wtorek, 4 listopada 2014

Grizzlies vs. Pelicans, czyli im wolniej tym lepiej

Czy można zagrać cięższy mecz do oglądania od tego ostatniego z Hornets? Okazuję się, że tak. Oba zespoły skutecznie zniechęciły swoją grą neutralnych kibiców, rzucając na 36% skuteczności z gry i nieco ponad 20% za trzy. Ale czego się spodziewać, jeśli grasz prawie 30 minut duetem Allen-Prince. Jak by to powiedzieli piłkarze: "Typowy mecz walki."


Dobra teraz trochę pozytywów. Defense! Serio, spodziewaliście się czegoś innego? Podejrzewam, że jeżeli Memphis Grizzlies byliby jedyną drużyną w lidze, to na treningu i tak ćwiczyliby rotacje w obronie. Współpraca w obronie na linii Gasol-Randolph przeciw wysokim Pels była w tym meczu kosmiczna. I w tym miejscu wielki ukłon dla Dave'a Joergera, który świetnie rozpracował zawsze "nie leżący" nam zespół z Luizjany. Niedźwiadki zniechęciły swoich przeciwników do tego stopnia, że ci nie potrafili nawet zdobyć punktów sam na sam z koszem. Tyreke!


Muszę przyznać, że oglądając to spotkanie w środku nocy, byłem dziwnie spokojny o końcowy wynik. Oczywiście nie obyło się bez kilku palpitacji serca w końcówce, ale Doktor Gasol i spółka szybko utwierdzili mnie w przekonaniu, że ten najlepszy start w historii nie jest dziełem przypadku.

Mike Conley - Problemy z kostką ciągną się za nim od sobotniego meczu z Charlotte. Wczoraj kontuzja mocno ograniczyła jego poczynania ofensywne. Mike trafił skromne 2/10 z gry, ale miał za to najwyższy wskaźnik +/- (+19). Na szczęście jak sam przyznaję, kostka trochę boli, ale na pewno będzie gotowy na środowe spotkanie z Phoenix.
Ocena: 2+

Tony Allen - Grindfather zanotował swoje szóste double-double w Regular Season w karierze. Linijka na poziomie 12 punktów, 11 zbiórek robi wrażenie. W mojej opinii Tony jest jednym z najlepiej ścinających z obwodu zawodników w lidze.
Ocena: 4

Tayshaun Prince - Nie myślałem, że kiedyś to powiem, ale Tejszon był wczoraj naszą pierwszą opcją w ataku. 14 punktów, 50% z gry i za trzy, 5 zbiórek oraz świetny defense na Evansie. Gdy goście zbliżali się na kilka punktów, on wlepiał im kolejne jumpery z półdystanu. Pewnie to był jednorazowy wybryk, ale i tak się jaram.
Ocena: 4+

Zach Randolph - Można było odnieść wrażenie, że Z-Bo z Davisem zupełnie wykluczyli się z gry. Jednak to ten pierwszy wyszedł z tego pojedynku zwycięsko. Najpierw wpędził AD w problemy z faulami, a później zrobił swoje zaliczając czwarte double-double w sezonie.
Ocena: 4

Marc Gasol - Nie był już tak aktywny jak w poprzednich spotkaniach (4/10 z gry), ale za to świetnie pracował w defensywie. Jego obrona na pickach zajmuje wysokie miejsce na mojej liście ulubionych rzeczy do oglądania.
Ocena: 4

Vince Carter - Powoli zaczyna grać tak jak wszyscy od niego oczekiwaliśmy. Jest skuteczny, trafia ważne rzuty i nie przegrywa pojedynków 1 na 1. Btw. widzieliście ten Circus-shot!?

Ocena: 3+

Beno Udrih - Jego dobra dyspozycja sprawiła, że Conley mógł dłużej odpocząć na ławce. 50% z gry, jedna trójka, 4 asysty w niecałe 18 minut to zdecydowanie to czego potrzebujemy.
Ocena: 3+

Quincy Pondexter - Może nie widać tego w statystykach, ale Q-Pon naprawdę był w tym meczu jednym z głównych czynników naszego zwycięstwa. Powtórzę się, ale koniecznie zwróćcie uwagę na jego pracę nóg w obronie!
Ocena: 3+

I na koniec zostawiam Was z tym zdjęciem. Kilkanaście minut po meczu Quincy postanowił porzucać (mimo 26 minut spędzonych na parkiecie). Będą z niego ludzie.




Łukasz Pawlak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz