wtorek, 26 listopada 2013

Grizzlies vs. Rockets czyli Jezus Maria David

No Gasol, no problem - przynajmniej tak wydawało się do końca trzeciej kwarty. Do tego momentu graliśmy znakomicie w obronie, pozwoliliśmy Rockets na zaledwie 55 punktów i tylko dwie celne trójki na szesnaście oddanych. Oglądając pierwsze 36 minut byłem niemal pewny, że zaraz uciekniemy z wynikiem i wygramy pierwsze spotkanie bez Hiszpana. W głowie układałem sobie już nawet schemat relacji, której środkiem byłby niesamowity (głównie w 1Q) Kosta Koufos. Niestety wszystko popsuło się w ostatnich dwunastu minutach. David Joerger na siłę przyczepił się do lineupu Calathes-Bayless-Miller-Leuer(sic!)-Davis i trzymał go na parkiecie przez cztery minuty, w czasie których Rockets zaliczyli run 14-2...

Rockets ograli nas piątką Beverley-Parsons-Garcia-Casspi-Asik. Dwight Howard nie istniał (Koufosanity!), ale jego koledzy wyrobili 200% normy. Szkoda, bo z Brodaczem w garniturze Rakiety były jak najbardziej do ogrania. Zwycięstwo dałoby nam potężny zastrzyk energii na kolejne pojedynki bez Gasola, a tak znowu musimy się bać, że Joerger będzie chciał dobrze grać w defensywie rywali obwodem Calathes-Bayless-Miller. Brrr! Nigdy więcej.

Mike Conley - 10 asyst, 0 strat. Szkoda tylko, że pierwszy celny rzut z gry zaliczył w trzeciej kwarcie. Jeśli mamy jednak na te dwa tygodnie zapomnieć o Gasolu, Mike musi grać jako pierwszy kreator gry. Wczoraj wychodziło mu to bardzo dobrze.
Ocena: 4+

Tony Allen - Świetny w defensywie, zaliczył sześć przechwytów i próbował ratować to co zepsuła piątka wspaniałych inaczej na początku czwartej kwarty. Niestety Rockets złapali wiatr w żagle i nie opuścili ich już aż do końca.
Ocena: 4

Tayshaun Prince - Mecz życia w pierwsze 36 minut. Momentami wyglądał nie jak Tajszon z Memphis, a jak prawdziwy Tayshaun Prince, którego pamiętamy z Detroit Pistons. I to tych prawdziwych Pistons, a nie tej marnej podróby sprzed dwóch lat.
Ocena: 3+

Zach Randolph - Nie miał łatwo. Nikt nie miałby łatwo z największa beksą tej ligi. Gdy walczył przeciwko Terrence'owi Jonesowi, był nie do zatrzymania. Z Dwightem nieco za rzadko tańczył w kierunku kosza i wolał zostawać na półdystansie.
Ocena: 3 - Musi grać lepiej w obliczu nieobecności Gasola

Kosta Koufos - Kostanity! 5 zbiórek ofensywnych w pierwszej kwarcie i solidne 8/13 w całym meczu. Szkoda, że Joerger zapomniał o nim w ostatnich 12 minutach
Ocena: 4

Mike Miller - Trafił dwie trójki i wydawało się, że wystarczy. Nie wystarczyło. Dawid nie może trzymac go na parkiecie równocześnie z Baylessem - to harakiri naszej defensywy.
Ocena: 3

Jerryd Bayless - Co ja mam tu w ogóle pisać? Serio, kończą mi się pomysły...
Ocena: 1/7 z gry

Ed  Davis - Wyglądał całkiem fajnie z ZBo na parkiecie, a cierpiał gdy przychodziło grać mu obok Leuera. Trudno się temu dziwić. 15 minut to absolutne minimum, jakie może mu obecnie dawać Joerger.
Ocena: 3

Nick Calafior Calathes - Tragedia. W 4 minuty zdążył wszystko zepsuć. Krzyżyk na drogę jeśli mamy wybierac pomiędzy nim w takiej formie, a Jerrydem Baylessem. -14 na parkiecie i wszystko jasne.
Ocena: 0,5


sobota, 23 listopada 2013

Grizzlies vs. Spurs, czyli kogo obchodzi jakiś tam mecz...

Są takie chwile w życiu każdego kibica koszykówki (a już szczególnie w życiu kogoś, kto o niej pisze), w których najchętniej rzuciłbyś to wszystko w kąt, zamknął się w małym pokoju z telewizorem i zmienił swój ulubiony sport na golf lub jakiś inny curling. Taki moment przeżyliśmy właśnie wczoraj. Gdy wszystko wydawało się iść w dobrym kierunku i gdy Grizzlies Basketball znowu zaczęło nas w sobie powoli rozkochiwać, los postanowił spłatać nam figla.


Na pierwszy rzut oka nie wyglądało to groźnie. Lewe kolano Marca Gasola ledwo musnęło tyłek Jeffa Ayresa, który z łatwością umieścił później piłkę w koszu. W 99% przypadków o tej akcji szybko byśmy zapomnieli. Niestety. Koszykarscy bogowie postanowili, że będzie ona spędzać nam sen z powiek przez najbliższe kilka tygodni. 

M, C, L - trzy, na pierwszy rzut oka normalnie wyglądające literki. Połączone razem szerzą jednak popłoch w szatni Memphis Grizzlies. Dwa lata temu więzadło poboczne przyśrodkowe zerwał Zach Randolph, opuścił 10 tygodni gry. Rok temu naderwał je Quincy Pondexter, który pauzował przez 7 tygodni. Wczoraj klątwa dotknęła Marca Gasola, który opuści podobną ilość czasu. 

Na ok. dwa miesiące zostaniemy więc bez podstawowego centra i bez podstawowego katalizatora naszej gry ofensywnej. Marc od czterech spotkań zaliczał średnio 19 punktów, 9 zbiórek i 7 asyst na mecz. Zastanówcie się jak bardzo będzie nam go brakowało. W obwodzie pozostaje na szczęście Kosta Koufos, którego ściągnięcie w te wakacje momentalnie stało się jeszcze lepszym ruchem niż mogliśmy to sobie wyobrażać (szkoda, że przekonaliśmy się o tym w ten sposób). Koufos nie wejdzie oczywiście w buty Gasola, jednak powinien pozwolić mu na spokojną rehabilitację, podczas której my nie będziemy się martwić, że Grizzlies tracą szansę nie tylko na kolejny wielki sezon, ale także na sam awans do play-offów. Otworzą się także minuty dla Eda Davisa, który będzie miał okazję, aby pokazać nam, że powinniśmy przedłużyć z nim kontrakt w najbliższe wakacje. 

Optymistycznie (o ile w ogóle można tak mówić) przed najbliższymi dwoma miesiącami nastraja początek trzeciej kwarty wczorajszego meczu ze Spurs. W pewnym momencie zaliczyliśmy run 24-10 i graliśmy najlepszą defensywę, jaką widziałem od nas w tym sezonie. Koufos dobrze blokował dojście do obręczy i choć później parę razy gubił się w pojedynkach z Tiago Splitterem, jego występ można uznać za całkiem udany. Miejmy nadzieję, że przez najbliższe kilka tygodni będę mógł tak pisać jak najczęściej. 

czwartek, 21 listopada 2013

Grizzlies vs. Warriors czyli Kalifornia zdobyta.

Znowu możemy znęcać się nad sobą oglądając zwycięstwa Grizzlies, w których Niedźwiadki zdobywają cztery punkty w ostatnie pięć minut regulaminowego czasu gry. Nie wiem jak wam, ale mi tego typowego Grit&Grind bardzo brakowało. Może mam jakieś ukryte skłonności masochistyczne? Kto wie.
źr: ktvu.com
Znowu zaczęliśmy wolno. W pierwszej kwarcie pozwoliliśmy Warriors na 10 punktów z pomalowanego, co z resztą przez cały mecz było dość niespodziewanie naszą ogromną bolączką. Gdy ostatnio biliśmy się z Wojownikami w Fedex Forum, w polu trzech sekund podopieczni Marka Jacksona zdobyli w polu trzech sekund 18 oczek. Wczoraj skończyło się na 50 (!). Jakoś te punkty gospodarze musieli jednak zdobywać. Nie było Stephena Curry'ego, a Klay Thompson znowu przypomniał sobie jak bardzo nie lubi grać przeciwko Grizzlies. Niby zdobył 21 punktów, ale potrzebował na to aż 19 rzutów. Zaskakująco dobrze radził sobie z nim Jerryd Bayless - No Allen, no problem.

Na początku drugiej połowy szybko odrobiliśmy 10- punktową stratę, za sprawą runu 15-2, który napędzali Mike Conley i Zach Randolph. ZBo znowu był bestią i zaliczył czwarty z rzędu występ z 20/10. Ostatni raz taka seria zdarzyła mu się w sezonie 2010/11.

Last but not least - w 53 minuty zaliczyliśmy 7 (słownie: siedem) strat. Warriors nijak nie mogli narzucić nam gry up-tempo. Zdobyli zaledwie cztery punkty z kontrataku i często zmuszeni byli oddawać rzuty w ostatnich sekundach akcji. Ich 27% za trzy to bynajmniej nie "kiepska forma dnia"

Mike Conley (19 pkt., 4 as., 6 zb., 0 str., 8/19 z gry) - Wszedł do głowy Andre Iguodali i wywiercił w niej ogromną dziurę. Iggy jako rozgrywający zaliczył co prawda 14 asyst, ale dodał do tego cztery straty i fatalną skuteczność z gry. Mike znowu grał mądrze i trafił wielką trójkę w dogrywce.
Ocena: 4+

Quincy Pondexter (6 pkt., 2 as., 2/5 z gry., 1/2 za trzy) - Zastąpił Tony'ego Allena w pierwszej piątce, lecz niczym specjalnym się nie wyróżnił. Bez maski nie wyglądał już tak groźnie, ale w obronie nadal robił to co do niego należało. Wciąż brakuje mi jego trójek z narożników.
Ocena: 3

Tayshaun Prince (8 pkt., 3 zb., 2 prz., 4/8 z gry) - Mr. Clutch. Kto by pomyślał. Prince wygrał dla nas to spotkanie dwoma celnymi rzutami w dogrywce. Najpierw dostał świetne podanie od Marca Gasola, a potem sprzed nosa Harrisona Barnesa wypuścił piłkę na 0.1 sekundy do zakończenia akcji. Trafił.
Ocena: 3+

Zach Randolph (21 pkt., 12 zb., 9/22 z gry) - Król żyje i ma się dobrze. Z Davidem Lee wyprzytulali się na wieki. Uwielbiam patrzeć, gdy po tych jego dziwnych wyrzutach piłka odbija się dziesięć razy od obręczy i wreszcie wpada do kosza.
Ocena: 4+

Marc Gasol (18 pkt., 11 zb., 4 as., 4 blk.,  6/14 z gry) - Trzymał nas w grze w pierwszej kwarcie. Potem trochę się zagubił, jednak nie miał łatwego zadania, bijąc się co chwilę z Andrew Bogutem. Dwie kluczowe asysty w dogrywce. Szkoda tylko trzech strat.
Ocena: 4

Jerryd Bayless (6 pkt., 3 as., 1/5 z gry) - Naprawdę niezły występ. Przede wszystkim w obronie, gdzie robił co mógł, aby zatrzymać Klaya Thompsona. Zamiast głupich prób z 5-6 metra nie trafiał rzutów z dystansu. W jego przypadku to niemały postęp.
Ocena: 3+

Mike Miller (3 pkt., 4 zb., 2 as.) - Trafił jedną trójkę, która mogła stać się wczesnym daggerem, jednak Warriors zdołali wrócić do meczu. Joerger zostawia go na parkiecie w decydujących minutach spotkania i dobrze, bo rywale o wiele bardziej muszą respektować go na dystansie, niż ma to miejsce z Tonym Allenem i Tayshaunem Princem.
Ocena: 2+

Kosta Koufos (7 pkt., 8 zb., 2 prz., 3/10 z gry) - Miał problemy ze skutecznością, ale znowu świetnie uzupełniał się z kimś z duetu Gasol-Randolph. Joerger powinien coraz częściej dawać mu 20+ minut w meczu.
Ocena: 3+

Zostaliśmy trzecią ekipą w historii, po Nuggets w sezonie 1987/88 i Spurs 1994/95, która zdołała wygrać wszystkie mecze podczas wyjazdowej serii spotkań w Kalifornii. Dla Warriors była to także pierwsza porażka w tym sezonie w Oracle Arena.

wtorek, 19 listopada 2013

Grizzlies vs. Clippers, czyli to jak? wróciliśmy?

Czasu mało jak w każdy wtorek, ale o takim meczu nie wypada niczego nie napisać. Po cichu gdzieś liczyłem, że to spotkanie może właśnie tak wyglądać. Clippers przez ostatnie dwa lata zrobili wszystko co tylko mogli, aby ułatwić nam wygrywanie w Staples Center. Wiadomo, brak back-upu dla duetu Griffin-Jordan, defensywna dziura pod koszem i takie tam. Słyszeliście to już pewnie nie raz. Problem miał być tylko jeden - jak zatrzymać prawdopodobnie najszybszy (Splash Brothers mogą się kłócić) obwód w lidze? Paul, Redick, Crawford, Barnes, Collison - wszyscy ci zawodnicy są w stanie nagle zrobić run 10-0 dosłownie z niczego w kilkadziesiąt sekund. Problem polega na tym, że, aby zrobić taki run, trzeba szybko biegać. Niedźwiadki wybiły wczoraj Clippers bieganie z głowy.

Spowalnialiśmy grę, jak tylko się dało. Chwała Joergerowi za to, że z nieudanego eksperymentu z przyśpieszaniem i zostawianiem Marca Gasola na 5-6 metrze od kosza, szybko zrezygnował. W Memphis gramy co innego niż reszta ligi. Eksperci (bez przekąsu) mogą nam to wypominać: "Przecież wszyscy grają small-ball!", "Rzuty in-transition to często najlepsza opcja!". W przypadku 29 zespołów w tej lidze macie racje. My jesteśmy jednak pod tym względem wyjątkowi. Ze składem, który dysponujemy najlepiej wygląda gra, którą prezentujemy od trzech lat. Rzeczy, które dobrze działają nie powinno się poprawiać. Kropka.

Cesarz Zachariasz Randolphus znowu tańczył na nosie Blake'a Griffina. Przybył, zobaczył, zwyciężył. Trzy ostatnie mecze: 28/11, 22/10 i wczorajsze 26/15. Czy chcemy mieć w Memphis innego władcę? Ja zamykam usta i milczę.

Wreszcie obudził się też ten drugi. Hiszpański konkwistador. Początek miał słaby, ale w końcu zaczęło klikać. Wczoraj 23 punkty (wyrównane season-high), 9 zbiórek i 8 asyst. DeAndre Jordan znowu będzie miał koszmary, a nasz Marc w ostatnich trzech meczach zalicza średnio 8.3 ast. na mecz. Taki tam center.

Wynik 106:102 może wprowadzać nas w błąd. To nie było wyrównane spotkanie. Zabrakło zaciętej końcówki. Grizzlies wyglądali lepiej przez 48 minut. Pisałem o tym kiedyś - jesteśmy jedyną drużyną w lidze, która potrafi  zblow-outować swoich rywali różnicą mniej niż 10 oczek. Patrzysz na boxscore - myślisz - musiało być równo. Oglądasz spotkanie - Jakim cudem Grizzlies są tylko +8?

Ograniczyliśmy straty (9) przeciwko ekipie, która wymusza ich 16 na mecz. Najszybszemu (?) atakowi w lidze pozwoliliśmy na 9 (!) punktów z kontry. Świetnej ławce pozwoliliśmy na 34% z gry, a Chris Paul? Przedłużył swoją serię z double-doubles do jedenastu spotkań, ale był tylko 5/14 z gry i 1/3 (2 pkt.) w czwartej kwarcie. Podziękujcie naszemu Zorro:
źr: usatoday.com
Dziś przy zawodnikach nieco mniej tekstu. Wybaczcie, czas goni:

Mike Conley - Nie wyglądał w tym meczu, jak ktoś, kto dużo ustępuje Chrisowi Paulowi. Underrated.
Ocena: 4

Tony Allen - Najpierw na chwilę umarł:
Potem kopnął Paula w twarz i wyleciał z parkietu:
W przerwach grał bardzo solidnie.
Ocena: 2 (nie pochwalamy kopnięć, choć założę się, że Tony celował w piłkę)

Tayshaun Prince - Mogliśmy trafić gorzej z naszym wyjściowym SF - mógł nim być Jared Dudley.
Ocena: 3

Zach Randolph - Dzięki Zach.
Ocena: 5

Marc Gasol - Wrócił? 20/8.3/8.3 w ostatnich trzech meczach. Chyba tak.
Ocena: 5

Quincy Pondexter - Trafił trójkę, ale to nie najważniejsze. To co robił w 4q na Chrisie Paulu było fan-ta-sty-czne.
Ocena: 4

Jerryd Bayless - Nawet twoje fade-awaye nie popsują mi dzisiaj humoru.
Ocena: 3

Kosta Koufos - 20 punktów, 18 zbiórek i 8 bloków Per36. Napiszę jeszcze raz - Dzięki Denver.
Ocena: 4+

Mike Miller - Dwie trójki i wystarczy.
Ocena: 3+

Jak widzicie po meczu z Clippers opanował mnie spory hurraoptymizm. Pewnie Grizzlies jeszcze nie raz rozczarują mnie swoją grą w tym sezonie, jednak takiego kopa jak ten w meczu w Staples Center wszyscy potrzebowaliśmy.

poniedziałek, 18 listopada 2013

Grizzlies vs. Kings, czyli im wolniej, tym lepiej.

Wyjazdy do Sacramento nigdy nie były naszą najmocniejszą siłą. Nie dość, że do wczoraj w stolicy Kalifornii mieliśmy bilans zaledwie 6 zwycięstw do 28 porażek, to jeszcze pewnie pamiętacie, jak kończyły się niektóre mecze w Sleep Train Arena (Tyreke Evans, rzut z połowy, takie tam - szkoda psuć sobie poniedziałku). Przez pierwszą połowę wczorajszego meczu wydawało się jednak, że nic nie może pójść źle - graliśmy rozsądnie (choć straty nadal były problemem), skutecznie i przede wszystkim dobrze w obronie, dzięki czemu zatrzymaliśmy panów w koronie na 34 punktach przez pierwsze 24 minuty. Marc Gasol i Zach Randolph schowali DeMarcusa Cousinsa (9 pkt., 5 zb., 4/11 z gry) do szafy, z której nie pozwolili mu wyjść już do końca spotkania. Lider Kings zaliczył swój najgorszy występ w tym roku, a Mike Malone w drugiej połowie spotkania wolał na parkiecie widzieć (sic!) Hamady'ego Ndiaye.

Mimo że Grizzlies wygrywali już w pewnym momencie 20 punktami, a na twarzy Joergera po raz pierwszy w tym sezonie znikały krople potu, Królowie zdołali niebezpiecznie zbliżyć się do nas na przełomie trzeciej i czwartej kwarty. W górze mieli nawet trójkę Johna Salmonsa, która doprowadziłaby do remisu 82:82 na 7 minut przed końcem spotkania. Znakomitą robotę dla gospodarzy robił wówczas Travis Outlaw. O ile nasz super duet podkoszowych świetnie ograniczał Cousina i Thompsona, o tyle z latającym na dystansie byłym kolegą Randolpha z Blazers, mieliśmy ogromne kłopoty. Zach często zostawiał mu 1-2 metry wolnego za linią 7.24, co wczoraj wystarczyło Outlawowi do trafiania wszystkiego co popadnie. 18 punktów w 17 minut, 6/9 z gry i dwie trójki (na szczęście) nie wystarczyły na nic więcej niż tylko kolejne zamoczenie czoła naszego klęczącego trenera.

W decydujących momentach spotkania obecność Outlawa na parkiecie była naszą siłą. Zach Randolph to co oddał w obronie, nadrobił z nawiązką w ataku, przepychając skrzydłowego Kings gdzie chciał i jak chciał. ZBo znowu był naszą pierwszą opcją w czwartej kwarcie, w której zdobył 9 punktów i rozstrzygnął spotkanie na naszą korzyść. Grizzlies po raz pierwszy wygrali dwa spotkania z rzędu i nie mają już ujemnego bilansu. Aby przedłużyć ten stan rzeczy może być jednak bardzo ciężko. Pojedynek z FlopCity już dzisiaj o godzinie 4:30.
źr: sportspyder.com
Mike Conley - (38 min., 19 pkt., 9 as., 8/12 z gry., 3/5 za trzy., 2 str.) - Wreszcie pocelował z dystansu. 3/5 to jego najlepszy wynik w tym sezonie. Dobrze kontrolował tempo gry i ograniczył Isiah Thomasa do zaledwie 5/17 z gry. Takiego Mike'a potrzebujemy w pojedynku przeciw CP3 jak najwięcej.
Ocena: 4+

Tony Allen - (29 min., 12 pkt., 5 zb., 4 as., 2 prz., 5/10 z gry) - Standardowy Tony. Pobiegał, porzucał, kilka razy spóźnił się w obronie i nie potrafił pogodzić się ze swoją pomyłką. Najważniejsze, że nie zawiódł. W lay-upach też całkiem przyzwoicie.
Ocena: 3+

Tayshaun Prince - (6 pkt., 9 zb., 4 as., 3/8 z gry) - Rzuca te swoje próby z półdystansu (wygląda przy tym nieco pokracznie) i trafia ich średnio pewnie 40%. Za wczoraj nie można mieć do niego jednak żadnych pretencji, bo a) świetnie walczył na tablicach, b) próbował napędzać nasz ball-movement i c) zablokował w kontrze Johna Salmonsa. Nijak nie wyglądało to jednak jak pamitny blok na Reggie'em Millerze.
Ocena: 3+

Zach Randolph - (22 pkt., 10 zb., 2 as., 9/12 z gry) - Krótka notka z mojego twittera: "ZBo w zwycięstwach Grizzlies zalicza średnio 20.8 punktów na mecz. W porażkach - 9.4.". I wszystko jasne.
Ocena: 4+

Marc Gasol - (19 pkt., 8 zb., 9 as., 3 str., 8/14 z gry) - Dziewięć asyst. Osiem zbiórek. Witamy z powrotem Panie Marc? Wszystko na to wskazuje. Hiszpan wreszcie (wreeeeeeeeeszcie) chce dostawać piłkę tyłem do kosza i przepycha się, zdobywając punkty spod samego kosza, a nie tylko odpoczywa na 5-6 metrze. Zaliczył swój drugi w tym sezonie mecz z ilością asyst większą niż zbiórek.

Ocena: 4+

Mike Miller - (0 pkt., 0/0 z gry., 3 zb., 1 as., 3 str.) - Tym razem kompletnie bezproduktywny. Przez 20 minut na parkiecie pokazał tylko swoją bujną czuprynę i to by było na tyle. Jorger w pewnym momencie polecił mu krycie gorącego Travisa Outlaw. Śmieszny jesteś Dave.
Ocena: 1

Kosta Koufos - (13 min., 6 pkt., 6 zb., 2 blk.) Jaram się tym gościem jak czarownica na stosie, jak Rzym za Nerona, jak Tommy Lee Jones w Ściganym. Per36 zaliczył w tym spotkaniu 16 punktów, 16 zbiórek i 5 bloków. Dzięki Denver.
Ocena:

Jerryd Bayless - (8 pkt., 2 zb., 3/9 z gry) - Po trzech celnych (i jakże by inaczej - głupich) próbach z półdystansu komentator powiedział, że JB wygląda tak, jakby miał przed sobą gorącą noc. Uśmiechnąłem się szyderczo. Znowu miałem rację niestety - poza pierwszą kwartą Jerryd był 0/6 z gry.
Ocena: 2+

Quincy Pondexter - (15 min., 5 pkt., 5 zb., 2/3 z gry., 0/3 za trzy) -  Zorro wszedł na 15 minut i znowu nie trafił trójki. Tyle.
Ocena: 2+

sobota, 16 listopada 2013

Grizzlies vs. Lakers, czyli Zach Attack!

Po dwóch porażkach z Pacers i Raptors przyszła kolej na zwycięstwo. Do dobrego stylu  sporo nam jeszcze brakowało, jednak Lakers są jedną z pierwszych ekip, które przekonały się, że Niedźwiadki nadal potrafią skutecznie grać w defensywie. Po raz pierwszy w tym sezonie udało nam się także ograniczyć liczbę strat do mniej niż 10. Miejmy nadzieję, że to mały zwiastun naszego zmartwychwstania.

źr: latimes.com
Mike Conley - (34 min., 11 pkt., 7 as., 2 zb., 1 prz., 2 str., 4/15 z gry., 1/5 3P) - Znowu słaby występ, który mógłby konkurować z tym przeciwko Pacers o miano najgorszego meczu Conleya w tym sezonie. Trójki cały czas nie wpadają i Mike jest już w tym roku 10/38 (26%) z dystansu Wczoraj o mały włos nie pozwolił Steve'owi Blake'owi na zaliczenie triple-double i bardzo przeciętnie (zupełnie nie w swoim stylu) spisywał się w defensywie.
Ocena: 2

Tony Allen - (12 pkt., 6 zb., 2 as., 1 prz., 6/6 z gry) - Jeden z niewielu występów Allena, o którym więcej dobrego można powiedzieć o jego grze w ataku niż w obronie (!). Tony często spóźniał się na dystansie, czego efektem była wysoka skuteczność Jeziorowców zza łuku (41%). W ofensywie był jednak bezbłędny i świetnie ścinał pod kosz, wykorzystując jednocześnie podania od Marca Gasola. Crunch-time spędził na ławce, a na parkiecie zastąpił go Mike Miller. Plus dla Joergera, choć szczerze mówiąc wolałbym, aby Miller częściej zastępował Tayshauna Prince'a.
Ocena: 3+

Tayshaun Prince - (27 min., 6 pkt., 6 zb., 1 as., 2 prz., 3/9 z gry., 0/3 3P) - Typowy tegoroczny występ Tayshauna Prince'a. Szkoda tych trzech niecelnych trójek, ale już dawno pogodziliśmy się z faktem, że Tay opcją na dystansie w Memphis nie będzie.
Ocena: 3

Zach Randolph - (28 pkt., 11 zb., 2 as., 11/18 z gry.) - Idealna czwarta kwarta, w której ZBo zdobył połowę swoich punktów i wyglądał tak samo, jak trzy lata temu, gdy w pojedynkę eliminował San Antonio Spurs z pierwszej rundy play-offów. Ofensywa Grizzlies w ostatnich 12 minutach polegała na dostarczaniu mu piłki pod kosz i uciekaniu na drugi koniec parkietu, aby Zach robił swoje. Jordan Hill próbował zatrzymać go w każdy możliwy sposób, ale wczoraj było to po prostu niemożliwe. Randolph jednoznacznie pokazał co sądzi o plotkach, które głoszą o jego wymianie w zamian za Pau Gasola i po raz kolejny dowiódł, że jest póki co jednym z niewielu zawodników Grizzlies, którym zależy na dobrej grze w tym sezonie.
Ocena: 5

Marc Gasol - (41 min., 18 pkt., 8 zb., 8 as., 3 blk., 6/15 z gry., 3 prz.) - Marc zmotywowany występem przeciwko swojemu starszemu bratu w końcu pokazał się z naprawdę przyzwoitej strony. Wreszcie dobrze spisywał się w defensywie, notując 3 bloki i pozwalając Pau na zaledwie 33% skuteczność z gry. Poflirtował także z triple-double zaliczając season-high 8 asyst, z których korzystali ścinający pod kosz Tony Allen i Quincy Pondexter. Szkoda tylko zaledwie sześciu trafionych rzutów z gry na piętnaście oddanych. Gdyby nie to, Marc stworzyłby wczoraj z Randolphem duet, na który wszyscy czekamy.
Ocena: 4

Mike Miller - (25 min., 4 pkt., 6 zb., 2 as., 2/8 z gry., 0/4 3P) - Strzelca rozlicza się z tego co trafił, a Mike niestety zza łuku, nie trafił wczoraj ani razu. Szkoda, bo koledzy wypracowali mu kilka niezłych pozycji które nie znajdowały jednak drogi do kosza. Miller w Memphis z przyzwoitej strony pokazuje się jednak w defensywie. Spodziewaliśmy się, że może być dziurą w naszej obronie, a póki co spisuje się w niej całkiem nieźle.
Ocena: 3

Quincy Pondexter - (20 min., 6 pkt., 6 zb., 1 as., 3/6 z gry) - Wrócił po złamaniu nosa i najlepszy highlightem jego gry były kolejne zbliżenia realizatora na jego czarną maskę:
źr: yahoo.com
Nasz Zorro dobrze ścinał pod kosz, wykorzystując podwojenia Lakers na Marcu Gasolu, jednak znowu w ogóle nie pomógł nam na dystansie. Ostatnie play-offy nastawiły mnie do niego zdecydowanie zbyt optymistycznie.
Ocena: 3

Kosta Koufos - (18 min., 4 pkt., 5 zb., 2 as., 2/6 z gry.) - Przyzwoite minuty z ławki i dobra praca na atakowanej tablicy. Bez fajerwerków, ale znowu solidnie.
Ocena: 3


wtorek, 12 listopada 2013

Grizzlies vs. Pacers, czyli wracamy do rzeczywistości

Po dobrym meczu i ważnym zwycięstwie u siebie z Golden State Warriors, na Niedźwiadki spadł kolejny już w tym sezonie zimny prysznic. Przegrać z tak dysponowaną Indianą Pacers to żaden wstyd, Brak podjęcia jakiejkolwiek walki może już jednak martwić. Pacers grają tak jak my byśmy chcieli. Niestety, do ich stylu brakuje nam jeszcze bardzo dużo, co dobitnie pokazała porażka 95:79.

źr: smh.com.au
Mike Conley - (29 min., 11 pkt., 2 as., 1 prz., 4/11 z gry) - Po świetnym występie i 9/11 z gry przeciwko Stephenowi Curry'emu, przyszedł czas na nijaki mecz w Indianie. Conley nie istniał w ataku trafiając 4 próby na 11 oddanych, a do tego kompletnie nie sprawdził się jako kreator gry, będąc ciągle skutecznie krytym przez George'a Hilla.
Ocena: 2+

Tony Allen - (24 min., 8 pkt., 3 zb., 3 as., 3/4 z gry) - Wątpię, aby Lance Stephenson kiedykolwiek myślał, że swoje pierwsze triple-double w karierze zanotuje przeciwko Tony'emu Allenowi. Tym bardziej triple-double, w którym 12 asyst obuduje zaledwie jedną stratą. Tony nijak nie radził sobie ze swoją wersją 2.0, którą wyhodowali w Indianie i przeszedł gdzieś obojętnie obok meczu. Zaliczył do tego najgorszy wskaźnik +/- w ekipie (-15)
Ocena: 2

Tayshaun Prince - (26 min., 6 pkt., 1 as., 2/5 z gry) - W ciągu spotkania napisał nikomu niepotrzebny poradnik pt. "Jak przez 26 minut na parkiecie być kompletnie niewidocznym". Oglądając mecz, gdy kamera zjeżdżała na jego rozkojarzoną twarz myślałem sobie "O Boże Tajszon ty grasz?!". Prince w ogóle się nie starał, o czym świadczy łącznie 10 (słownie dziesięć) samotnych zer przy jego nazwisku w boxscorze na NBA.com. Tym razem statystyki nie kłamią.
Ocena: 1

Zach Randolph - (27 min., 12 pkt., 6 zb., 1 as., 6/12 z gry) - Chyba jedyny zawodnik Grizzlies, któremu zależało na pokazaniu czegokolwiek pozytywnego w tym spotkaniu. ZBo jakimś cudem (pomogła gra w 4Q) zdołał nawet być na plusie, znajdując się na parkiecie. W ataku miał utrudnione zadanie, gdyż Frank Vogel zmyślnie posyłał na niego często Roya Hibberta, który absolutnie musi być waszym pierwszym kandydatem na miano najlepszego defensora tego sezonu. Przed nami teraz mecz z Raptors, więc miejmy nadzieję, że Zach odpije sobie trudy pojedynku z Big Royem.
Ocena: 3+

Marc Gasol - (30 min., 15 pkt., 6 zb., 3 as., 2 prz., 1 blk., 5/13 z gry) - W cyferkach lepszy niż w rzeczywistości. Marc obok Quincy Pondextera jest dla mnie jak na razie największym rozczarowaniem tego sezonu. Zakochał się w staniu na 4-5 metrze i ani myśli o walce bliżej obręczy. W pewnych momentach spotkania grał tyłem do kosza przeciwko Luisowi-freakin-Scoli i zupełnie nie potrafił tego wykorzystać... To chyba najlepsze podsumowanie jego występu.
Ocena: 2+

Nick Calathes - (25 min., 4 pkt., 6 as., 2 zb., 1 prz., 1 str., 2/5 z gry) - Taki mały promyczek radości. Calathes wyglądał tak jak w najlepszych meczach preseason, gdy wychodził na 20 minut i świetnie dysponował piłką po pick&rollach. Sześć asyst i tylko jedna strata robią pozytywne wrażenie. Miejmy nadzieję, że Joerger da mu więcej minut na pozycji back-upu dla Mike Conleya, a Baylessa przesunie na jego optymalną (brrr!) pozycję - rzucającego (BRRRR!) obrońcy.
Ocena: 3+

Mike Miller - (22 min., 8 pkt., 3 zb., 2 as., 2/3 3P., 3/6 z gry) - Nie tak dobry jak w meczu z Warriors, ale na pewno bardziej przydatny ekipie niż Tayshaun Prince. Trafił dwie trójki i absolutnie musi dostać w końcu szansę na wyjście w s5.
Ocena: 3

Kosta Koufos - (22 min., 8 pkt., 3/6 z gry., 0 zb.) - Chyba jeden z gorszych meczów Koufosa w barwach Grizzlies. Gdy był na parkiecie jednocześnie z Marciem Gasolem, musiał grać na przeciwko Roya Hibberta, stąd ta fatalna dyspozycja na tablicach.
Ocena: 2

Ed Davis - (17 min., 5 pkt., 7 zb., 2 blk., 2/8 z gry) - przyzwoite minuty w garbage-time. Najwięcej zbiórek spośród wszystkich Niedźwiadków i znowu mechaniczność w ofensywie. Jakby ktoś się pytał - Nie jest jeszcze gotowy na zastąpienie ZBo. Ciekawe czy kiedykolwiek będzie...

Quincy Pondexter (0/4 z gry) po siedmiu minutach zszedł z parkietu ze złamanym nosem i już na niego nie wróci. Prawdopodobnie opuści też kilka najbliższych spotkań.


niedziela, 10 listopada 2013

Grizzlies vs. Warriors, czyli wreszcie łatwo i przyjemnie.

Ostatni raz z Warriors przegraliśmy w grudniu 2010 roku, więc trudno nasze zwycięstwo odebrać jako wielką niespodziankę. Cieszy jednak styl w jakim udało nam się osiągnąć wygraną. Po raz pierwszy w tym sezonie Grizzlies wyglądali pewnie po obu stronach parkietu, a ich grę oglądało się po prostu przyjemnie. Ograniczyliśmy straty (które potem dozbieraliśmy w garbage-time), trafialiśmy (a raczej Mike Miller trafiał) z dystansu i wreszcie przypomnieliśmy sobie o świetnej defensywie, zatrzymując GSW na 42% skuteczności z gry i przez długą część spotkania nie pozwalając podopiecznym Marka Jacksona na skuteczne kontrataki.

źr: sports.yahoo.com
Mike Conley - (25 min., 20 pkt., 6 as., 3 prz., 9/11 z gry., 1/2 3P.) - Conley uwielbia grać przeciwko Stephowi Curry'emu. Jest jednym z najlepszych na niego obrońców lidze, co pokazał wczoraj ograniczając lidera Wojowników do 38% skuteczności z gry. Sam z kolei na 11 prób pomylił się tylko 2 razy i był jednym z najefektywniejszych graczy Grizzlies na parkiecie. Szkoda tylko problemu z faulami w pierwszej połowie, który poważnie ograniczył jego minuty i nie pozwolił mu na wykręcenie jeszcze lepszych cyferek. Trudno jednak od Mike'a oczekiwać dużo więcej.
Ocena: 4+

Tony Allen - (23 min.,12 pkt., 2 zb., 2 prz., 4/6 z gry.) - Chodzący koszmar Klaya Thompsona. Thompson, który w karierze zdobywa średnio 15 punktów na spotkanie, przy 43% skuteczności, w meczach przeciwko Allenowi ogranicza się do zaliczania 10 punktów na mecz i 37% skuteczności. Tony, oprócz świetnej defensywy miał także kilka udanych ścięć do kosza i co najważniejsze - trafiał lay-upy.
Ocena: 4

Tayshaun Prince - (36 min., 10 pkt., 6 zb., 3 as., 3/7 z gry) - Przyzwoity występ, który pozwala myśleć, że Prince powoli wraca do formy. Z nim na parkiecie byliśmy +17, co jest najlepszym wynikiem spośród wszystkich zawodników pierwszej piątki. Szkoda dwóch nietrafionych trójek i momentami zbyt ospałej defensywy na Andre Iguodali, którego wczoraj zatrzymać potrafiła jednak tylko i wyłącznie linia rzutów wolnych.

Zach Randolph - (34 min., 23 pkt., 11 zb., 3 as., 4 str., 9/19 z gry) - Zachary Jr. urodził się cały i zdrowy i chyba zmotywował swojego seniora do znakomitej gry przeciwko Warriors. ZBo po raz drugi w tym sezonie zaliczył występ na poziomie 20/10 i był nie do okiełznania dla zagubionego gdzieś Davida Lee. Martwią tylko straty, których zalicza średnio prawie 4 na mecz. Nie ma jednak żadnych wątpliwości - Zach wrócił i ma sie dobrze, a wczorajszy występ przeciwko Warriors to chyba jego najlepszy mecz od dwóch ostatnich spotkań w serii z OKC.
Ocena: 4+

Marc Gasol - (41 min., 18 pkt., 7 zb., 3 as., 3 blk., 8/15 z gry) - Nieco ciszej niż Zach Randolph, ale też robił swoje, aby pogrążyć Warriors. Rozegrał najlepsze w tym sezonie spotkanie w defensywie, co udokumentował 3 blokami. Nie mam pojęcia dlaczego Joerger trzymał go na parkiecie przy stanie +20 dla Niedźwiadków i mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy. Jego rywalem podobno miał być Andrew Bogut, ale ja nikogo takiego na parkiecie nie widziałem.
Ocena: 4

Mike Miller  - (28 min., 15 pkt., 9 zb., 4 as., 4/7 z gry., 4/5 3P) - "Strefa? Hehee." - Tak sobie pomyślał Mike, po tym jak GSW spróbowali skupić się głównie na defensywie w pomalowanym. Właśnie takiego Millera chcemy - skutecznego na dystansie i aktywnego na zasłonach. Joerger chyba nie widzi żadnego zagrożenia dla jego kolan i z powodzeniem gra nim po 25 minut w meczu. Ostatni raz MM tyle czasu na parkiecie przebywał w sezonie 2009/10.
Ocena: 4

Nick Calathes - (22 min., 2 pkt., 2 zb., 5 as., 1/6 z gry., 4 str.) - Dostał więcej minut niż zwykle zpowodu nieobecności Jerryda Baylessa i skrzętnie je wykorzystał. Cyferki może nie wyglądają najlepiej, jednak Calathes ma jedną poważną zaletę - w sezonie nie oddał jeszcze ani jednego rzutu z odległości 16-24 stóp od obręczy. Liczę na to, że Joerger da mu więcej szans, nie tylko w meczach, w których brakuje Jerryda Baylessa.
Ocena: 3+

Kosta Koufos - (18 min., 8 pkt., 2 zb., 1 as., 1 blk., 4 str., 4/7 z gry) - Wciąż nie mogę wyjść z podziwu, jakim cudem udało nam się ściągnąć tego gościa kosztem wyłącznie Darrella Arthura. Koufos był wczoraj bardzo aktywny i nieźle wyglądał grając jednocześnie z Marciem Gasolem. Na minus tylko cztery straty.
Ocena: 3+

Quincy Pondexter dostał od Joergera tylko 4 minuty i wydaje się, że może być to nowy trend w składzie Grizzlies. Garbage-time zaliczyli także Ed Davis i Jamaal Franklin.

wtorek, 5 listopada 2013

Grizzlies vs. Celtics, czyli zdecydowanie ciężej niż być powinno.

Nie jest dobrze. Aby wygrać u siebie z chyba najsłabszymi w całej lidze Celtics potrzebowaliśmy runu 17-6 w czwartej kwarcie, a i tak na 30 sekund prze końcem nic nie było jeszcze rozstrzygnięte. W pierwszej połowie pozwoliliśmy Celtom na 52% skuteczność z gry, a w całym spotkaniu zanotowaliśmy aż 18 strat. Dave Joerger ma przed sobą jeszcze wiele pracy, jeśli rzeczywiście chce przyśpieszyć naszą ofensywę. Pytanie, czy ze składem jaki dysponuje, ta praca wystarczy...

źr: utsandiego.com
Mike Conley - (32 min., 15 pkt., 8 as., 2 zb., 2 str., 5/14 z gry., 1/3 3P) - Miał problemy w ataku, choć trzeba przyznać, że na przeciw siebie miał jednego z najlepszych obrońców w lidze na pozycje 1/2. Nawet gdy jednak udawało znaleźć mu się pozycję do rzutu, zazwyczaj nie trafiał. Z powodu świetnej dyspozycji strzeleckiej Jerryda Baylessa dużą część ostatniej kwarty spotkania spędził na ławce rezerwowych. Za dwa dni, przeciwko Jrue Holidayowi powinien mieć łatwiej.
Ocena: 3

Tony Allen - (30 min., 8 pkt., 4 zb., 3 as., 4 prz., 4 str., 3/5 z gry) - Nie zaskoczył, ale przynajmniej nie był też szóstym zawodnikiem rywali, jak to miało miejsce w spotkaniu przeciwko Mavericks. Typowy mecz Allena, w którym niewiele dawał w ataku, ale za to świetnie spisywał się w defensywie. Na jego widok Geraldowi Wallace'owi kompletnie odechciało się rzucać. Jeden z jego przechwytów skończył się w bardzo miły dla oka sposób:
Ocena: 3+

Tayshaun Prince - (20 min., 4 pkt., 3 as., 3 zb., 2/4 z gry) - Niewidoczny, ospały i cokolwiek tam chcecie. Nie dość, że kompletnie nie istniał w ofensywie, to jeszcze zawodził w obronie, gdzie na o wiele za dużo pozwalał Jeffowi Greenowi. Prince to już nie ten sam zawodnik, co kilka lat temu w Detroit, a poważna infekcja, którą zaraził się podczas preseason wyraźnie wpłynęła na jego formę. Mam nadzieję, że Joerger wkrótce się nad nim zlituje i posadzi go na ławce rzerwowych.
Ocena: 2

Zach Randolph - (32 min., 15 pkt., 7 zb., 1 as., 6/11 z gry., 5 str.) - W niedawnym krótkim wywiadzie dla ESPN (http://espn.go.com/blog/marc-stein/post/_/id/62/one-on-one-to-five-z-bo) Zach przyznał, że chce zakończyć swoją karierę w Memphis i jest gotowy na obniżkę zarobków. W meczu z Celtics ZBo wyglądał na zdeterminowanego i ex aequo z Tonym Allenem zaliczył najlepszy wskaźnik +/- w naszej ekipie (+17). Szkoda tylko tych strat.
Ocena: 4

Marc Gasol - (35 min., 14 pkt., 8 zb., 2 as., 6/10 z gry) - Przyznam, że spodziewałem się po Marcu o wiele lepszej gry w tym sezonie. Hiszpan jak na razie rozczarowuje, a w pierwszej połowie meczu z Celtics był kompletnym no-factorem (2 pkt., 0/2 z gry). Na litość Marc, twoim rywalem był wczoraj Vitor Faverani. Sytuacja zmieniła się nieco w drugiej części spotkania, a konkrtnie w trzeciej kwarcie. Wówczas Gasol trafiał wszystko, co wpadło mu do rąk (10 pkt., 5/7 z gry) i widziałem jak po raz pierwszy korzysta na szybszej ofensywie, którą planuje grać David Joerger. Grizzlies dzięki jego grze zaliczyli nawet serię 16-3 i przez 8 minut pozwolili Celtom na tylko jeden celny rzut z gry. Takie małe Grizzlies Basketball w meczu, o którym wszyscy wolelibyśmy już zapomnieć.
Ocena: 4

Jerryd Bayless - (15 pkt., 1 zb., 1 as., 2 prz., 6/11 z gry) - Mogę za nimi nie przepadać, ale trzeba przyznać, że bez głupich i nierozważnych rzutów Baylessa w czwartej kwarcie, wczorajszego meczu byśmy nie wygrali. JB trafił na swoją kwartę konia, zdobył w niej ponad 50% naszych punktów (15), a to wszystko na 85% skuteczności. Nie ma się co jednak przyzwyczajać. Już niedługo przekonamy się, że te ostatnie 12 minut meczu z C's były tylko wyjątkiem potwierdzającym regułę. I uwierzcie mi, naprawdę chciałbym się mylić.
Ocena: 4+

Mike Miller - (23 min., 5 pkt., 5 zb., 2 as., 2/4 z gry., 1/3 3P.) - Skoro Joerger i tak nie oszczędza jego kolan, trudno mi zrozumieć, dlaczego widząc dyspozycję (a raczej jej brak) Tayshauna Prince'a, nie pozwolił jeszcze Millerowi na występ w pierwszej piątce. Jeśli nie spróbować teraz, to kiedy? Miller z pewnością będzie groźniejszą opcją w ataku i rozluźni nieco atmosferę w polu trzech sekund, gdzie więcej miejsca powinni mieć Gasol i Randolph. O spotkaniu z C's nie piszę, bo nie ma o czym.
Ocena: 3

Quincy Pondexter - (19 min., 8 pkt., 1 zb., 2/6 z gry., 2/4 3P., 2 str.) - Szybko trafił dwie trójki i to by było na tyle. Znowu rozczarował mnie i moją ekipę w fantasy, z której za chwilę wyleci. Z nim na parkiecie byliśmy wczoraj -14.
Ocena: 2-

Kosta Koufos, Ed Davis i Jon Leuer pojawili się na parkiecie jednak o ich grze nie można powiedzieć więcej niż "Gdzie ty go niby widziałeś".

Edit: Może za wcześnie wyskoczyłem z tym ostatnim... ;) :

niedziela, 3 listopada 2013

Grizzlies vs. Mavericks, czyli szybciej wcale nie znaczy lepiej.

David Joerger powiedział przed meczem, że sporą część swojej szybszej ofensywy (która polega na większej częstotliwości rzutów in transition), próbuje wzorować właśnie na taktyce Ricka Carlisle. Wczorajszy pojedynek pokazał jednak, jak dużo nam jeszcze do niej brakuje. Grizzlies przegrali 99:111 i grali dobrze tylko wtedy, gdy w swoim stylu zwalniali grę i spokojnie wracali do obrony. Przyśpieszanie akcji kończyło się albo niecelnym rzutem, albo głupią stratą, których w całym meczu zanotowaliśmy 17.

źr: newsobserver.com
Mike Conley - (38 min., 24 pkt., 8 as., 4 zb., 7/16 FG., 1/4 3P., 9/10 FT., 3 prz., 1 str.) - Rick Carlisle zastosował świetną taktykę, posyłając na Conleya, od pierwszej minuty spotkania, swojego najlepszego defensora - Shawna Mariona. Matrix nie pozwolił naszemu rozgrywającemu dosłownie na nic w pierwszej kwarcie, dzięki czemu Mavs wypracowali sobie znaczącą 16 punktową przewagę, już po 12 minutach gry. Później było nieco lepiej. Conley rzadziej musiał się pojedynkować z Marionem (który przeszedł bliżej kosza) i jego cyferki odżyły. Przy ośmiu asystach zaliczył tylko jedną stratę i wydaje się, że jest jedynym zawodnikiem w pierwszej piątce Grizzlies, któremu nie przeszkadza szybszy styl gry.
Ocena: 4+

Tony Allen - (20 min., 0 pkt., 3 zb., 0/6 FG., 1 prz.) - Wszystko co piękne kiedyś się kończy i w przypadku Allen ten koniec nastąpił bardzo szybko. Po świetnym występie w Fedex Forum przeciwko Pistons, Tony powrócił do pudłowania wszystkiego, co tylko się da. Nie trafił żadnego (!) z czterech lay-upów, a także popsuł swoją 100% skuteczność z dystansu w sezonie (No trzeba było rzucać?!). Z nim na parkiecie, Mavs grali w pięciu przeciwko czterech.
Ocena: 1

Tayshaun Prince - (17 min., 3 pkt., 2 zb., 1 as., 1/2 FG., 3 str.) - Mam nadzieję, że Joerger w końcu posadzi go na ławce. Prince jest jeszcze kompletnie bez formy i wyglądał wczoraj strasznie blado na tle znakomitego (21 pkt., 14 zb.) Shawna Mariona. W trzeciej kwarcie za sprawą jego i Tony'ego Allena, Grizzlies popełnili dwie głupie straty w ciągu 9 sekund, które skutecznie zniwelowały nasze szanse na udany come-back.
Ocena: 2

Zach Randolph - (34 min., 21 pkt., 14 zb., 2 as., 1 prz., 9/17 FG.) - Chyba jedyny zawodnik Grizzlies, który walczył od początku do końca i naprawdę chciał wygrać to spotkanie. Pierwsze 20/10 w tym sezonie i znakomita praca na atakowanej tablicy. Szkoda, że zabrakło pomocnych kolegów z ekipy, którzy w dużej mierze przeszli gdzieś obok tego spotkania. ZBo takimi występami zwiększa swoją wartość na rynku i jest chyba naszą jedyną szansą, żeby przed trade-deadline pozyskać kogokolwiek, kto ożywi pozycje 2-3.
Ocena: 4+

Marc Gasol - (35 min., 23 pkt., 5 zb., 1 as., 8/14 FG., 7/7 FT.) - Znowu lepszy w boxscorze niż na parkiecie. Ponad połowę swoich punktów (13) zdobył w czwartej kwarcie, gdy Niedźwiadki próbowały udawać, że mecz nie jest jeszcze rozstrzygnięty. Ponownie dość łatwo dawał się także przepychać w walce na tablicach. Mogło być gorzej, ale to wciąż jest tylko i wyłącznie ten sam Marc z zeszłego sezonu.
Ocena: 3+

Jerryd Bayless - (31 min., 11 pkt., 7 zb., 2 as., 4/11 FG., 2/5 3P., 3 str.) - Jeśli jest ktoś, kto cieszy się z szybszego stylu Grizzlies, to jest to właśnie on. Jego głupie próby z dalekiego półdystansu będą bowiem zawsze usprawiedliwione (Ale koledzy, ja przecież próbuję grać szybciej!). Problem polega na tym, że JB nadal tych rzutów nie trafia i jego gra wciąż działa na niekorzyść drużyny. Cieszy fakt, że trafił dwie trójki i liczę w końcu, że ktoś mu wytłumaczy, że cofnięcie się z rzutem o te 1-2 metry byłoby w jego przypadku o wiele bardziej efektywne.
Ocena: 3

Quincy Pondexter - (13 min., 2 pkt., 2 zb., 2 as., 2 str., 1/4 FG., 0/2 3P.) - Po raz kolejny zaginął w akcji. Solidny na nogach w defensywie, jednak kompletnie zgubił to, czym zaskakiwał w tegorocznych play-offach. Nie dość, że boi się rzucać z dystansu, to jeszcze, gdy na ten rzut się zdecyduje, piłka trafia do kosza bardzo rzadko. Nie masz się przecież czego bać, Quincy. 14 milionów $ już na pewno trafi do twojej kieszeni...
Ocena:

Kosta Koufos - (17 min., 7 pkt., 8 zb., 3/9 FG.) - Najgorszy wskaźnik +/- w ekipie (-16) i kilka nieudanych wspólnych minut na parkiecie z Marciem Gasolem. Koufos fatalnie prezentował się przede wszystkim w defensywie, gdzie na o wiele dużo pozwalał DeJuanowi Blairowi. Na plus z kolei jego postawa na ofensywnych tablicach, gdzie zaliczył 6 zbiórek.
Ocena: 2+

Mike Miller - (18min., 4 pkt., 4 zb., 3 as., 2/5 FG., 0/2 3P., 3 str.) - Z góry zaznaczam, że naet gdyby trafił te dwie trójki in transition, moja opinia o tym stylu gry w Memphis pozostałaby niezmienna. Joerger powinien pomyśleć o wystawieniu Millera w pierwszej piątce, gdyż Tay Prince jest póki co dziurą po obu stronach parkietu.
Ocena: 2+

W spotkaniu zobaczyliśmy jeszcze Eda Devisa, Nicka Calathesa i Jona Leuera, jednak grali oni za krótko, aby można było o nich cokolwiek napisać.

sobota, 2 listopada 2013

Kim jestem?

Mam 25 lat, jestem zawodnikiem Memphis Grizzlies i odnoszę dziwne wrażenie, że niektórzy kibice Niedźwiadków mają mnie dość. Trochę tego nie rozumiem, bo przecież przed sezonem podjąłem opcję gracza wartą 3,1 milionów $, mimo że gdzie indziej zarobiłbym pewnie więcej pieniędzy. Tak się przynajmniej wszystkim wydaje...

źr: wikia.com

W zeszłym roku, włączając w to play-offy, oddałem 759 prób z gry. Trafiłem tylko 309, ale cóż, przecież każdemu się zdarza, prawda? Skuteczność nie jest tu jednak najważniejsza. 37%  (282) moich rzutów stanowiły próby z 5-7 metra (16-23 ft), czyli tuż przed linią za trzy punkty. W lidze powszechnie uważa się, że są to najmniej efektywne próby jakie tylko można oddawać. Przeciętny zawodnik NBA, na 100 swoich prób, oddaje z tego miejsca 18 rzutów. O dziewiętnaście mniej niż ja.

Grając po 22 minuty na mecz, taką głupią i zupełnie nierozsądną próbę oddawałem co 6 minut i 15 sekund. Dla porównania, zobaczmy jak w tej statystyce spisywali się w sezonie 2012/13 inni lubiący dużo rzucać zawodnicy w lidze:

Zawodnik:  Ilość rzutów z 5-7 m. Liczba minut:  Co ile minut rzut:
Carmelo Anthony4132842 7 min. 10 sek.
Pan Zagadka 282 2076 7 min. 20 sek.
Kobe Bryant 3783013 8 min.
Russell Westbrook 316 2861 9 min. 15 sek.
Kyrie Irving 207 2048 9 min. 50 sek.

Jak widać Pan Zagadka, czyli ja we własnej osobie, znajduję się w ścisłej czołówce graczy NBA, jeśli chodzi o częstotliwość odpalania możliwie najmniej efektywnych prób z gry. Wydawać by się mogło, że jeśli rzucam (i pozwala mi na to trener) z 5-7 metra częściej niż Kobe Bryant i Kyrie Irving, powinienem znać się na tych klockach całkiem nieźle. Niestety, poniższy shot-chart tego nie potwierdza:


Jak pewnie się domyślacie, ten oddzielony niebieskim flamastrem (ok, przyznaję, pędzlem w paincie...) obszar, którego nie powstydziłby się nawet Jacek Gmoch, jest właśnie tą odległością od kosza, którą się dziś zajmujemy. Im kolor bardziej czerwony, tym dalej mi od przeciętnej, ligowej skuteczności z danego miejsca na parkiecie. Powyżej przeciętnej rzucam tylko z prawego łokcia (44.83%). Poza tym (odejmując ten szczęśliwy prawy łokieć)? Moja skuteczność z 5-7 metra waha się w granicach 36%. To chyba rzeczywiście nie brzmi zbyt dobrze, jak na kogoś, kto rzuca z tego miejsca średnio co 7 minut i 20 sekund.

Jeśli jeszcze nie wiecie kim jestem, przed wami ostatnia podpowiedź. Krótki film instruktażowy, o tym jak powodować zawały serca u osób regularnie oglądających mecze Memphis Grizzlies:



Edit: W nocy machnąłem się nieco w obliczeniach (było późno), ale wszystko już poprawione. Mała pomyłka dużo jednak w tabeli nie zmieniła.

Grizzlies vs. Pistons czyli pierwszy raz w nowym roku

Łatwo nie było, ale ostatecznie udało nam się, po dogrywce, wygrać pierwszy mecz sezonu z Detroit Pistons 111:108. Momentami graliśmy dobrze, ale tych momentów było niestety zdecydowanie za mało. Cieszy powrót (miejmy nadzieję, że nie jednorazowy) Zacha Randolpha i świetny występ Tony'ego Allena.

źr: commercialappeal.com
Mike Conley - (22 pkt., 4 as., 5 zb., 7/12 FG., 7/7 FT., 2 prz., 5 str.) - Najlepszy strzelec i nasza pierwsza opcja w ofensywie. Na zdobycie 22 punktów potrzebował zaledwie dwunastu rzutów. Skutecznie wykorzystywał braki Willa Bynuma i był nie do zatrzymania w penetracjach. W obronie jak zwykle niezawodny. Martwić może tylko i wylącznie spora liczba strat, ktora wynikała z agresywnej defensywy Tłoków od połowy parkietu.
Ocrna: 4

Tony Allen - 16 pkt., 3 as., 4 zb., 5 prz., 6/10 FG., 4/4 FT) - Tony w niemal perfekcyjnym wydaniu. Najlepszy wskaźnik +/- w ekipie (+12) nie jest przypadkiem. Skończył mecz z pięcioma przechwytami, choć czasami zbyt często ryzykował i w próbach przejęcia piłki, zostawiał niepilnowanego rywala. Zrezygnował z rzutów z dystansu (wciąż pozostaje 100% strzelcem w sezonie), na rzecz celnych lay-upów. W jego przypadku to niewiele mniejszy sukces niż 3/3 zza łuku.
Ocena: 4+

Tayshaun Prince - (8 pkt., 2 zb., 2 as., 3/6 FG., 1/2 FT.) - Myślałem,  że będzie gorzej. Szczegolnie, że na przeciwko siebie miał o wiele lepiej przygotowanego do sezonu Josha Smitha. Bałem sie, gdy Joerger wpuścił go do gry pod koniec pod koniec dogrywki, jednak moje wszelkie wątpliwości szybko rozwiała celna trójka z prawego narożnika i solidna obrona na JS. 20 minut na parkiecie, to dla niego jak na razie optymalna liczba. Na więcej nie powinniśmy chyba nawet liczy, gdy w obwodzie są Miller i Pondexter.
Ocena: 3+

Zach Randolph - (16 pkt., 10 zb., 2 as., 2 prz., 7/12 FG) - W końcu! Witamy z powrotem panie Randolph. Wreszcie zobaczylismy Zacha, ktorego regularnie chcemy oglądać (i spróbować wytransferować?) w tym roku. Solidne double-double i znakomita praca na tablicach. Nie zobaczycie tego na statystykach, ale to wlasnie dzięki niemu wysocy Pistons popełnili w końcówce meczu kilka głupich strat, ktore pozwoliły nam na wygranie tego meczu. Oby tak dalej.
Ocena: 4

Marc Gasol - (15 pkt., 8 zb., 5 as., 4/8 FG., 7/9FT., 1 prz., 2blk.) - Nie zawiódł, ale też niczym specjalnym się nie wyróżnił. Oczywiście oprócz dobitki po swoim niecelnym rzucie, ktora doprowadziła do dogrywki i pozwoliła nam ostatecznie wygrać to spotkanie. Po raz pierwszy (i na pewno nie ostatni) w tym sezonie skończył mecz największą ilością asyst w zespole, ale z drugiej strony, na o wiele za dużo na tablicach pozwalał Andre Drummondowi.
Ocena: 4

Jerryd Bayless - (9 pkt., 2 zb., 1 as., 3/6 FG., 1/3 3P.,1 prz.) - Największym plusem jego występu było to, że nie zawiódł, co w przypadku Baylessa wcale nie jest takie łatwe. Nigdy nie przyzwyczaję się do jego głupich prób odpalanych z 5-6 metra, podobnie jak JB nigdy nie zacznie ich reularnie trafiać. Szkoda że Joerger daje tak mało szans Calathesowi.
Ocena: 3

Mike Miller - (8 pkt., 2 zb., 3 as., 3/9 FG., 2/5 3P., 1 prz.) - Joerger nie oszczędza Millera, a ten odwdzięcza mu się bardzo przyzwoitą grą. Wczoraj trafił dwie trójki, w tym jedną, bardzo ważną na 2 minuty przed końcem. Mike solidnie spisywał się też w obronie, gdzie kilka razy zatrzymał w post-up Josha Smitha.
Ocena: 3+

Quincy Pondexter - (6 pkt., 3 as., 2/6 FG., 1/4 3P.) - Klątwa dopiero co podpisanego kontraktu zadziałała. Pondexter zagrał słabo. Znowu cczęsto rezygnował z czystych pozycji na dystansie, a gdy już zdecydował się na rzut, zazwyczaj nie trafiał. Z nim na parkiecie Grizzlies byli -14. W tym przypadku statystyki nie kłamią.
Ocena: 2-

Kosta Koufos - (6 pkt., 3 zb., 1 as., 3/6 FG., 1 prz., 1 blk.) - Bardzo dobry wystep i świetna energia z ławki. Koufos robił wszystko to, co powinien robić rezerwowy środkowy, którego (Hamed nie obraź się) nie było bw Memphis od kilku lat.
Ocena: 3+

Ed Davis - (5 pkt., 3 zb., 2/2 FG., 2 str.) - Gorszy niż Koufos i o wiele mniej od niego widoczny. Przez 17 minut nic wielkiego nie pokazał i bardzo średnio prezentował sie na tle wysokich Pistons.
Ocena: 2+

Skrót: