sobota, 2 listopada 2013

Kim jestem?

Mam 25 lat, jestem zawodnikiem Memphis Grizzlies i odnoszę dziwne wrażenie, że niektórzy kibice Niedźwiadków mają mnie dość. Trochę tego nie rozumiem, bo przecież przed sezonem podjąłem opcję gracza wartą 3,1 milionów $, mimo że gdzie indziej zarobiłbym pewnie więcej pieniędzy. Tak się przynajmniej wszystkim wydaje...

źr: wikia.com

W zeszłym roku, włączając w to play-offy, oddałem 759 prób z gry. Trafiłem tylko 309, ale cóż, przecież każdemu się zdarza, prawda? Skuteczność nie jest tu jednak najważniejsza. 37%  (282) moich rzutów stanowiły próby z 5-7 metra (16-23 ft), czyli tuż przed linią za trzy punkty. W lidze powszechnie uważa się, że są to najmniej efektywne próby jakie tylko można oddawać. Przeciętny zawodnik NBA, na 100 swoich prób, oddaje z tego miejsca 18 rzutów. O dziewiętnaście mniej niż ja.

Grając po 22 minuty na mecz, taką głupią i zupełnie nierozsądną próbę oddawałem co 6 minut i 15 sekund. Dla porównania, zobaczmy jak w tej statystyce spisywali się w sezonie 2012/13 inni lubiący dużo rzucać zawodnicy w lidze:

Zawodnik:  Ilość rzutów z 5-7 m. Liczba minut:  Co ile minut rzut:
Carmelo Anthony4132842 7 min. 10 sek.
Pan Zagadka 282 2076 7 min. 20 sek.
Kobe Bryant 3783013 8 min.
Russell Westbrook 316 2861 9 min. 15 sek.
Kyrie Irving 207 2048 9 min. 50 sek.

Jak widać Pan Zagadka, czyli ja we własnej osobie, znajduję się w ścisłej czołówce graczy NBA, jeśli chodzi o częstotliwość odpalania możliwie najmniej efektywnych prób z gry. Wydawać by się mogło, że jeśli rzucam (i pozwala mi na to trener) z 5-7 metra częściej niż Kobe Bryant i Kyrie Irving, powinienem znać się na tych klockach całkiem nieźle. Niestety, poniższy shot-chart tego nie potwierdza:


Jak pewnie się domyślacie, ten oddzielony niebieskim flamastrem (ok, przyznaję, pędzlem w paincie...) obszar, którego nie powstydziłby się nawet Jacek Gmoch, jest właśnie tą odległością od kosza, którą się dziś zajmujemy. Im kolor bardziej czerwony, tym dalej mi od przeciętnej, ligowej skuteczności z danego miejsca na parkiecie. Powyżej przeciętnej rzucam tylko z prawego łokcia (44.83%). Poza tym (odejmując ten szczęśliwy prawy łokieć)? Moja skuteczność z 5-7 metra waha się w granicach 36%. To chyba rzeczywiście nie brzmi zbyt dobrze, jak na kogoś, kto rzuca z tego miejsca średnio co 7 minut i 20 sekund.

Jeśli jeszcze nie wiecie kim jestem, przed wami ostatnia podpowiedź. Krótki film instruktażowy, o tym jak powodować zawały serca u osób regularnie oglądających mecze Memphis Grizzlies:



Edit: W nocy machnąłem się nieco w obliczeniach (było późno), ale wszystko już poprawione. Mała pomyłka dużo jednak w tabeli nie zmieniła.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz