środa, 15 stycznia 2014

Grizzlies vs Thunder, czyli witamy z powrotem Wielki Bracie

Wrócił Gasol i wraz z nim nasze ukochane Grit&Grind, czyli coś czego tak bardzo dawno w FedEx Forum nie widzieliśmy.

I tak spotkanie zaczęliśmy mieląc rywali na tablicach (20-6 w pierwszej kwarcie), trafiając z dystansu (2/3) i wymuszając kolejne straty OKC (19 w całym meczu). W drugiej ćwiartce nie było już tak kolorowo, bowiem Miśki przez prawie 5 minut(!) męczyli się, aby zdobyć choćby punkt.

Ogólnie mecz chociaż wyrównany, nie był najpiękniejszy, oba zespoły grały na słabej skuteczności, było sporo fauli i przeważała gra podkoszowa. Po raz kolejny Coach Niedźwiadków popełnił błędy w rotacji. Mam wrażenie, że za długo trzymał na ławce skutecznego Courtneya Lee w drugiej kwarcie i za wcześnie zdjął z boiska Mike Conleya, który pod koniec spotkania opadł z sił i musiał na moment opuścić parkiet.

Mimo wszystko Grizzlies przedłużyli swoją serię zwycięstw do 3 meczy i na pewno ta świetna passa może jeszcze potrwać, ponieważ w najbliższym czasie będziemy podejmować zespoły teoretycznie słabsze, a mianowicie – Bucks, Kings oraz Pelicans.

Mike Conley – MC11 coraz głośniej puka do drzwi All Star Weekend. Obok Walla jest chyba najszybszym graczem z piłką w Dużej Lidze, jego Ball-Handling jest na światowym poziomie, świetnie pracuje na nogach w defensywie, jest oburęczny oraz znacznie poprawił skuteczność zza linii 7.24. Jednym słowem - gracz kompletny.
Ocena: 4+

Courtney Lee
– Jaram się jak tęcza na placu Zbawiciela. Lee jest zdecydowanie bardziej pożyteczny od chaotycznego Baylessa, gra rozważnie i przede wszystkim myśli. Ten mecz zaczął niesamowicie, rzucił 14 z 24 punktów w pierwszej kwarcie. Był skuteczny na dystansie i aktywny na desce. Oby tak dalej!
Ocena: 5

Tayshaun Prince – Mimo, że w ataku był kompletnie nie przydatny, to muszę powiedzieć, że podobał mi się jego defense na Durancie. Fakt, że zdobył aż 37 punktów, ale KD zdecydowanie miał tej nocy „dzień konia”. Tejszon fajnie odcinał go od piłki, stał twardo na nogach, nie dał się przepchnąć i co najważniejsze miał najwyższy wskaźnik +/- z całego zespołu (+16).
Ocena: 3

Zach Randolph
– Z-Bo zagrał bardzo dobre zawody, chociaż wcale łatwej przeprawy nie miał. Thunder strasznie zacieśniali strefę podkoszową, podwajali go, a ten jakby nigdy nic miażdżył kolejnych rywali używając swojej Niedźwiadkowej masy. Występy na poziomie 20 punktów i 10 zbiórek powoli stają się u niego rutyną.
Ocena: 4+

Marc Gasol
– Wreszcie doczekaliśmy się jego powrotu, ale przyznam szczerze, że nie spodziewałem się tego, że po zaledwie jednym pełnym treningu wróci do pierwszej piątki i zagra aż 25 minut. Brakowało go bardzo, przede wszystkim jego obrony na pickach, ale widać gołym okiem, że Hiszpan nie jest jeszcze pewny siebie. Zdecydowanie brak mu ogrania, boi się złapać kontakt z rywalem, ale na pewno z każdym meczem będzie coraz lepiej.
Ocena: 3+

Ed Davis
– Wykonał tzw. „czarną robotę”. Był przydatny w walce na tablicach i udzielał świetnej pomocy swoim partnerom w obronie.
Ocena: 3+

James Johnson
– Miał mało miejsca na swoje wjazdy pod kosz, ale za to mógł skupić się na defensywie. JJ popisał się dwoma pięknymi blokami z pomocy i podobnie jak Tay Prince nie ustępował Durantowi.
Ocena: 3

Mike Miller
– Kompletnie nie widoczny. Jednak Grizzlies byli -17, kiedy przebywał na parkiecie, więc ktoś go chyba tam widział.

Nick Calathes
– Mam dzisiaj dobry humor, dlatego nie będę wypominał mu tych wszystkich baboli, ani nie wystawię żadnej oceny.

Koufos, Leuer – Wspólnie zagrali tylko 6 minut…

Badylos

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz