sobota, 22 lutego 2014

Grizzlies vs. Clippers, czyli Ball (na szczęście) don't lie.

To był nasz 23 mecz przeciwko Clippers w ciągu ostatnich trzech sezonów. Żadne ekipy w NBA nie grały ze sobą w tym czasie tak często i żadne nie dostarczyły pewnie swoim fanom tylu emocji. Niestety (po raz kolejny) samo spotkanie całkowicie zdominowali sędziowie. Zgadnijcie, kto na tym bardziej korzystał...

źr: sportspyder.com
Podopieczni Doca Riversa stawali na linii aż 43 razy, z czego 35 miało miejsce w drugiej i czwartej kwarcie. W końcówce meczu niemal każde dotknięcie Chrisa Paula, lub Blake'a Griffina kończyło się gwizdkiem, któregoś z trzech, niezbyt lubianych w Memphis, panów. 

Na nasze szczęście, czuwający gdzieś w oddali Rasheed Wallace sprawił, że piłka nie kłamała. Clippers przestrzelili 16 wolnych i głównie za sprawą duetu Jordan-Griffin (9/19 FT), nie potrafili wykorzystać nadspodziewanie wysokiej przychylności arbitrów. Mimo trzydziestu popełnionych (a raczej zagwizdanych) fauli to Grizzlies wygrali 102:96 i utrzymali stratę zaledwie jednego spotkania do pierwszej ósemki konferencji zachodniej.

Mike Conley - Na jego miejscu podszedłbym po meczu do Chrisa Paula i powiedział, co o nim myślę. Z każdym obejrzanym meczem Clippers, tracę do wciąż najlepszego rozgrywającego w NBA coraz więcej szacunku. Conley użerał się z kolejnymi flopami CP3 i nie był sobą po ofensywnej stronie parkietu. Naprawdę trudno mu się dziwić.
Ocena: 3+

Courtney Lee - Ciche 10 punktów i sporo pomyłek w defensywie przeciwko Jamalowi Crawfordowi. Mimo to nadal uważam, że Lee powinien utrzymać miejsce w pierwszej piątce i grać swoje 25-30 minut w meczu.
Ocena: 3

Tayshaun Prince - Typowy, niewidoczny Tejszon. Nie udało nam się przehandlować go podczas Trade Deadline i prawdopodobnie jego zdziwiony wyraz twarzy będziemy musieli oglądać w pierwszej piątce jeszcze przez co najmniej pół roku. Szkoda.
Ocena: 2

Zach Randolph - Znowu wszedł do głowy Blake'a Griffina. Skrzydłowy Clippers nie jest już tym samym zawodnikiem co rok, czy dwa lata temu, jednak ZBo dalej znajduje sposoby, aby uprzykrzyć mu życie. Znakomicie spisywał się w sytuacjach tyłem do kosza i był naszym go-to-guyem w czwartej kwarcie (9 pkt). Czego chcieć więcej?
Ocena: 4+

Marc Gasol - To wciąż nasza największa przewaga w match-upie z Clippers. Hiszpan nie jest jeszcze sobą w ofensywie, ale gdy zacznie trafiać rzuty z półdystansu, będzie nie do upilnowania przez gości takich jak DeAndre Jordan. W defensywie (4 bloki), jak zwykle bezbłędny. 
Ocena: 4

Mike Miller  - Obudził się, a jego jump-shoty wreszcie zaczęły wpadać. Do spółki z niesamowitym Jamesem Johnsonem przewodził naszej ławce, która zdominowała rezerwowych Clippers 43:7.
Ocena: 4

Tony Allen - Grindfather wrócił i przypomniał o swojej defensywie. Zaliczył wielki blok na Crawfordzie w samej końcówce spotkania, po czym całe FedEx Forum powitało go na stojąco. Wydaje mi się, że może bardzo dobrze spisywać się, jako kolejny energizer z ławki.
Ocena: 4

James Johnson - Na palcach jednej ręki potrafię wymienić zawodników, którzy z większą łatwością dostają się pod obręcz rywali. Na palcach jednej ręki potrafię też wymienić zawodników, którzy są w stanie zrobić to:
Ocena: 4

Kosta Koufos - Bardzo solidne minuty z ławki i dobra defensywa przeciwko wysokim Clippers. Za plecami Marca i ZBo nie rozwinie swoich skrzydeł, jednak jego sześć fauli w meczach takich jak ten wczorajszy, okazuje się bardzo przydatne. 
Ocena: 3+

Nick Calathes - Nerwowy występ przeciwko najlepszemu playmakerowi w NBA. Właśnie tego obawiam się najbardziej. Calathes zaliczał solidne mecze przeciwko Cavaliers i Bucks, ale wciąż nie wiem, czy na te 10-15 minut można mu będzie zaufać w play-offach. Oby.
Ocena: 2


Krzysiek Uzdowski





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz