wtorek, 4 marca 2014

Grizzlies vs. Wizards, czyli Tejszon, ty wariacie

Wstałem, zjadłem śniadanie, obejrzałem mecz. Uszczypnąłem się w ramię. Nie, to nie był sen. Tayshaun Prince był jak bulterier. Jak wściekły byk. Jak Tommy Lee Jones w Ściganym. Wszystko naraz. 21 punktów, 8/11 z gry i dagger na 55 sekund do końca meczu. Witamy w 2005 roku.

źr: fansided.com
Oczywiście Grizzlies, którzy w czwartej kwarcie prowadzili już 19 punktami nie mogli po prostu wygrać tego spotkania. Byłoby za łatwo. Wizards wyczarowali w końcówce run 18-5 i trafiając cztery trójki w przeciągu 90 sekund (Ariza, Wall, Wall, Porter) zbliżyli się do Niedźwiadków na jedno posiadanie. Na więcej nie starczyło na szczęście czasu. Grizz przerwali serię sześciu zwycięstw z rzędu Czarodziejów i uniemożliwili Marcinowi Gortatowi zaliczenie kolejnego double-double. Polak po bardzo dobrej pierwszej kwarcie zaginął gdzieś w drugiej połowie i nie był w stanie pomóc swojej ekipie w rozpaczliwych próbach comebacku.

W swoim stylu zniszczyliśmy gospodarzy w pomalowanym. Wizards nie mogli znaleźć odpowiedzi na nasze 62 punkty z trumny, a 67% skuteczność zawstydzała kolejnych wysokich ze stolicy Stanów Zjednoczonych, którzy nijak nie potrafili zatrzymać z łatwością dostających się pod kosz Niedźwiadków. Jeśli jesteś podatny na penetracje Tayshauna Princ'a, to wiedz, że coś się dzieje.

Mike Conley - To jeszcze nie ten sam Mike, co sprzed kontuzji kostki, ale powoli budzimy się do życia. Miał swój moment w trzeciej kwarcie, gdy robił co chciał na koźle, penetrując do kosza i kończąc niemal każdą akcję skutecznym lay-upem, floaterem, albo asystą. 
Ocena: 4

Courtney Lee - W cieniu gwiazdy. Bardzo dobry w defensywie na Bradleyu Bealu, który w pierwszej połowie trafił z gry tylko raz na siedem prób. W ataku tym razem niewidoczny.
Ocena: 3

Tayshaun Prince - Jeszcze raz: 21 punktów, 8/11 z gry i 6 zbiórek. Niedźwiadki były z nim +16 na parkiecie. Zapamiętajcie ten dzień, będzie o czym opowiadać wnukom.
Ocena: 5

Zach Randolph - Kolejne double-double. Już piąte w ciągu ostatnich sześciu spotkań. Miał problemy z przepychaniem Trevora Bookera, ale gdy Grizzlies robili swój run w trzeciej kwarcie, ZBo był obok Mike'a Conleya drugim najlepszym zawodnikiem na parkiecie. Wystarczyło.
Ocena: 4

Marc Gasol - Robił wszystko. Do triple-double zabrakło tylko dwóch asyst i trzech zbiórek. Do tego trzy bloki, trzy przechwyty i wyłączenie z gry Marcina Gortata w drugiej połowie. Najgorszy wskaźnik +/- w ekipie (-10) złapał w końcówce czwartej kwarty, gdy Wizards robili swój magiczny run. Na szczęście nieskuteczny.
Ocena: 4

Mike Miller - Wreszcie trafia, to najważniejsze. Ostatnie siedem spotkań to 16/27 z dystansu. Wczoraj na trzy próby trafił dwa razy. Przyzwoity powrót na stare śmieci.
Ocena: 3

Tony Allen - Kolejny mocno chaotyczny występ. Kilka głupich decyzji i złych podań, które przeciwko silniejszym rywalom mogłyby nas kosztować o wiele więcej. 
Ocena: 2

Kosta Koufos - Bardzo dobry występ i świetne minuty z Zachiem Randolphem w trzeciej kwarcie. Jeśli nie przemawiają do was moje słowa, posłuchajcie się cyfr. Niedźwiadki były wczoraj z Koufosem +17 na parkiecie. Najlepszy wynik drużyny w ledwie 19 minut.
Ocena: 4+

Nick Calathes - 6 punktów, 4 asysty, 3 zbiórki i co najważniejsze ani jednej straty. Szkoda, że nie wygląda to tak codziennie. 
Ocena: 4

James Johnson nie wystąpił w spotkaniu z powodu urazu kostki, którego nabawił się w starciu z Cavaliers. Kontuzja nie jest jednak poważna i JJ już wkrótce powinien wrócić na parkiet.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz