czwartek, 24 października 2013

Grizzlies vs Raptors, czyli przecież to tylko preseason...

O wizycie w nowym królestwie Rudy'ego Gaya chcielibyśmy jak najszybciej zapomnieć. Grizzlies wyglądali tak, jakby banda kosmitów na jedną (miejmy nadzieję...) noc odebrała im wszystkie umiejętności. Niestety w pobliżu nie było nigdzie Michaela Jordana i spotkanie zakończyło się żałosnym wynikiem 72:108. A uwierzcie, mogło być jeszcze gorzej. Pozytywów szukałem na siłę, jednak niektórych nie oszczędziłem (nie czuję, że rymuję, hej!)

źr: torontosun.com

Mike Conley - (18 min., 7 pkt., 1 as., 3/6 FG., 2 str.) - Najmniejszy wskaźnik na minusie spośród zawodników pierwszej piątki (-12...), co jednak można tłumaczyć dość małą liczbą minut na parkiecie. Jego jedynym wyczynem był miły dla oka hesitation move w pierwszej kwarcie. Widać, że rolę pierwszego playmakera spróbuje podczas sezonu oddać Marcowi Gasolowi, ale to nie daje mu przyzwolenia na większą liczbę strat niż asyst.... Plusik w ocenie za dobrą defensywę na Kyle'u Lowrym.
Ocena: 2+

Tony Allen - (23 min., 8 pkt., 2 zb., 3 prz., 3/8 FG.) - Muszę przyznać, że gdy zobaczyłem boxscore, zdziwiłem się, że linijka Allena nie wygląda gorzej. Tony znowu pudłował lay-up za lay-upem, jump-shot za jump-shotem i łatwą dobitkę za łatwą dobitką. Bardzo możliwe więc, że liczący statystyki, zamiast na parkiet patrzyli w stronę obecnego na trybunach Drake'a i opuścili kilka "wyczynów" TA. Nieco lepiej wyglądało to w defensywie. Z Allenem na boisku, w składzie Raptors w ogóle nie istniał Rudy Gay. PS. On nadal rzuca te głupie próby z 5-6 metra i nadal ich nie trafia.
Ocena: 2

Quincy Pondexter - (26 min., 4 pkt., 3 zb., 2 as., 2/5 FG., 1 prz., 2 str.) - Ponownie rozpoczął mecz w pierwszej piątce i ponownie nie pokazał niczego ciekawego. Szkoda, bo przecież niektórzy z nas chcieliby, żeby Q-Pon rozpoczynał w s5 także w trakcie sezonu zasadniczego. Plusem jest fakt, że obrońcy przeciwników muszą stać przy nim zdecydowanie bliżej niż przy Tony Allenie, co uwalnia nieco miejsca w środku. Wczoraj nijak nie potrafiliśmy tego wykorzystać. Gdy spotkanie dało się jeszcze oglądać zaliczył mini-wsad nad Rudy Gayem i DeMarem DeRozanem:
Ocena: 2

Zach Randolph - (25 min., 2 pkt., 5 zb., 2 as., 1/6 FG) - Pora się wyżyć. Najgorszy wskaźnik +/- (-28) w ekipie nie kłamie. ZBo był naszą piętą achillesową w każdym przedsezonowym spotkaniu i choć to oczywiście tylko preseason, to nie mamy żadnych powodów, żeby sądzić, że jego forma za tydzień wystrzeli w górę. Z ciekawości sprawdziłem jak Randolph prezentował się w preseason w zeszłym roku. Pierwszy mecz na który trafiłem - vs Hawks (14.10.2012) - ZBo zanotował 14 pkt., (7/12 FG) i 10 zb. Gdzie jesteś Zach? Wracaj szybko, bo jak tak dalej pójdzie, nie zostawisz Perze żadnego wyboru
Ocena: 1

Marc Gasol - (25 min., 8 pkt., 6 as., 3 zb., 2/8 FG., 4 str.) - Fatalny mecz na tablicach. Valanciunas przesuwał go jak chciał i już po pierwszych kilku minutach miał na swoim koncie więcej zbiórek niż Marc w całym spotkaniu. Gasol ma w czasie tego preseason problemy z europejskimi środkowymi, bo tak samo nie mógł poradzić sobie z Nicolą Vuceviciem z Orlando Magic. W ataku znowu grał pierwsze skrzypce i po raz kolejny udowodnił, że średnia pięciu asyst w sezonie jest jak najbardziej w jego zasięgu. Martwi za to dość spora liczba strat.
Ocena: 2+

Jerryd Bayless - (22 min., 10 pkt., 2 zb., 3/9 FG., 2/5 3P.) - Tak, to co działo się cztery dni temu było dziełem szczęścia i przypadku. Jeśli ktoś liczył, że Jerryd zacznie teraz cudownie trafiać rzut za rzutem, może szybko spadać w dół, póki balonik oczekiwań nie jest jeszcze zbyt wysoko. JB był 0/3 z dystansu w pierwszej kwarcie, a z nim na parkiecie jako jedynym rozgrywającym wyglądaliśmy bardziej komicznie niż profesjonalnie. Wszyscy potykali się o własne nogi, gra była zupełnie niepoukładana, a Jerryd tylko dziwił się, gdy po jego fade-awayach piłka nie wpadała do kosza. No coś nieprawdopodobnego...
Ocena: 2-

Mike Miller - (11 min., 3 pkt., 1/3 3P., 1 zb., 1 as.) - Miller był jednym z elementów poważnego eksperymetu, który zdarzył się pod koniec pierwszj kwarty. Początkowo myślałem, że śnię, ale Joerger zrobił to naprawdę. Na parkiecie pojawiła się piątka Conley-Bayless-Miller-Pondexter-Gasol. Tak, graliśmy small-ballem. Wyglądało to niestety bardzo słabo. Rzuty z dystansu nie wpadały kompletnie, a to co działo się na tablicach lepiej przemilczeć. Możemy sobie mówić, że small-ball przejmuje NBA, ale nie bójmy się, bo w Memphis (przynajmniej z tym składem) nie ma przyszłości.
Ocena: 2-

Ed Davis - (11 pkt., 9 zb., 2 blk., 5/10 FG., 2 str.) - Największy (i obok Leuera jedyny) pozytywny aspekt wczorajszego spotkania. Davis rozwinął skrzydła pod czujnym okiem Zacha Randolpha i widać, że o wiele lepiej ustawia się pod koszem. W ataku wciąż jest dość mechaniczny, jednak spory atletyzm pozwala mu na wygrywaniu kolejnych przebitek z rywalami. Aktywny na tablicach i chyba nasz jedyny zawodnik, którego grę oglądało się wczoraj przyjemnie. Choćby dlatego:
Mam nadzieję, że Joerger znajdzie mu sporo minut w sezonie zasadniczym.
Ocena: 4+

Jon Leuer - (20 min., 11 pkt., 5 zb., 4/7 FG., 1/1 3P) - Leuer jakiego znamy z tego preseason, czyli solidność, do której trudno się przyczepić. Robił to co do niego należało i do spółki z Edem Davisem stworzył duet, dzięki któremu o trzeciej w nocy nie zasnąłem przed laptopem. Jeśli naprawdę chcemy grać small-ball, to z nim na pozycji numer cztery.
Ocena: 4

Nick Calathes - (17 min., 2 pkt., 5 as., 1 str., 1/9 FG) - Kocham go i nienawidzę jednocześnie. Kocham za bycie prawdziwym first-pass rozgrywającym, którego brakowało nam cały poprzedni sezon. Nienawidzę za to, że pudłuje lay-upy gorzej niż Tony Allen. Niestety w wejściach pod kosz Calathesa widać ogromną różnicę pomiędzy koszykówką w Europie, a tą z NBA. Nick atakując pole trzech sekund rywali wygląda jakby zaraz miał się spuścić w gacie i wyrzuca piłkę jak najszybciej, tak, że ta często nie dotyka nawet obręczy. Jose Calderona z niego nie zrobimy. Nie zmienia to jednak faktu, że podczas tego preseason PER36 zalicza średnio ponad 10 asyst na mecz.
Ocena: 2+

Jamaal Franklin, Tony Gaffney i Willie Reed także pojawili się na parkiecie, jednak o ich grze trudno cokolwiek powiedzieć.

Przegraliśmy z Raptors walkę na tablicach 36-54 (!), straciliśmy aż 17 punktów po kontratakach (co zdarza nam się bardzo rzadko), a w pewnym momencie przegrywaliśmy nawe 39 (!) punktami. Spróbujmy o tym meczu jak najszybciej zapomnieć. To przecież tylko i wyłącznie preseason...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz