czwartek, 30 października 2014

Grizzlies vs. Timberwolves, czyli Welcome Back Memphis Grizzlies

Tęskniliście? Ja nie zdawałem sobie sprawy, że aż tak. Gdy tylko Zach Randolph trafił jednak swój pierwszy rzut z piątego metra, a Tony Allen po raz pierwszy wygrał pojedynek 1 na 1 z Andrew Wigginsem, zrozumiałem jak bardzo brakowało mi koszykówki spod znaku Memphis. Koszykówki męczącej, ciężkiej do oglądania i pełnej wszechobecnego grindu, którego w spotkaniu przeciwko Timberwolves także nie mogło zabraknąć.


Wygraliśmy w swoim stylu. Choć po mocnym starcie (ZBo!) wydawało się, że możemy na Leśnych Wilkach zrobić upragniony blow-out, to wejście na parkiet naszych rezerwowych szybko te marzenia zaprzepaściło. Ławka Grizzlies przez cały mecz zdobyła tylko 10 punktów, trafiając z gry zaledwie 3 razy na 16 prób. Przy 46 oczkach i 51% skuteczności drugiego unitu Flipa Saundersa, któremu przewodził znakomity Mo Williams (18 pkt, 6/9 z gry) wyglądało to po prostu źle.

To samo można powiedzieć o walce na tablicach. Goście wygrali ją 47-33, a różnicę robiła przede wszystkim atakowana deska. Atletyczni Wolves przeskakiwali nad głowami bezradnych Niedźwiadków i w ten sposób trzymali się w meczu, który rozstrzygnął się dopiero w samej końcówce. 

Od czego mamy jednak nasze dwie wieże. Zach Randolph i Marc Gasol wspólnie uzbierali 57 punktów, dodali do tego 22 zbiórki, a wszystko robili na znakomitej 72% (!!!) skuteczności. To właśnie za ich sprawą Grizzlies tłamsili gości pod koszem, wygrywając walkę o punkty w pomalowanym 58-34. To także dzięki nim Niedźwiadki otworzyły sezon od zwycięstwa po raz pierwszy od trzynastu lat.

Mike Conley - 16 pkt, 6 as., 1 prz., 7/14 z gry, 1/4 za trzy

Oddał pole do popisu swoim wyższym kolegom, ale i tak (jak zwykle) był solidny do szpiku kości. Z powodu dwóch szybko złapanych fauli nie mógł tak skutecznie uprzykrzać życia Ricky'ego Rubio, jednak to między innymi za jego sprawą hiszpański rozgrywający popełnił aż 7 strat. 

Ocena: 4

Courtney Lee - 14 pkt, 3 as., 2 prz., 5/11 z gry, 2/4 za trzy

Trafiał to, co było do trafienia i jako jedyny zawodnik Grizzlies istniał na dystansie. Zdecydowanie najpewniejsza opcja na pozycji nr 2, jaką w tej chwili jesteśmy w stanie wystawić.

Ocena: 3+

Tony Allen - 8 pkt. 5 as., 3 zb., 3 prz., 4/8 z gry

Nie chciałbyś zaliczać swojego debiutu w NBA przeciwko komuś takiemu jak Tony Allen. Grindfather przyćmił jednego z kandydatów na najlepszego pierwszoroczniaka sezonu, a sam robił to, do czego nas już dobrze przyzwyczaił. Świetna bronił i pudłował lay-upy.

Ocena: 3+ 

Zach Randolph - 25 pkt, 13 zb., 5 str., 12/16 z gry

Widać, że był głodny gry. Już w pierwszej kwarcie uzbierał 12 oczek i stanowił nie lada wyzwanie dla lżejszego o kilkanaście kilogramów Thaddeusa Younga. Z biegiem czasu zwolnił, jednak dalej skupiał na sobie uwagę obrońców, uniemożliwiając podwajanie Marca Gasola.

Ocena: 4+

Marc Gasol - 32 pkt, 9 zb., 3 as., 2 prz., 2 bl., 12/17 z gry, 8/10 FT

Pozamiatał. Pierwszy mecz i od razu career-high w punktach. Czy trzeba dodawać coś więcej?


Ocena: 5

Jon Leuer - 0 pkt, 3 zb., 0/4 z gry

Pierwsza rezerwowa opcja Davida Joergera na pozycje 4/5 tym razem nie wypaliła. Kilka niezłych posiadań w defensywie i długo, długo nic. Następnym razem musi być lepiej.

Ocena: 2

Vince Carter - 4 pkt, 1/7 z gry, 0/4 za trzy

Nieudany debiut, w którym zdecydowanie zbyt rzadko widzieliśmy Cartera z piłką w rękach. Funkcjonował głównie jako spot-up shooter, którego Joerger chciał wprowadzić w miejsce Mike'a Millera. 

Ocena: 2

Quincy Pondexter - 4 pkt, 1/2 z gry, 1/2 za trzy

Nijaki występ, okraszony jedną celną trójką z prawego rogu. Potrzebujemy znacznie więcej.

Ocena: 2

Beno Udrih - 2 pkt, 1 as., 1 zb., 1/3 z gry

Oj będzie ciężko. 14 minut i -11 na parkiecie. Gdy Conley złapał 2gie przewinienie, Beno wszedł na parkiet i z +9 dla Grizzlies zrobiło się +1 dla Timberwolves. Nie, to nie był przypadek.

Ocena: 1

Kosta Koufos - 0 pkt, 1 zb., 0/0 z gry

Grał zbyt krótko, aby móc powiedzieć coś więcej


czwartek, 9 października 2014

Grizzlies vs. Bucks, czyli powrót w ciemno

GRIZZLIES vs. BUCKS 83:86


NBA niestety nie przewidziała transmisji z pierwszego przedsezonowego meczu Grizzlies, więc dzisiejsza relacja będzie opierać się głównie na tym, co udało mi się wyczytać ze statystyk. Zamiast ocen dla poszczególnych zawodników (trudno oceniać kogoś, gdy się go nie widziało), po myślnikach postaram się zatem wypisać to, co w boxscorze zwraca na siebie największą uwagę.

środa, 8 października 2014

Skarb Kibica 2014/15: rozgrywający

Już dziś wieczorem Grizzlies rozegrają swój pierwszy mecz w preseason. Z tej okazji startujemy ze Startem Kibica, który otwiera krótka analiza przyszłości naszych rozgrywających.

Mike Conley 

2013/14: 17,2 pkt, 6,0 as., 2,9 zb., 1,5 prz., 45% z gry, 36% za trzy, 81% FT

Cały świat wie, że jest niedoceniany, a mimo to cały świat nadal go nie docenia. Conley ma za sobą najlepszy sezon w karierze, w którym wziął na siebie ciężar gry i oficjalnie przejął pałeczkę lidera drużyny. Gdy na przełomie grudnia i stycznia Grizzlies mieli według rankingu Hollingera niecały procent szans na dostanie się do play-offów, to właśnie on poderwał drużynę do ataku i stał się ojcem naszego zmartwychwstania. Miejmy nadzieję, że w tym sezonie do takiego wysiłku nikt nie będzie go już zmuszał.


Najlepszy scenariusz:

Mike wchodzi na kolejny pułap swoich umiejętności. Umacnia się na pozycji lidera drużyny, a z 18 punktami na mecz zostaje też jej najlepszym strzelcem. Zwieńczeniem jego ciągłego rozwoju staje się udział w All-Star Game, gdzie Conley wchodzi na 5 minut i zbija piątki z Kobe Bryantem. 

Najgorszy scenariusz:

Jedyne co może go zatrzymać to kontuzje. Grając po ponad 30 minut na mecz Conley już w zeszłym sezonie uskarżał się na urazy kostki. Bez zmiennika z prawdziwego zdarzenia mogą się one niestety powtórzyć, a wtedy… Nawet nie chcę o tym myśleć.

Najbardziej prawdopodobny scenariusz:

Conley jest sobą. Ze zdrowym Gasolem na parkiecie nie musi już ciągnąć Grizzlies na swoich osamotnionych barkach. Spadek w rubryce "punkty" odbija sobie zwiększoną liczbą asyst i po raz kolejny udowadnia wszystkim, że należy do ścisłej czołówki rozgrywających w NBA. Na występ w Meczu Gwiazd nadal nie ma jednak co liczyć… 


Nick Calathes

2013/14: 4,9 pkt, 2,9 as., 1,9 zb., 0,9 prz., 45% z gry, 31% za trzy, 61% FT

Nie jestem w stanie mu zaufać. Oglądałem w zeszłym sezonie zbyt dużo meczów Grizzlies, aby traktować Greka jako wartościową drugą opcję na pozycji rozgrywającego. Calathes to rodzaj zawodnika, który podnosi ci ciśnienie przy każdym kontakcie z piłką. W zeszłym roku 23% jego posiadań kończyło się stratą...

Najlepszy scenariusz:

Po 13 meczach zawieszenia Calathes jest głodny gry. Resztki włosów jeżą mu się na głowie, gdy myśli o powrocie na parkiet. W pierwszym meczu zastępuje mającego kłopot z faulami Conleya i wygląda nadzwyczaj solidnie. Dzięki temu utrzymuje pozycję drugiego rozgrywającego i chwilami sprawia, że uderzam się w pierś. Chwilami.

Najgorszy scenariusz

Calathes szybko traci minuty na rzecz Beno Udriha i coraz bardziej żałuje pobytu w Memphis. Gdy tylko sezon się kończy, ucieka do ojczyzny, aby jak najszybciej zapomnieć o wygwizdujących go kibicach w FedEx Forum.


Najbardziej prawdopodobny scenariusz:

Grek topi się w przeciętności i robi dokładnie to samo, co w zeszłym sezonie. Na trzy słabe występy zalicza jeden dobry, który daje nam nadzieję, że jeszcze coś z niego będzie. Nawet gdy w głębi duszy wszyscy wiedzą, że to jego ostatni sezon w NBA.

Beno Udrih


2013/14: 4,9 pkt, 2,8 as., 1,4 zb., 0,6 zb., 43% z gry, 43% za trzy, 83% FT

Gdy Grizzlies zatrudniali go pod koniec lutego miał to być tylko szybki, trzymiesięczny romans. Skończyło się na stałym związku i podpisaniu dwuletniego kontraktu podczas tegorocznego offseason. Świetna seria z Thunder zapewniła mu miejsce w drużynie, a teraz zapewni mu pewnie pozycję drugiego rozgrywającego.

Najlepszy scenariusz:

Benosanity trwa dalej. Udrih wchodzi z ławki i trafia wszystkie rzuty z półdystansu, jakie tylko przyjdą mu do głowy. Wykorzystuje zawieszenie Calathesa, aby zdobyć pozycję rezerwowego rozgrywającego i choć z biegiem czasu traci na jakości, to dalej gra na poziomie, którego nikt się po nim nie spodziewał.


Najgorszy scenariusz:

Sen o udanych play-offach kończy się nadzwyczaj szybko. Udrih momentalnie staje się kompletną dziurą w defensywie i gra źle do tego stopnia, że niektórzy z nas zaczynają tęsknić za Nickiem Calathesem. Czarę goryczy przelewa jeszcze jego prośba o transfer i powrót do New York Knicks.

Najbardziej prawdopodobny scenariusz:

Słoweniec miewa przebłyski w ofensywie, lecz zdecydowanie częściej zwracamy uwagę na jego błędy w obronie. Mimo to wygrywa walkę o minuty z Calathesem, choć większa w tym zasługa marnej formy tego drugiego. 


sobota, 4 października 2014

3on3: Przed sezonem - część 2.

Kolejna sobota, czyli czas na kolejne wydanie naszego przedsezonowego 3on3. Tym razem zajęliśmy się rolą Vince'a Cartera, kontraktem Marca Gasola i przyszłością Michaela Beasleya, który według niektórych z nas ma szansę odbudować w Memphis swoją karierę. Na pytania odpowiadał z nami Piotrek Zarychta, do niedawna redaktor naczelny portalu zkrainynba.com, dziś świeżo upieczony członek redakcji Szóstego Gracza.


1. Czy widzisz jakąkolwiek szansę na to, że Michael Beasley odbuduje w Memphis swoją karierę?

Piotr Zarychta (Szóstygracz.pl): Jakąś szansę widzę, ale po pierwsze tego typu eksperymenty bardzo rzadko kończą się powodzeniem. Oczywiście życzę i Grizzlies i Beasleyowi z całego serca powodzenia, ale trudno mi sobie wyobrazić udany koniec tej współpracy. Po pierwsze sam B-Easy najlepiej się czuje, gdy jest zawodnikiem pierwszoplanowym, a takim w Grizzlies na pewno nie będzie. Poza tym mam wrażenie, że jemu potrzebny jest trener o odpowiednich właściwościach, trener, który dogada się z nim w kwestii mentalnej. Czy Dave Joerger może być tym człowiekiem? Wątpię.

Łukasz Pawlak (Polish Grindhouse): Co roku inny klub i co roku to samo pytanie. Czy Memphis to wreszcie to właściwe miejsce? Ciężko stwierdzić. Na ten moment nie wiadomo jeszcze czy B-Easy przekona do siebie sztab szkoleniowy Niedźwiadków (chociaż konkurencja nie powala na kolana). Jeżeli jednak włodarze naszego zespołu zdecydują się go podpisać, na pewno będę fanem tego ruchu.


Krzysiek Uzdowski (Polish Grindhouse): Na pierwszym treningowym campie Beasley wyglądał podobno znakomicie, ale hej, kto nie wygląda dobrze na pierwszym treningowym campie? Mimo to tli się we mnie iskierka nadziei, która podpowiada mi, że były #2 Draftu 2008 w składzie Grizzlies może odnaleźć swój nowy, wyrozumiały dom. Jak przechodzić duchową przemianę to tylko w Memphis. Zapytajcie Zacha Randolpha.

2. W jakiej roli David Joerger powinien wykorzystywać Vince’a Cartera?

Piotr Zarychta: Carter powinien mieć dwojaką rolę w zespole. Po pierwsze powinien być superrezerwowym, pełnić podobną rolę jaką miał w Dallas. Przy okazji powinien być też mentorem dla młodych graczy, takich jak Jordan Adams. Powinni oni korzystać z jego doświadczenia i nasiąkać jak gąbka jego opowieściami.


Łukasz Pawlak: Myślę, że VC będzie pełnił podobną rolę co w zeszłym sezonie w Dallas. Jako zmiennik Tejszona będzie miał za zadanie rozruszać naszą grę w ataku oraz odciążyć Mike'a Conleya od kreowania akcji ofensywnych. Liczę także na sporą ilość minut w crunch-time

Krzysiek Uzdowski: Wszyscy chcemy widzieć Vince'a na parkiecie w ciągu ostatnich 5 minut spotkania. To pewne. Z nim na parkiecie, przestoje naszej ofensywy powinny trwać zdecydowanie krócej, niż miało to miejsce w niektórych momentach poprzedniego sezonu. Jeśli chodzi o konkretną rolę, to zakładam, że Joerger nie musi się nawet do Cartera odzywać. Vince ma po prostu robić to, co tak dobrze wychodziło mu w ciągu dwóch ostatnich sezonów - grać na poziomie najlepszych rezerwowych w całej NBA.

3. Marc Gasol wchodzi w swój contract year i za rok stanie się wolnym agentem. Czy według Ciebie Hiszpan zasługuje na maksymalny kontrakt?

Piotr Zarychta: Nie jestem nigdy chętny do przepłacania zawodników, ale patrząc na to jak szybko w górę będzie szło w najbliższych sezonach salary cap, podpisanie z Gasolem bardzo wysokiej umowy nie będzie dużym błędem. W tej chwili wydaje się on być kluczowym zawodnikiem dla sukcesu drużyny. Mam jednak przeczucie, że Grizzlies dogadają się z nim na kontrakt, po którym znów wszyscy podrapiemy się w głowy, że można takiemu zawodnikowi dać zmyślny kontrakt, podobnie jak to było parę lat temu choćby w przypadku Mike'a Conleya.


Łukasz Pawlak: Zdecydowanie. Młodszy z braci to ikona tej organizacji, gracz, na którym oparta jest cała gra zespołu - zarówno ofensywna jak i defensywna - i między innymi właśnie po to była cała ta polityka oszczędnościowa w ostatnich latach. Oczywiście, słyszy się dużo plotek, o tym jakoby Hiszpan miał zasilić w przyszłym roku szeregi New York Knicks, ale chyba nikt nie wyobraża sobie innej decyzji niż kontynuowanie kariery w mieście Elvisa.

Krzysiek Uzdowski: Jeśli doktor Marc od tego uzależni swój dalszy pobyt w Memphis to oczywiście, managment Niedźwiadków nie powinien się nawet zastanawiać. W lidze z łatwością znajdziemy masę bardziej przepłaconych zawodników. Liczę jednak, że Marc pójdzie w ślady kolegów z drużyny (Tony Allen, ZBo) i zgodzi się na mniejszy kontrakt kosztem dalszego budowania drużyny z mistrzowskimi aspiracjami.

PS. Piotrkowi na dniach urodzi się potomek, więc w imieniu całej Niedźwiedziej familii życzymy mu wszystkiego najlepszego!