niedziela, 10 listopada 2013

Grizzlies vs. Warriors, czyli wreszcie łatwo i przyjemnie.

Ostatni raz z Warriors przegraliśmy w grudniu 2010 roku, więc trudno nasze zwycięstwo odebrać jako wielką niespodziankę. Cieszy jednak styl w jakim udało nam się osiągnąć wygraną. Po raz pierwszy w tym sezonie Grizzlies wyglądali pewnie po obu stronach parkietu, a ich grę oglądało się po prostu przyjemnie. Ograniczyliśmy straty (które potem dozbieraliśmy w garbage-time), trafialiśmy (a raczej Mike Miller trafiał) z dystansu i wreszcie przypomnieliśmy sobie o świetnej defensywie, zatrzymując GSW na 42% skuteczności z gry i przez długą część spotkania nie pozwalając podopiecznym Marka Jacksona na skuteczne kontrataki.

źr: sports.yahoo.com
Mike Conley - (25 min., 20 pkt., 6 as., 3 prz., 9/11 z gry., 1/2 3P.) - Conley uwielbia grać przeciwko Stephowi Curry'emu. Jest jednym z najlepszych na niego obrońców lidze, co pokazał wczoraj ograniczając lidera Wojowników do 38% skuteczności z gry. Sam z kolei na 11 prób pomylił się tylko 2 razy i był jednym z najefektywniejszych graczy Grizzlies na parkiecie. Szkoda tylko problemu z faulami w pierwszej połowie, który poważnie ograniczył jego minuty i nie pozwolił mu na wykręcenie jeszcze lepszych cyferek. Trudno jednak od Mike'a oczekiwać dużo więcej.
Ocena: 4+

Tony Allen - (23 min.,12 pkt., 2 zb., 2 prz., 4/6 z gry.) - Chodzący koszmar Klaya Thompsona. Thompson, który w karierze zdobywa średnio 15 punktów na spotkanie, przy 43% skuteczności, w meczach przeciwko Allenowi ogranicza się do zaliczania 10 punktów na mecz i 37% skuteczności. Tony, oprócz świetnej defensywy miał także kilka udanych ścięć do kosza i co najważniejsze - trafiał lay-upy.
Ocena: 4

Tayshaun Prince - (36 min., 10 pkt., 6 zb., 3 as., 3/7 z gry) - Przyzwoity występ, który pozwala myśleć, że Prince powoli wraca do formy. Z nim na parkiecie byliśmy +17, co jest najlepszym wynikiem spośród wszystkich zawodników pierwszej piątki. Szkoda dwóch nietrafionych trójek i momentami zbyt ospałej defensywy na Andre Iguodali, którego wczoraj zatrzymać potrafiła jednak tylko i wyłącznie linia rzutów wolnych.

Zach Randolph - (34 min., 23 pkt., 11 zb., 3 as., 4 str., 9/19 z gry) - Zachary Jr. urodził się cały i zdrowy i chyba zmotywował swojego seniora do znakomitej gry przeciwko Warriors. ZBo po raz drugi w tym sezonie zaliczył występ na poziomie 20/10 i był nie do okiełznania dla zagubionego gdzieś Davida Lee. Martwią tylko straty, których zalicza średnio prawie 4 na mecz. Nie ma jednak żadnych wątpliwości - Zach wrócił i ma sie dobrze, a wczorajszy występ przeciwko Warriors to chyba jego najlepszy mecz od dwóch ostatnich spotkań w serii z OKC.
Ocena: 4+

Marc Gasol - (41 min., 18 pkt., 7 zb., 3 as., 3 blk., 8/15 z gry) - Nieco ciszej niż Zach Randolph, ale też robił swoje, aby pogrążyć Warriors. Rozegrał najlepsze w tym sezonie spotkanie w defensywie, co udokumentował 3 blokami. Nie mam pojęcia dlaczego Joerger trzymał go na parkiecie przy stanie +20 dla Niedźwiadków i mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy. Jego rywalem podobno miał być Andrew Bogut, ale ja nikogo takiego na parkiecie nie widziałem.
Ocena: 4

Mike Miller  - (28 min., 15 pkt., 9 zb., 4 as., 4/7 z gry., 4/5 3P) - "Strefa? Hehee." - Tak sobie pomyślał Mike, po tym jak GSW spróbowali skupić się głównie na defensywie w pomalowanym. Właśnie takiego Millera chcemy - skutecznego na dystansie i aktywnego na zasłonach. Joerger chyba nie widzi żadnego zagrożenia dla jego kolan i z powodzeniem gra nim po 25 minut w meczu. Ostatni raz MM tyle czasu na parkiecie przebywał w sezonie 2009/10.
Ocena: 4

Nick Calathes - (22 min., 2 pkt., 2 zb., 5 as., 1/6 z gry., 4 str.) - Dostał więcej minut niż zwykle zpowodu nieobecności Jerryda Baylessa i skrzętnie je wykorzystał. Cyferki może nie wyglądają najlepiej, jednak Calathes ma jedną poważną zaletę - w sezonie nie oddał jeszcze ani jednego rzutu z odległości 16-24 stóp od obręczy. Liczę na to, że Joerger da mu więcej szans, nie tylko w meczach, w których brakuje Jerryda Baylessa.
Ocena: 3+

Kosta Koufos - (18 min., 8 pkt., 2 zb., 1 as., 1 blk., 4 str., 4/7 z gry) - Wciąż nie mogę wyjść z podziwu, jakim cudem udało nam się ściągnąć tego gościa kosztem wyłącznie Darrella Arthura. Koufos był wczoraj bardzo aktywny i nieźle wyglądał grając jednocześnie z Marciem Gasolem. Na minus tylko cztery straty.
Ocena: 3+

Quincy Pondexter dostał od Joergera tylko 4 minuty i wydaje się, że może być to nowy trend w składzie Grizzlies. Garbage-time zaliczyli także Ed Davis i Jamaal Franklin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz