niedziela, 2 listopada 2014

Grizzlies vs Hornets, czyli zwycięstwo na Halloween'owym kacu

Tytuł nie wziął się z przypadku. Oba zespoły wyglądały jak po grubej imprezie. Atmosfera rodem z rodzinnego grilla i poziom sportowy, który bardziej od NBA przypominał 2 ligę polską (z całym szacunkiem dla chłopaków). Mnożyły się kolejne straty, niecelne rzuty oraz bieganie bez celu z jednej strony na drugą.


Mimo wszystko nasz zespół kontrolował przebieg meczu i bez problemu utrzymywał dziesięciopunktową przewagę. Głównym tego powodem była fatalna postawa gospodarzy na atakowanej połowie (nasi nie byli wcale lepsi). W ciągu pierwszych siedmiu minut drugiej kwarty udało im się zdobyć całe 3 punkty! I w tym okresie była szansa na odjechanie Hornets na min. 20-30 punktów, jednak bezsensowne straty naszego drugiego unitu wciąż utrzymywały ich w grze.

I tak, z 14-punktowego prowadzenia bardzo szybko zrobiło się 4, co oznaczało wyrównaną końcówkę i cały szereg zawałów zaserwowany dla fanów Memphis Grizzlies. W tzw. crunch-time lepsze okazały się Niedźwiadki, które użyły swojego playoffowego doświadczenia i zgasiły zapędy Charlotte na drugie zwycięstwo przed własną publicznością. Tak naprawdę wszystko, co warto było zobaczyć w tym spotkaniu zmieściło  się w skrócie, który możecie obejrzeć na naszym fanpage'u.

Mike Conley - Oj, nie była to najlepsza noc w jego karierze. Przez całe spotkanie miał problemy ze skutecznością (21% z gry, 0-3 za trzy). Nie trafiał nawet prostych lay-upów z pod samej obręczy. Na jego szczęście zaliczył kluczową asystę do Marca Gasola, który przesądził o naszym zwycięstwie.
Ocena: 2+

Tony Allen - Chyba jedyny jasny punkt obok naszych dwóch Big Manów. Wszyscy wiemy jak bardzo jest ograniczony ofensywnie, ale odbija sobie te niedoskonałości postawą na bronionej połowie. W pierwszych trzech meczach sezonu zalicza ponad 4 przechwyty na mecz! Lance Stephenson i Kemba Walker w tym spotkaniu w sumie: 2/17 z gry, to również zasługa Tony'ego.
Ocena: 4

Tayshaun Prince - Dave Joerger zaskoczył wszystkich (chyba nawet samego Tejszona) i wystawił naszego ulubieńca zamiast Quincy'ego Pondextera w pierwszej piątce. Kto wie, może gdyby nie jego obecność na parkiecie to mecz skończyłby się już w pierwszej połowie?
Ocena: 2

Zach Randolph - Trzecie z rzędu double-double i skuteczna gra w końcówkach może napawać optymizmem. Mimo, że oddał więcej pola Gasolowi w ataku, to wciąż jest definicją "grindowania" swoich przeciwników. Zawsze będę podziwiał jego timing na atakowanej desce.
Ocena: 4

Marc Gasol - Agresywny Gasol naprawdę mi się podoba. Hiszpan od początku sezonu nie zszedł poniżej 20 punktów w meczu. Jak tak dalej pójdzie to zobaczymy go w kwietniu odbierającego statuetkę MIP. X-Factor.
Ocena: 4+

Vince Carter - Po za 3 celnymi trójkami niewiele dobrego można o nim powiedzieć. Joerger próbował go jako kreatora drugiego składu, jednak 4 straty pokazują, że jeszcze nie do końca jest zgrany z resztą drużyny. Z czasem powinno być tylko lepiej.
Ocena: 2+

Quincy Pondexter - Bardzo podoba mi się w tym sezonie w defensywie. Jest agresywny, naciska i co najważniejsze nie przegrywa pojedynków jeden na jeden. Zdecydowanie brakuje jego trójek z rogu.
Ocena: 2

Kosta Koufos - Według mnie, chyba największe rozczarowanie tego sezonu. Po solidnie przepracowanym okresie letnim liczyłem na dużo więcej. Jednak na razie jesteśmy dopiero po trzech meczach, nie ma co wyciągać pochopnych wniosków.
Ocena: 2

Jon Leur - Błyszczał formą w Preseason i jak widać zderzył się niejako z rzeczywistością. Nie wyróżnia się w obronie i co najważniejsze nie trafia swoich firmowych jumperów z (pół)dystansu. Chyba jest to pora, aby dać szansę naszemu rookiemu rodem z Memphis - Jarnellowi Stoksowi.
Ocena: 1+

Łukasz Pawlak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz