czwartek, 26 grudnia 2013

Grizzlies - Jazz, czyli Bench Time!

Relacja nieco spóźniona, ponieważ ciężko znaleźć choćby chwilę na obejrzenie meczu w całym tym świątecznym zgiełku.

Przechodząc do meritum – nie był to typowy mecz dla Grizzlies, bowiem trafiliśmy aż 11 trójek oraz zaliczyliśmy tylko 6 strat, co w tym sezonie nie zdarza się często. Dobrze wyglądała gra inside-outside, głownie za sprawą Z-Bo, który świetnie rozrzucał piłki po obwodzie.

Trzeba przyznać, że wreszcie doczekaliśmy czasów, gdzie nasza ławka nie tylko pozwala złapać oddech starterom, ale też zdobywa przewagę. Od kilku spotkań rezerwowi są istotnym elementem naszej gry, a w tym spotkaniu zdobyli aż 51 punktów! Aż trzech graczy z ławki zaliczyło podwójne zdobycze.
Mimo wszystko po za małymi przestojami w 2 i 3 kwarcie zagraliśmy niezłe spotkanie. Z bólem serca muszę też przyznać, że momentami lepiej wyglądaliśmy z Baylessem na jedynce niż z Conleyem (sic!), ale był to zapewne wyjątkowy mecz.

Brakowało natomiast jednego wielkoluda, który straszyłby swoją obecnością pod koszem (wiadomo o kogo chodzi). Zbyt łatwo tracimy punkty spod kosza, brakuję pomocy od wysokich i lepszej obrony na pick&rollu. Pozostaje nam uzbroić się w cierpliwość i czekać na Hiszpana, który podobno chciałby wrócić zaraz po nowym roku.

Mike Conley – Drugi mecz z rzędu nie mógł się wstrzelić. Wczoraj był 2/11 z gry i gdyby nie te 11 trójek to byłoby ciężko wygrać to spotkanie. Należy jednak pochwalić Mike’a za obronę (4 przechwyty) oraz znakomity przegląd pola. Na pewno zaliczyłby więcej asyst, gdyby koledzy trafiali spod kosza w prostych sytuacjach.
Ocena: 3

Tony Allen – Nic mu nie wpadało (tak, layupy też), ale może to i lepiej bo Tony skupił się bardziej na defensywie i starał się odcinać obwodowych graczy Jazz. W ataku grał chaotycznie, na siłę i popełnił kilka błędów. Możemy jednak wybaczyć mu jego grę z racji, że w ofensywie świetnie wyręczyli go koledzy.
Ocena: 2+

James Johnson – Widać, że rozkręca się z meczu na mecz. Brakowało takiej dynamiki na niskim skrzydle od czasów Rudy’ego Gaya (widzieliście tę dobitkę?!). Zaliczył niezłą linijkę: 9 punktów, 5 zbiórek, 4 bloki, 2 asysty i +9 na boisku. Będą z niego ludzie.
Ocena: 3+

Zach Randolph – W pierwszej kwarcie praktycznie w pojedynkę zrobił kilkupunktową przewagę. Świetnie wykańczał wszystkie akcje z pod kosza i był skuteczny na półdystansie. Znakomicie rozdzielał piłki po obwodzie oraz do ścinających partnerów pod dziurę. Do triple-double zabrakło mu 3 asyst. Tak bardzo brakuje mu Gasola, że zaczął wcielać się w jego rolę. Good Job!
Ocena: 5

Kosta Koufos – Powrócił do pierwszej piątki i zaliczył przyzwoity występ. Walczył na desce i w niecałe 20 minut zdobył 10 punktów. W defensywie nie udało mu się zatrzymać Derricka Favorsa, który zdobył 16 punktów przy 8/11 z gry.
Ocena: 3

Jon Leuer – Dobrze wyglądał w duecie z Edem Davisem. Razem z Baylessem miał najwyższy wskaźnik +/- (+12). Joerger tak rozdzielił minuty pomiędzy graczami podkoszowymi , aby zagrali podobną ilość minut i trzeba przyznać, że nieźle to wyglądało.
Ocena: 4

Ed Davis – Koledzy fajnie odnajdywali go pod koszem, ale musi popracować nad dunkami bo w tym meczu przestrzelił dwa. W obronie jak zwykle robił dobrą robotę.
Ocena: 3

Mike Miller – Wyglądał jakby miał 20 lat. Był świeżutki, skakał po głowach rywalom, rzucał i wjeżdżał pod kosz. Trafił też 3/3 z dystansu i miał tyle samo punktów co cała ławka Jazz (15), ale w tym sezonie gra strasznie nie równo. Dobre mecze przeplata kompletnie nie udanymi. Musi popracować nad ustabilizowaniem formy.
Ocena: 4

Jerryd Bayless – Najlepsze zostawiłem na koniec. Jerryd miał w tym spotkaniu dzień dziecka, bo jak inaczej wyjaśnić 4 trójki pod rząd w jednej kwarcie? Praktycznie w pojedynkę zaliczył run 10-2 w ostatniej części meczu. Nie liczyłbym jednak na wiele takich występów naszego ulubionego zawodnika.
Ocena: 4

Trzymajcie się ciepło! Merry Grizzmas :)

Badylos

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz