

Kosta Koufos - Solidny występ okraszony 6 punktami i 5 zbiórkami (w tym 4 w ofensywie). Niestety dla Eda Davisa, Coach Joerger stawia na Greka podczas grania small-ballem.
Ocena: 3+


                                                                                                                                 BADYLOS

sobota, 22 lutego 2014

Grizzlies vs. Clippers, czyli Ball (na szczęście) don't lie.

To był nasz 23 mecz przeciwko Clippers w ciągu ostatnich trzech sezonów. Żadne ekipy w NBA nie grały ze sobą w tym czasie tak często i żadne nie dostarczyły pewnie swoim fanom tylu emocji. Niestety (po raz kolejny) samo spotkanie całkowicie zdominowali sędziowie. Zgadnijcie, kto na tym bardziej korzystał...

źr: sportspyder.com
Podopieczni Doca Riversa stawali na linii aż 43 razy, z czego 35 miało miejsce w drugiej i czwartej kwarcie. W końcówce meczu niemal każde dotknięcie Chrisa Paula, lub Blake'a Griffina kończyło się gwizdkiem, któregoś z trzech, niezbyt lubianych w Memphis, panów. 

Na nasze szczęście, czuwający gdzieś w oddali Rasheed Wallace sprawił, że piłka nie kłamała. Clippers przestrzelili 16 wolnych i głównie za sprawą duetu Jordan-Griffin (9/19 FT), nie potrafili wykorzystać nadspodziewanie wysokiej przychylności arbitrów. Mimo trzydziestu popełnionych (a raczej zagwizdanych) fauli to Grizzlies wygrali 102:96 i utrzymali stratę zaledwie jednego spotkania do pierwszej ósemki konferencji zachodniej.

Mike Conley - Na jego miejscu podszedłbym po meczu do Chrisa Paula i powiedział, co o nim myślę. Z każdym obejrzanym meczem Clippers, tracę do wciąż najlepszego rozgrywającego w NBA coraz więcej szacunku. Conley użerał się z kolejnymi flopami CP3 i nie był sobą po ofensywnej stronie parkietu. Naprawdę trudno mu się dziwić.
Ocena: 3+

Courtney Lee - Ciche 10 punktów i sporo pomyłek w defensywie przeciwko Jamalowi Crawfordowi. Mimo to nadal uważam, że Lee powinien utrzymać miejsce w pierwszej piątce i grać swoje 25-30 minut w meczu.
Ocena: 3

Tayshaun Prince - Typowy, niewidoczny Tejszon. Nie udało nam się przehandlować go podczas Trade Deadline i prawdopodobnie jego zdziwiony wyraz twarzy będziemy musieli oglądać w pierwszej piątce jeszcze przez co najmniej pół roku. Szkoda.
Ocena: 2

Zach Randolph - Znowu wszedł do głowy Blake'a Griffina. Skrzydłowy Clippers nie jest już tym samym zawodnikiem co rok, czy dwa lata temu, jednak ZBo dalej znajduje sposoby, aby uprzykrzyć mu życie. Znakomicie spisywał się w sytuacjach tyłem do kosza i był naszym go-to-guyem w czwartej kwarcie (9 pkt). Czego chcieć więcej?
Ocena: 4+

Marc Gasol - To wciąż nasza największa przewaga w match-upie z Clippers. Hiszpan nie jest jeszcze sobą w ofensywie, ale gdy zacznie trafiać rzuty z półdystansu, będzie nie do upilnowania przez gości takich jak DeAndre Jordan. W defensywie (4 bloki), jak zwykle bezbłędny. 
Ocena: 4

Mike Miller  - Obudził się, a jego jump-shoty wreszcie zaczęły wpadać. Do spółki z niesamowitym Jamesem Johnsonem przewodził naszej ławce, która zdominowała rezerwowych Clippers 43:7.
Ocena: 4

Tony Allen - Grindfather wrócił i przypomniał o swojej defensywie. Zaliczył wielki blok na Crawfordzie w samej końcówce spotkania, po czym całe FedEx Forum powitało go na stojąco. Wydaje mi się, że może bardzo dobrze spisywać się, jako kolejny energizer z ławki.
Ocena: 4

James Johnson - Na palcach jednej ręki potrafię wymienić zawodników, którzy z większą łatwością dostają się pod obręcz rywali. Na palcach jednej ręki potrafię też wymienić zawodników, którzy są w stanie zrobić to:
Ocena: 4

Kosta Koufos - Bardzo solidne minuty z ławki i dobra defensywa przeciwko wysokim Clippers. Za plecami Marca i ZBo nie rozwinie swoich skrzydeł, jednak jego sześć fauli w meczach takich jak ten wczorajszy, okazuje się bardzo przydatne. 
Ocena: 3+

Nick Calathes - Nerwowy występ przeciwko najlepszemu playmakerowi w NBA. Właśnie tego obawiam się najbardziej. Calathes zaliczał solidne mecze przeciwko Cavaliers i Bucks, ale wciąż nie wiem, czy na te 10-15 minut można mu będzie zaufać w play-offach. Oby.
Ocena: 2


Krzysiek Uzdowski





wtorek, 18 lutego 2014

Prince w Minnesocie?!

Zaledwie rok po pozyskaniu Tayshauna Prince’a, Grizzlies są skłonni go oddać. Chętnymi na jego zatrudnienie są Minnesota Timberwolves, którzy potrzebują dobrego obrońcy na pozycji numer 3.


Informację o takich rozmowach podał Adrian Wojnarowski. Razem z Princem do Wolves miałby trafić Tony Allen. W drugą stronę zmierzać mieliby Chase Budingeri J.J. Barea. Ten ruch jest spowodowany chęcią Grizzlies pozbycia się umowy Prince’a. Jego kontrakt będzie obowiązywał do końca przyszłego sezonu i w każdym z tych sezonów zarobi ponad 7 milionów dolarów.

Odejście Allena to oczywiście największa strata Grizzlies, dla których jest on jednym z najlepszych defensorów. Jednak od dłuższego czasu grają bez niego, a ich bilans w tych spotkaniach to 15-5. Oczywiście ma to związek między innymi z powrotem do gry Marca Gasola, ale także z bardzo dobrą dyspozycją Courtneya Lee i Jamesa Johnsona, którzy dołączyli do zespołu w trakcie sezonu.

Zarówno Prince, jak i Allen nie są dobrymi strzelcami za 3 punkty, przez co cierpi ofensywa Grizzlies. Gdy bowiem obaj są na parkiecie, rywale częściej i chętniej podwajają grających pod koszem Zacha Randolphai Marca Gasola. W związku z tym władze klubu chcą dołożyć do składu zawodników, którzy to zapewnią.

Na celowniku znaleźli się Chase Budinger, który świetnie się odnajduje jako strzelec, głównie stacjonarny po podaniach, a także J.J. Barea, który ma na koncie tytuł mistrzowski z Dallas Mavericks i mógłby wzmocnić zdecydowanie pozycję rozgrywającego, gdzie zmiennikiem dla Mike’a Conleya jest nierówny Nick Calathes.

Budinger jest w trakcie drugiego kolejnego sezonu, w którym ma problemu z urazami i jego statystyki póki co nie są zbyt obiecujące. Trafia zaledwie 35% z gry, co przekłada się na tylko 12.4 punktu na 36 minut gry. W rzutach za 3 punkty trafia solidne 36.5%. Barea z kolei gra bardzo solidnie z ławki rezerwowych, notując w przeliczeniu na 36 minut 17.1 punktu i 7.0 asysty.

Taki ruch ma też sens dla Timberwolves. Flip Saunders chce za wszelką cenę poprawić defensywną stronę zespołu. Co prawda ich wskaźnik traconych punktów na 100 posiadań daje im dziewiąte miejsce w lidze, ale akurat na pozycjach 2-3 mają dużą dziurę, szczególnie po tym jak złamania ręki doznał Kevin Martini w najbliższym czasie nie będzie mógł grać.

Dodatkowo każdy ruch w wykonaniu Wolves może też mieć odbicie w nastawieniu Kevina Love’a, który nie powiedział tego jeszcze głośno, ale plotki mówią, że uzależnia swoją przyszłość w zespole od jego wyników. Ma opcję w kontrakcie, pozwalającą na przedłużenie go do końca rozgrywek 2015/16. Jeśli Wilki szybko nie zaczną wygrywać, Love może chcieć odejść z zespołu.

Piotr Zarychta

czwartek, 13 lutego 2014

Grizzlies vs. Magic, czyli demony wróciły...

Kolejne zwycięstwo okupione kontuzją. Niedźwiadki w swoim topornym i trudnym do oglądania stylu pokonały Magic 86:81, jednak niestety nie to było najważniejszą informacją tego wieczoru. Serca zamarły nam wszystkim w trzeciej kwarcie, gdy Marc Gasol zderzył się kolanami z Jameerem Nelsonem i opuścił parkiet, trzymając się za to samo miejsce, które wyrządziło nam ogromną szkodę w tym sezonie.


Oczywiście od razu zaczęliśmy myśleć o najgorszym. Odnowienie się kontuzji twojego czołowego zawodnika nie jest czymś, o czym chcesz myśleć podczas zbliżającego się All-Star Weekend. Dokładniejszych informacji na temat kontuzji Gasola dowiemy się dziś po południu. Początkowe wiadomości docierające zza oceanu są jednak (na szczęście) dosyć optymistyczne.

Marc (to pierwszy dobry znak) wrócił w trakcie spotkania wrócił na ławkę rezerwowych. Jak sam powiedział był nawet gotowy do powrotu na parkiet i jak sam powiedział:
I had 12 guys telling me not to play. Maybe they were right. I think they were wrong
Mieli rację Marc.

Liczymy na to, że zbliżające się z każdą chwilą prześwietlenie potwierdzi optymizm Hiszpana i ten będzie gotowy do gry już po przerwie na Weekend Gwiazd. Jeśli chodzi o samo spotkanie, Grizzlies nie mieli łatwo, jednak zdołali przetrwać końcówkę z ekipą, która nie tak dawno pokonała jednym punktem dwie najlepsze zespoły w lidze. Kolejne bardzo dobre spotkanie rozegrał Nick Calathes, a w rolę go-to-guya skutecznie wcielił się Zach Randolph.

Nick Calathes - Znowu czas uderzyć się w pierś. Zauważyłem pewną prawidłowość podczas tego sezonu. Gdy tylko napiszę, że jakiś zawodnik mnie rozczarowuje i nie jest jeszcze na tym poziomie, który widzą inni, ten odpłaca mi się meczem takim jak występ Calathesa przeciwko Wizards. Wczoraj Grek także robił co mógł, aby mnie do siebie przekonać. 12 punktów, 6 asyst, 5 zbiórek, 4 przechwyty, 2 bloki i 2 straty w 36 minut.

Ocena: 4

Courtney Lee - Wrócił do Orlando, gdzie zaczynał swoją karierę w NBA i spisał się całkiem przyzwoicie. Brakowało skuteczności, ale jego dobra obrona i ważne rzuty wolne w końcówce meczu to jeden z głównych powodów, dla których udało nam się wygrać ten mecz.
Ocena: 4

Tayshaun Prince - Chyba najlepszy mecz Tejszona w tym sezonie. Oczywiście nie znaczy to, że Grizzlies korzystali na jego grze, a raczej jego obecność nie rzucała się w oczy i nie pomagała naszym rywalom. Świadczy o tym między innymi najwyższy w ekipie wskaźnik +/- (+10).
Ocena: 3+

Zach Randolph - Pamiętacie jak w dogrywce meczu z Cavaliers nikt nie potrafił skierować piłki do kosza, a naszym go-to-guyem próbował być Nick Calathes? No cóż, dzisiejszy pojedynek pokazał, że o wiele bardziej odpowiednią osobą do spełniania tej roli jest właśnie ZBo. Dwa razy dostał piłkę tyłem do kosza i dwa razy zamienił swoje posiadanie na punkty. Z 20 oczkami był najlepszym strzelcem Niedźwiadków.
Ocena: 4+

Marc Gasol - Do momentu kontuzji wciąż był niestety zbyt pasywny i nieefektywny w ofensywie. O jego wartości świadczą jednak liczby Nicoli Vucevicia. W pierwszej połowie Czarnogórzec zdobył tylko dwa oczka i nie istniał w ataku gospodarzy. W drugiej zanotował ich 10 i wykorzystywał match-up z chwilami ospałym Kostą Koufosem.
Ocena: 3

James Johnson - Znowu dał bardzo solidne minuty i zanotował 3 bloki na niczego niespodziewających się zawodnikach Magic. Zabrakło punktów (tylko 4), ale sam występ na standardowy plus.
Ocena: 3+

Kosta Koufos - Po raz kolejny to on wszedł w buty kontuzjowanego Gasola, choć zdecydowanie bardziej wolałbym, aby w rolę Hiszpana wcielał się Ed Davis. Miejmy jednak nadzieję, że Joerger nie będzie musiał zwiększyć minut ani jednego, ani drugiego.
Ocena: 3

Mike Miller - On także wrócił na stare śmiecie, jednak nijak nie przypominał zawodnika, który w barwach Magic zostawał najlepszym rezerwowym sezonu zasadniczego. Przez trzynaście minut oddał tylko jedną trójkę, której z resztą nie trafił.
Ocena: 1+

Darius Morris - Dziś kończy mu się 10-dniowy kontrakt i biorąc pod uwagę powrót Mike Conleya nie zobaczymy już Morrisa w trykocie Niedźwiadków. 
Ocena: 2

Ed Davis - Odnoszę wrażenie, że Ed, który dostaje zdecydowanie za mało minut od Joergera, gdy już znajduje się na parkiecie, chce robić zdecydowanie zbyt dużo rzeczy na raz. Efektem tego są kolejne straty i niecelne rzuty z najbliższej odległości.
Ocena: 2

Jon Leuer grał zbyt krótko, aby rzeczywiście ocenić jego wpływ na grę Grizzlies.




środa, 12 lutego 2014

Grizzlies vs. Wizards, czyli Grizzlies kontra Bradley Beal

Oba zespoły zaczęły spokojnie, jakby się wzajemnie rozpoznawały. Prawdziwa gra zaczęła się dopiero po zejściu z boiska Tay Princa, który jednak w tym spotkaniu nie przeszkadzał kolegom, tak jak ma to w zwyczaju w obecnym sezonie. Niedźwiadki wygrały drugą kwartę 12 punktami, głównie za sprawą tego pana z lewej.


Druga połowa to niesamowita pogoń Wizards, a raczej samego Bradleya Beal'a, na którego Grizzlies nie mieli w tym meczu obrońcy. Drugoroczniak trafiał dosłownie wszystko i zdobył rekordowe w karierze 37 punktów. Nawet Coach Joerger był zszokowany skutecznością kolegi Marcina Gortata, krzycząc do niego w 3 kwarcie:
"That's enough, Ok. That's enough."

Na szczęście chłopaki nie bardzo chcieli pomóc Beal'owi i tym sposobem nasz zespół wygrał 28 spotkanie w tych rozgrywkach, pokazując jednocześnie, że mecze wygrywa kolektyw, a nie jednostki.

Nick Calathes - W tym miejscu czapki z głów dla Greka. Tym razem statystyki nie kłamały. A te miał naprawdę świetne. W 35 minut zaliczył 18 punktów, 7 zbiórek (carrer-high), 6 asyst, 2 przechwyty oraz +10, gdy przebywał na parkiecie. To właśnie on uratował nam ten mecz, rozpoczynając run 7-0 w ostatniej odsłonie, kiedy Czarodzieje prowadzili już 2 punktami.
Ocena: 4+

Courtney Lee - Ceglił z dystansu na potęgę (1/7), ale i tak udało mu się zdobyć przyzwoite 13 punktów. Jak zwykle trafiał firmowe pull-up jumpery z półdystansu, jednak w obronie nie zatrzymał rzucającego obrońcy Wizards, który będzie mu się śnił po nocach.
Ocena: 3+

Tayshaun Prince - Ostatni raz tak skuteczny był w "czterdziestym piątym" (3/4 z gry, w tym ważna trójka). Po za tym największą przewagę osiągnęliśmy, kiedy Tejszona na boisku nie było.
Ocena: 3

Zach Randolph - Pierwszą połowę miał niezłą (10 punktów, 7 zbiórek), ale w drugiej oddawał za darmo wszystkie piłki Brazylijczykowi Nene, nie trafiając tym samym ani jednego rzutu z gry. Na bronionej połowie fatalna defensywa na silnym skrzydłowym z Waszyngtonu.
Ocena: 2+

Marc Gasol - Nareszcie zagrał tak jak przed kontuzją. Wreszcie zaczął trafiać ze swoich ulubionych pozycji (7/11 z gry) i pokazał Gortatowi jak duży asortyment zagrań w post-up posiada. Zaliczył także bardzo ważny, celny rzut z dalekiego półdystansu na niespełna minutę do końca spotkania.
Ocena: 4+

Kosta Koufos - Kolejny solidny występ i znowu dobra praca na tablicach. 13 minut, 4 zbiórki oraz 1 blok. Do gry naszych podkoszowych nie możemy mieć żadnych zastrzeżeń.
Ocena: 3+

Darius Morris - Tym razem to Calathes lepiej wyglądał w roli playmakera. Podczas obecności Dariusza na parkiecie, nie mieliśmy żadnego pomysłu na rozegranie choćby jednej składnej akcji. Kompletny chaos.
Ocena: 2

James Johnson - Następny znakomity mecz Jay-Jaya. Po raz kolejny ciągnął grę naszego drugiego unitu oraz trafiał osobiste w kluczowych momentach spotkania. Dzięki swoim power dunkom z miejsca stał się ulubieńcem kibiców a wczoraj zrobił to:
Ocena: 4

Ed Davis - Nie mógł się wczoraj wstrzelić (0/3), ale zrobił to co do niego należało, czyli znakomicie bronił dostępu do swojego kosza (2 przechwyty, 1 blok).
Ocena: 3+

Mike Miller - Też tak macie, że za każdym razem, gdy upada myślicie, że połamał sobie nogi? Ileż to razy w tym sezonie Mike schodził z boiska z jakimś drobnym urazem. Baaaardzo brakuje jego trójek.
Ocena: 2+


Badylos


poniedziałek, 10 lutego 2014

Grizzlies vs. Cavaliers, czyli ciężkie jest życie kibica Memphis Grizzlies

Niestety nie udało się wygrać drugiego spotkania z rzędu z rywalami z Konferencji Wschodniej. Znowu graliśmy siermiężnie w ofensywie, a w pięciu ostatnich meczach bez kontuzjowanego Mike Conleya zdobywamy średnio tragiczne 88 punktów. Ale od początku.

Spotkanie miało podobny przebieg do tego sobotniego z Hawks. Zawodnicy z Ohio mocno zaczęli i po połowie prowadzili 9 punktami. Grizzlies jak to Grizzlies, "wrzucili dwójkę" zaraz po przerwie zaliczając run 14-2, niwelując tym samym cały deficyt z pierwszej części gry. Cały czas brakowało jednak konsekwencji, a Cavs za sprawą świetnie dysponowanych graczy obwodowych (10/20 z dystansu), z zimną krwią wykorzystywali każdy błąd Niedźwiadków (15 strat).

Końcówka spotkania to już istny horror, który musicie zobaczyć na własne oczy. Gospodarze jeszcze na niespełna 5 minut przed końcem prowadzili 9 punktami, jednak wtedy Coach Miśków zdecydował się zagrać niską piątką, co okazało się świetnym ruchem. Kawalerzyści stracili wydawałoby się bezpieczną przewagę w niecałe 3 minuty za sprawą jednego gościa. James Johnson, bo o nim mowa, w pojedynkę wyprowadził swój zespół na 4-punktowe prowadzenie.

A wtedy stało się coś niezrozumiałego. Joerger desygnował na boisko Zacha Randolpha, który w tym meczu popełniał błąd za błędem. Mało tego posłał go za Mike Millera, który wprawdzie zagrał na zerowej skuteczności, ale swoją obecnością na parkiecie, rozciągał obronę, a co za tym idzie robił sporo wolnego miejsca pod koszem dla wdzierającego się JJ. Następnie, w kluczowej akcji meczu, po której Kyrie wyprowadził zabójczą kontrę doprowadzając do remisu, to właśnie wspomniany Z-Bo popełnił błąd wpychając się ze swoim obrońcą w penetrującego Johnsona.

W dogrywce zespół z Ohio nie dał szans gościom wygrywając tę część gry 13-5. Mimo przegranej mam dla Was dobre wieści, mianowicie dużo ostatnio mówi się o potencjalnym powrocie Conleya na boisku już we wtorkowe spotkanie z Wizards. Miejmy nadzieję, że przywrócenie do gry naszego lidera, doda Niedźwiadkom więcej werwy w ataku.

Nick Calathes - Boxscore kłamie. Znowu. Mimo tego, że Grek zagrał na świetnej skuteczności z gry (7/9) oraz dorzucił dwie ważne trójki, ja zdecydowanie wolę oglądać młodego kota Morrisa, który prawdopodobnie zagrał ostatni mecz w barwach Grizzlies.
Ocena: 3

Courtney Lee - Moim zdaniem to on jest głównym X-Factorem zwycięstw Niedźwiadków. Wprawdzie piłka nie wpadała do kosza w tym meczu podobnie jak reszcie chłopaków, ale w wielu spotkaniach to właśnie Lee ma najwyższy wskaźnik +/- w całym zespole.
Ocena: 3+

Tayshaun Prince - Wciąż nie mogę patrzeć na jego pokraczny rzut. Chociaż wczorajszej nocy nie było tak źle jak na Tejszona. Nasz ulubieniec zaliczył 3/6 z gry w tym jedną trójkę i nie dał rozegrać się Luolowi Dengowi zdobywcy 9 punktów na 44% skuteczności.
Ocena: 3

Zach Randolph - Oprócz świetnej gry na początku drugiej połowy, w której zdobył 6 punktów z rzędu, mało miał dobrych momentów. Był niewidoczny na tablicach, miał 3 straty i zagrał na słabej 37% skuteczności. To on miał ciągnąć zespół pod nieobecność Conleya...
Ocena: 2+

Marc Gasol - Fatalny w ataku (3/11 z gry). Nie trafiał nawet z najprostszych pozycji pod koszem. Mimo to, cały czas jest znakomitym defensorem (4 bloki) i naszym najlepszym playmakerem (5 asyst). Potrzebuje Mike Conleya jak tlenu.
Ocena: 3+

Kosta Koufos - Nie ufa mu Joerger w ostatnich spotkaniach, podczas gdy on gra całkiem nieźle. W 13 minut udało mu się zdobyć 6 punktów, 5 zbiórek i 1 blok.
Ocena: 3+

Darius Morris - Darek jak na razie miał mało szans na pokazanie się kibicom Grizzlies. Jednak ja wybieram go przed Calafiorem o każdej porze dnia i nocy. W 14 minut zaliczył 4 punkty, 3 zbiórki, 3 asysty i co najważniejsze 0 strat.
Ocena: 3

James Johnson - Pierwsza część meczu fatalna, ale im bliżej końca, tym on grał coraz lepiej. W pojedynkę zrobił run 13-0, a to potrafi niewielu, szczególnie w zespole z Tennessee.
Ocena: 4

Mike Miller - Mike postanowił zbudować ceglany dom obok hali (0/4). Niestety potwierdza, że jest tylko Kyle Korverem dla ubogich.
Ocena: 1+

Ed Davis - Bezbarwny występ ze względu na rozegrane minuty, a tych było tylko 10. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego trener Niedźwiedzi tak długo trzymał na boisku potykających się o własne nogi Z-Bo i Gasola.



                                                                                                                                     Badylos
 

niedziela, 9 lutego 2014

Grizzlies vs. Hawks, czyli po trupach do celu

Nie było łatwo wygrać pierwszy mecz w lutym. Hawks rozpoczęli spotkanie z wysokiego "C" i już po 6 minutach  rzucili naszej defensywie 22 punkty. Później z parkietu zszedł jednak Tayshaun Prince i wszystko zaczęło działać zdecydowanie lepiej.

źr: spox.com
Jak to w przypadku Grizzlies bywa często, do ideału i tak sporo brakowało. O ile po feralnych sześciu minutach obudziliśmy się w obronie i zaczęliśmy w porę doskakiwać do rzucających Jastrzębi, tak niemoc w ofensywie trwała dzielnie przez całe spotkanie. Niedźwiadki miały ogromne problemy ze zdobywaniem punktów spod samego kosza. Dochodziliśmy do pozycji z względną łatwością, jednak piłka raz po raz wyskakiwała z obręczy. 27 niecelnych prób z gry w pomalowanym równie dobrze mogło przekreślić nasze szanse na zwycięstwo w tym meczu. Hawks dostosowali się jednak do naszego poziomu i sami skończyli mecz trafiając z pomalowanego 17/33 prób.

Inną ciekawostką był fakt, że Niedźwiadki w całym spotkaniu tylko raz (rekord NBA) stanęły na linii rzutów wolnych. Gospodarze popełnili tylko 10 przewinień, a nasza jedyna wycieczka do charity stripe nie była poprzedzona faulem, a błędem trzech sekund. Zachowi Randolphowi nie do końca się to podobało...:
It was a physical game. I like that. But sometimes when there is a foul, you call it...
Grizzlies dzięki wygranej umocnili się na dziewiątym miejscu w swojej konferencji i wykonali kolejny mały krok w stronę play-offów. Z bilansem 14-8 na wyjazdach, jesteśmy pod tym względem trzecią najlepszą ekipą na Zachodzie. Jutro w Cleveland nie powinno się to zmienić.

Nick Calathes - Wciąż nie kupuję go jako przydatnego i wartościowego back-upu dla Mike'a Conleya. Calathes ma często problemy z wydawałoby się najprostszymi zadaniami rozgrywającego. Podania do stojących tyłem do kosza Randolpha i Gasola to dla niego większy wyczyn niż jakiś udziwniony bounce-pass z nad głowy do stojącego za nim Courtneya Lee. Straty znów były problemem (4).
Ocena: 2+

Courtney Lee - Niewidoczny w pierwszej połowie, odżył w trzeciej kwarcie, w której sam zdobył prawie tyle samo oczek (10), co cała ekipa Hawks (11). Naprawdę dobrze spisywał się też w defensywie i znowu przypomniał jak dobry interes zrobiliśmy na pozyskaniu go kosztem Jerryda Baylessa.
Ocena: 4

Tayshaun Prince - Absolutna tragedia. Kolejny występ w pierwszej piątce, który zdecydowanie bardziej ucieszył naszych rywali. Joerger na szczęście szybko się opanował i trzymał Tejszona na parkiecie tylko przez 10 minut. Teraz pora na wywalenie go z wyjściowego składu.
Ocena: 1

Zach Randolph - Paul Millsap sprawiał mu spore kłopoty w defensywie (stąd 5 strat), jednak gdy ZBo dochodził już do rzutu, zazwyczaj trafiał (10/16 z gry). Dzięki dwóm zebranym piłkom na atakowanej desce zrównał się z Pau Gasolem jeśli chodzi o liczbę ofensywnych zbiórek w historii organizacji z Memphis.
Ocena: 4+

Marc Gasol - Papa Gasol nie jest jeszcze sobą w ofensywie. Widać, że martwi się jeszcze o kolano i gra dość pasywnie, rezygnując z wydawałoby się łatwych prób wejścia pod kosz. Mimo to nadal robi ogromną różnicę w defensywie, a wczoraj z siedmioma asystami wyglądał jak nasz pierwszy playmaker. Do triple double zabrakło tylko dwóch punktów, dwóch zbiórek i trzech asyst.
Ocena: 4

Mike Miller - Zagrał najdłuższe minuty z ławki i spisał się bardzo dobrze. Jego dwie trójki w trzeciej kwarcie pozwoliły nam wyjść na prowadzenie, które utrzymaliśmy już do końca spotkania.
Ocena: 3+

Darius Morris - Naprawdę przyzwoity występ. +20 z nim na parkiecie wyraźnie kontrastowało z -16 od Nicka Calathesa. Morris grał lepiej i spokojniej niż nasz ukochany Grek. Mam nadzieję, że dostanie jeszcze większą szansę na pokazanie swoich umiejętności w jutrzejszym starciu z Cavaliers.
Ocena: 3+

James Johnson - Dobrych rzeczy znów było więcej niż tych złych, więc mecz można zaliczyć do jak najbardziej udanych. Przyzwyczaiłem się już do jego często chaotycznych wjazdów pod kosz, które i tak biorę w ciemno przed pasywnością i strachem w oczach Tejszona.
Ocena: 3+

Ed Davis - Znów był bardzo aktywny na tablicach (7 zbiórek) i szczelnie pilnował pole trzech sekund. Udowodnił, że Joerger popełnił ogromny błąd, zapominając o nim w starciu przeciwko Mavericks.
Ocena: 3

Kosta Koufos - 5 minut, 4 punkty, 3 zbiórki. Nie nagra się chłopak, gdy Marc Gasol jest zdrowy.
Ocena: ?




czwartek, 6 lutego 2014

Grizzlies vs. Mavericks, czyli bez Mike'a jak bez Marca

Sesja wreszcie się skończyła, więc po kilku tygodniach przerwy mogę w końcu napisać kilka słów o meczu Niedźwiadków. W tym miejscu dzięki wielkie dla Badyla, który trzymał blog do kupy i spowodował, że coś się na nim pojawiało. Od dzisiaj ruszamy z większą promocją Polish Grindhouse na Facebooku, więc jeśli możecie powiedzcie o nas swoim sąsiadom, dziewczynom, chłopakom, znajomym. trzeba powiększyć niedźwiedzią familię w Polsce.

Niestety tego nowego etapu nie zaczynamy optymistycznie. Grizzlies przegrali arcyważny pojedynek u siebie z Dallas Mavericks i stracili kolejne małe punkty w walce o miejsce w play-offach. Mavericks już na pewno wygrali z nami bezpośrednią serię w tym sezonie, więc jeśli pod koniec kwietnia nasz bilans będzie taki sam, to właśnie Dirk Nowitzki i spółka w tabeli Zachodu będą wyżej. Niestety.

Po raz pierwszy od 12 stycznia (mecz z Hawks) daliśmy sobie rzucić więcej niż 100 punktów w meczu. Nasza gra wyglądała jeszcze całkiem przyzwoicie w pierwszej połowie, jednak w drugiej całkowicie oddaliśmy Mavs pole do popisu. Nie pamiętam meczu, w którym jakakolwiek ławka rezerwowych zdominowałaby nasz drugi unit tak bezwstydnie i skutecznie. Vince Carter do spółki z Brandanem Wrightem śmieli się prosto w twarz naszej defensywie, która nijak nie potrafiła poradzić sobie z kolejnymi pick&rollami. Trudno się dziwić, że podopieczni Ricka Carlisle wygrali z nami walkę w pomalowanym 56-32.

Zawiódł także trener miesiąca w konferencji zachodniej - David Joerger. Oprócz Jamesa Johnsona nasza ławka została całkowicie pominięta w tym meczu. Szczególnie nie rozumiem decyzji o nie wpuszczeniu na parkiet Eda Davisa, który zdecydowanie lepiej niż Jon Leuer zająłby się ochroną trumny. 

Nick Calathes - Cyferki to jedno, rzeczywista wartość drugie. W samym boxscorze Grek nie wypadł źle (16 pkt, 5 zb., 5 as.), jednak na jego grę patrzyło się dość topornie. Strata za stratą (zebrał ich 6), zła decyzja za złą decyzją... To nie jest (i nigdy nie będzie) zawodnik, który powinien przebywać więcej niż 20 minut na parkiecie podczas meczu NBA. Często forsował grę i zupełnie nie panował nad kontrolowaniem jej tempa. Do Mike'a Conleya jeszcze sporo mu brakuje.
Ocena: 3+

Courtney Lee - Chwała temu, kto wyciągnął go z Bostonu. Fani Celtics już zaczynają narzekać na sami-wiecie-kogo i pytają się dlaczego większych minut na parkiecie nie dostaje Phil Pressey. Lee świetnie wykorzystywał braki defensywne Monty Ellisa i choć jeszcze nie jest na tym poziomie defensywy, który chcielibyśmy widzieć, to i tak za kilkanaście dni będziemy mieli twardy orzech do zgryzienia. On, czy Tony Allen?
Ocena: 4+

Tayshaun Prince - Liczba dnia? Z Tejszonem na parkiecie Grizzlies zdobywali w tym meczu 44 punkty na sto posiadań. Czterdzieści cztery. Od ostatnich trzech meczów, nasz ulubieniec jest 2/18 z gry. 
Ocena: 0

Zach Randolph - Obok Lee, nasz najlepszy zawodnik w tym meczu. Robił swoje w ataku i tylko jednej zbiórki zabrakło mu do kolejnego double-double. Błądził nieco w defensywie, ale o to nie trudno, gdy twoim vis-a-vis jest Dirk Nowitzki.
Ocena: 4

Marc Gasol - Bardzo mało produktywne 37 minut.  Sześć strat tylko potwierdza, że Marc nie jest jeszcze w swojej optymalnej formie. Gdy na parkiecie brakuje Conleya, to właśnie Hiszpan powinien być naszym liderem. Wczoraj nie było tego widać.
Ocena: 2+

James Johnson - Jedyny rezerwowy, któremu w pełni zaufał wczoraj David Joerger. JJ przez 25 minut nie zachwycił. Dobre decyzje i świetne bloki mieszał ze znów chaotycznymi wejściami pod kosz. Jeśli mamy jednak do wyboru jego i Tayshauna, to ja nie wiem jeszcze jakim cudem to ten drugi rozpoczyna mecze w s5.
Ocena: 4

Jon Leuer - Jonsanity skończyło się już jakiś czas temu. Leuer wszedł na parkiet, podobno zebrał 3 piłki i nie dodał żadnej wartości. Nie mam pojęcia dlaczego Joerger wysłał go na parkiet kosztem Eda Davisa. Szczególnie w meczu, w którym brakowało nam defensywy.
Ocena: 1+

Kosta Koufos - Chyba jedyny Niedźwiadek, do którego trudno się przyczepić w obronie. Inna sprawa, że przez 7 minut ciężko jest coś zepsuć. 
Ocena: 3

Mike Miller - Również zagrał zdecydowanie za krótko. Oddał jedną niecelną trójkę w drugiej kwarcie i to by było na tyle. Joerger o nim zapomniał.
Ocena: 2

Darius Morris - Debiutant, który raczej nie stanie się kolejnym Jamesem Johnsonem. Trudno ferować jakiekolwiek wyroki po jednym meczu, ale stawiam dobrą butelkę, że gdy tylko Conley wróci do gry, Morris zostanie zwolniony ze swojego kontraktu.
Ocena: ?

Dobra wiadomość jest taka, że Tony wrócił do treningów. Na razie bezkontaktowych, ale zawsze. Mówi się, że do gry wróci w przyszłym tygodniu.


wtorek, 4 lutego 2014

Grizzlies vs. Thunder, czyli najgorsza ofensywa sezonu

Grizzlies przyjechali do Oklahomy z zamiarem podtrzymania najwyższej w tym sezonie serii zwycięstw. Pierwsza połowa należała jednak do gospodarzy, którzy po pierwszych 24 minutach prowadzili 15 punktami.

W drugiej części Niedźwiadki z powodzeniem goniły Thunder, zmniejszając stratę do tylko 3 punktów. Niestety „robot” Durant nie pozwolił odebrać swojemu zespołowi pewnej wygranej, po raz kolejny flirtując z triple-double (31-8-8).

A Grizzlies zdobywając najniższe w tym sezonie 77 punktów pokazali, że ich ofensywa nie istnieje bez Mike Conleya. Coach Joerger eksperymentował ze składem w poszukiwaniu najlepszego ustawienia i w pewnym momencie graliśmy piątką: Prince-Miller-Johsnon-Z-Bo-Gasol. Nie przyniosło to jednak efektów i tym samym nasz zespół odniósł 4 porażkę w tym roku spadając równocześnie na 9 miejsce w Konferencji.

Nick Calathes – Nie powtórzył świetnego występu z Milwaukee. W tym spotkaniu był 4/11 z gry okraszone 3 zbiórkami i 3 finalnymi podaniami. W związku z kontuzją Conleya, Grizzlies podpisali na 10 dni Dariusa Morrisa, który miejmy nadzieję będzie pewniejszą opcją w ataku niż Grek.
Ocena: 2+

Courtney Lee – Próbował, rzucał, ale jak na złość nic nie wpadało podobnie jak i całemu zespołowi. Zdecydowanie brakowało jego pull-up jumperów z półdystansu.
Ocena: 3

Zach Randolph – Mizerna skuteczność z gry (6/15) spowodowana zbyt małą ilością miejsca pod koszem. Wysocy Thunder z powodzeniem podwajali Z-Bo, nie pozwalając mu rozwinąć skrzydeł w ataku.
Ocena: 3

Marc Gasol – Bez Mike Conleya to nie jest ten sam zawodnik. Podobnie jak reszta drużyny, nie miał pomysłu na rozmontowanie skutecznej defensywy gospodarzy. W 37 minut zaliczył 13 punktów i tylko 3 zbiórki.
Ocena: 3

Kosta Koufos – Jak zwykle dał solidną zmianę pod koszem. Walczył na obu tablicach (4 zbiórki) i jako jeden z niewielu miał w tym spotkaniu 50% skuteczności (3/6).
Ocena: 3+

James Johnson - Znowu był wszędzie i pchał się na siłę pod kosz. Zaliczył ciekawą linijkę w postaci 8 punktów, 4 zbiórek, 4 asyst i świetnych dwóch bloków na samych Kevinie Durancie.
Ocena: 3+

Mike Miller – Był aktywny w ataku (11 punktów) i chyba to wszystko co można napisać o jego występie.
Ocena: 3

Ed Davis, Jaamal Franklin – Nie udał się eksperyment z Franklinem na jedynce. Grizzlies znowu wybrali gracza ze sporym talentem, nie pasującym jednocześnie do koncepcji gry zespołu.

Aha, specjalnie nie wymieniłem w tym zestawie Tejszona, który wczorajszej nocy był szóstym graczem gospodarzy...

Badylos

niedziela, 2 lutego 2014

Grizzlies vs. Bucks, czyli przebłyski geniuszu Nicka CalaTHREEsa

Maraton czterech meczy w ciągu pięciu dni był wyczerpujący nie tylko dla samych graczy Grizzlies, ale też i dla mnie. Przyznam szczerze, że nie wyrabiam z oglądaniem kolejnych zwycięstw Niedźwiadków, a wiadomo, że zawodnicy też nie rozpieszczają swoją grą. Przejdźmy jednak do konkretów.

Spotkanie zaczęliśmy z Calathesem na „jedynce”, który w najbliższych dniach będzie zastępował kontuzjowanego Mike’a Conleya (prawdopodobnie wróci jeszcze przed ASG). Z początku wyglądało to fatalnie, gra się nam kompletnie nie kleiła, a Bucks zaczęli od wyniku 10-1. Miśki goniły Kozły praktycznie przez całe spotkanie, jednak ci drudzy cały czas utrzymywali spokojne 8-10 punktowe prowadzenie.

Na szczęście, dzięki mądrej oraz zespołowej koszykówce, nasz zespół przegonił młode koty z Wisconsin, wskakując tym samym na ósme miejsce w tabeli. Dzięki tej wygranej, Grizzlies są teraz najgorętszą drużyną w lidze z 6 zwycięstwami z rzędu (Oklahoma przegrała w Waszyngtonie).

Nick CalaTHREES – Przejął schedę po Mike’u i od razu zaliczył nowe carrer-high w postaci 22 punktów. Sęk w tym, że nawet fenomenalny ostatnio Conley, nie był aż tak skuteczny jak Grek, który rzucił w tym meczu aż 4/5 trójek. Ciekawostką jest, że Calathes stał się jednym z czterech graczy w historii Memphis Grizzlies, który w swoim debiucie w pierwszej piątce zdobył minimum 20 punktów (pierwsza pozycja należy do niejakiego Pau Gasola - 27 pkt).
Ocena: 5

Courtney Lee
– Świeeetny mecz przede wszystkim w defensywie. Na bronionej połowie (na atakowanej zresztą też) jest o klasę lepszy od cieniasa Baylessa. Courtney idealnie wpasował się do systemu gry Niedźwiadków. W tym spotkaniu miał 8 punktów, 5 zbiórek oraz 7 asyst (carrer-high).
Ocena: 4

Tayshaun Prince
– Jego największym highlightem było jaranie się kolejnymi triplami Calathesa. 23 minuty, 0 punktów, 3 zbiórki, 3 asysty i 1 przechwyt.
Ocena: 2

Zach Randolph – Z-Bo wygrał nam poprzedni mecz w Minneapolis i także dzisiaj pomógł chłopakom zwyciężyć zaliczając 23 punkty, 10 zbiórek i 3 asysty. Jeśli włączy tryb bestii, nie zatrzymasz go nawet czołgiem.
Ocena: 4+

Marc Gasol
– Utrzymywał nas w grze swoimi fadeaway’ami z 3/4 metrów praktycznie przez 3 kwarty. Swoimi manewrami irytował „gorącego” Sandersa, który w końcu nie wytrzymał i dostał „dacha”. Hiszpan zdobył najwięcej punktów po powrocie po kontuzji (19), miał także 6 zbiórek, 2 asysty i 2 bloki.
Ocena: 4

James Johnson
– Ależ on jest przydatny w tym pechowym sezonie. Znowu pokazał co myśli o „obronie” Bucks i wrzucił im aż 14 punktów z ławki. Po za tym zmieścił piękny Putback po niecelnym rzucie Davisa, który notabene nie znalazł się nawet w Top 10 akcji wieczoru.
Ocena: 4

Jon Leuer
– Tego to podziwiam. Potrafi usunąć się w cień i przesiedzieć na ławie nawet kilka meczy, ale gdy jest naprawdę potrzebny, to prawie zawsze dorzuci te 8-10 punktów. Profesjonalista.
Ocena: 4

Mike Miller
– Sypnął jedną tróję i wystarczy. Jeśli mogę jednak trochę ponarzekać, to mógłby poprawić skuteczność z dystansu, zwłaszcza z czystych pozycji.
Ocena: 3

Franklin, Davis, Koufos – Chyba występowali, ale głowy nie dam.

Badylos